LOT, Apollo i Greybull walczą o Condora
LOT wyraził zainteresowanie kupnem przewoźnika Condor, czyli części lotniczej upadłego biura podróży Thomas Cook. Wybór inwestora ma nastąpić przed 5 marca br.
W wyścigu po zakup pozostałości po upadłym w zeszłym roku brytyjskim touroperatorze Thomasie Cooku wystartowały trzy podmioty, w tym LOT - poinformował wczoraj (16.01) niemiecki portal Spiegel.de. Obok polskiego przewoźnika zainteresowane przejęciem Condora są dwa fundusze inwestycyjne, amerykański Apollo i brytyjski Greybull.

Condor funkcjonuje obecnie dzięki wykorzystaniu procedury ochronnej przewidzianej w niemieckim prawie upadłościowym. W celu uniknięcia zakończenia operacji wraz z upadkiem Thomasa Cooka latem zeszłego roku, Condor otrzymał sześciomiesięczną pożyczkę od niemieckich władz w wysokości 380 mln euro.
Termin składania wiążących ofert przez potencjalnych inwestorów upływa pod koniec bieżącego tygodnia. Po złożeniu ostatecznych propozycji przez zainteresowane podmioty przez kolejne tygodnie będą trwać ich szczegółowe analizy. Zarząd Condora chce przedstawić potencjalnego udziałowca na posiedzeniu komitetu wierzycieli, które zostało zaplanowane na 5 marca br.
Według informacji zamieszczonych na swojej stronie internetowej, linia lotnicza Condor posiada flotę 56 samolotów, na którą składa się 25 airbusów A320 i A321 oraz 31 boeingów B757 i B767. Niemiecka linia rejsy wykonuje z ośmiu niemieckich lotnisk do ponad 100 portów docelowych w Europie, Afryce i na półkuli zachodniej. Condor jest specjalistą przewozów wycieczkowych. Połowa siedzeń oferowanych przez przewoźnika była kontraktowana przez biura podróży a druga połowa jest sprzedawana w ofercie skierowanej do klientów indywidualnych.

Niemiecka linia przewiozła w ostatnim roku 9,4 mln pasażerów. W momencie upadku Thomasa Cooka Condor zatrudniał 4,9 tys. pracowników. Po przeprowadzeniu restrukturyzacji i zawarciu umowy ze związkami zawodowymi zostało zwolnionych ok. 320 osób. W roku obrotowym 2018/2019 Condor osiągnął zysk operacyjny w wysokości 57 mln euro i przychody w kwocie 1,7 mld euro.
Z trzech zainteresowanych, tylko Apollo przedstawił zarys koncepcji na dalszy rozwój Condora. Amerykanie chcą przejąć linię wspólnie z niemieckimi tour operatorami oraz myślą o wprowadzeniu jej w niedalekiej przyszłości na giełdę. Greybull ma prawdopodobnie podobne zamiary do rywala z USA, ale są to jedynie spekulacje. Nie wiemy również nic o intencjach i pomyśle LOT-u na przyszłość jego ewentualnego niemieckiego nabytku. Zapytaliśmy o to biuro prasowe narodowego przewoźnika. Oczekując na odpowiedź można pokusić się o kilka nasuwających się od razu uwag, które de facto sprowadzają się do dwóch zasadniczych pytań. Po pierwsze za jakie środki ma zostać dokonany zakup Condora, a po drugie w jakim celu?
Odpowiedź na pierwsze z tych pytań jest znacznie prostsza niż na drugie. LOT nie dysponuje ani gotówką, ani pozycją silnego kredytobiorcy, aby samodzielnie przejąć Condora. Już w kwietniu niemieckiemu rządowi trzeba będzie zwrócić pożyczkę w wysokości 380 mln euro, czyli ponad 1,5 mld zł. Dla przypomnienia kapitał własny LOT-u wynosił pod koniec 2018 r. niespełna 440 mln zł i po trudnym dla przewoźnika roku 2019 raczej zbytnio nie wzrośnie. Zwróćmy też uwagę, że same obroty niemieckiej firmy były wyższe od przychodów LOT-u. Niemcy zatrudniają też więcej pracowników niż polski przewoźnik.

Jeśli nie LOT to kto? Pieniądze posiada oczywiście Polska Grupa Lotnicza (PGL) i to ona może próbować dokonać zakupu, choć i jej możliwości finansowe mogą okazać się niewystarczające. Jeśli założymy, że środki zdobędzie PGL to mamy odpowiedź na pierwsze pytanie. Rodzi ona poważne wątpliwości, jak choćby dylemat czy nabycie niemieckiego przedsiębiorstwa z pokaźnym długiem, którego wierzycielem jest państwo niemieckie było celem powstania PGL? Zostawmy to jednak do późniejszych dywagacji i zajmijmy się pytaniem numer 2.
Po co PGL czy LOT-owi taka linia lotnicza jak Condor? Jakie są mocne strony Condora? Na pewno dobre osadzenie na rynku przewozów turystycznych w Niemczech, dość dobrze rozpoznawalna marka, cenne sloty na trudno dostępnych niemieckich lotniskach i doświadczona załoga. Są też i słabe strony. Condor 50 proc. swojego oferowania sprzedawał w umowach czarterowych biurom podróży wykorzystując atuty Thomasa Cooka. Czy będzie tak dalej jest obecnie niewiadomą. Flota niemieckiej firmy liczy co prawda ponad 50 samolotów, ale nie są one najnowsze i co gorsza całkowicie niekompatybilne z maszynami LOT-u.
Jest też wiele znaków zapytania po stronie samego narodowego przewoźnika. Wciąż nie znamy założeń nowej strategii LOT-u, która miała powstać już pod koniec zeszłego roku i obejmować okres do 2027 r. Czy pozyskanie linii lotniczej specjalizującej się w przewozach wycieczkowych na rynku niemieckim mieści się w koncepcji rozwoju LOT-u i CPK? Czy PGL, a tak naprawdę LOT posiada doświadczenie i zasoby zdolne do zarządzania firmą o co najmniej równej, jeśli nie większej skali niż on sam? Czy polska kadra zarządzająca będzie potrafiła funkcjonować na rynku, gdzie stosunki pracy kształtują się zupełnie inaczej niż w naszym kraju?

Można mnożyć te pytania, ale na dziś zapewne najważniejszą kwestią dla LOT-u jest złożenie wiążącej oferty, która przekona zarząd Condora i komitet jego wierzycieli, że polski właściciel będzie najlepszą opcją dla przyszłości niemieckiej linii. Jeśli to się uda to jeszcze będzie trzeba przekonać polskiego podatnika, że jego pieniądze zostały wydane z sensem, bo sama satysfakcja z zagranicznych zakupów nie zastąpi odpowiednio wysokiej stopy zwrotu z inwestycji.