Bruksela pozywa Francję. Przez Ryanaira
Komisja Europejska skierowała do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości pozew przeciwko Francji. Paryż nie odzyskał, wbrew nakazowi Brukseli, niemal 10 mln euro nielegalnej pomocy publicznej przyznanej Ryanairowi i Transavii.
Reklama
W lipcu 2014 r. Komisja Europejska uznała, że francuskie dopłaty dla Ryanaira i Transavii w zamian za wykonywanie lotów z mniejszych lotnisk są nielegalną pomocą publiczną i nakazała odzyskanie tych środków.
W grę wchodzi łącznie 10 mln euro: 9,56 mln dla Ryanaira i jego spółki-córki Airport Marketing Services (870 tys. euro na lotnisku w Angouleme, 2,37 mln euro w Pau i 6,3 mln euro w Nimes) oraz 430 tys. euro dla Transavii w Pau. Zgodnie z unijnym prawem Komisja może nakazać odzyskanie pomocy publicznej od każdej spółki, niezależnie od tego, czy zaangażowane były środki europejskie.
Najsłynniejsze lotnicze przypadki, w których państwo musiało odzyskiwać pomoc publiczną, dotyczyły węgierskiego Malevu w 2012 r. i lotniska w Gdyni w ubiegłym roku. W obydwu sytuacjach doprowadziło to do bankructwa spółek, chociaż Gdynia wciąż odwołuje się od decyzji Brukseli.
We Francji problemy mają jednak nie przewoźnicy, ale samo państwo. Ani dla Ryanaira, ani dla Transavii kwota, którą muszą zwrócić nie jest duża i w żaden sposób nie zagraża ich stabilności finansowej. Francja wysłała liniom wezwanie do zwrotu środków, jednak Ryanair złożył od niego odwołanie we francuskim sądzie dotyczące lotnisk w Pau i Angouleme.
Zgodnie z francuskim prawem na czas trwania postępowania odwoławczego konieczność zwrotu środków zostaje zawieszona.
Inaczej uważa jednak Bruksela - według Komisji Europejskiej złożenie odwołania nie wstrzymuje konieczności zwrotu środków. Formalnie Francją miała jedynie cztery miesiące na odzyskanie środków. Ponieważ minął już niemal rok, Komisja skierowała sprawę do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.
Jeśli sędziowie w Luksemburgu przychylą się do argumentacji Komisji, że odwołanie Ryanaira nie powinno wydłużyć maksymalnego terminu zwrotu środków (a do tej pory tak właśnie rozstrzygane były podobne sprawy), to Francji grożą spore kary. Prawo nie określa maksymalnej ani minimalnej wysokości takiej kary, ale praktyką ETS jest wymierzanie jej proporcjonalnie do wielkości kwoty pomocy publicznej oraz czasu, jaki minął od nałożonego terminu.