Lotnisko w Gdyni musi oddać 92 mln zł
Reklama
Lotnisko w Gdyni musi oddać prawie 92 mln zł dofinansowania, które port otrzymał od gmin Gdynia i Kosakowo. Tak zadecydowała dziś (11.2) Komisja Europejska, według której dotacje naruszały zasady pomocy państwowej. Zwrot musi nastąpić w ciągu 4 miesięcy i może oznaczać bankructwo spółki.
Spółka Port Lotniczy Gdynia-Kosakowo sp. z o.o. musi oddać dokładnie 21,8 mln euro, które otrzymała od dwóch udziałowców - Gdyni (93,706 proc. udziałów) i Kosakowa. Komisja Europejska stwierdziła, że wsparcie z publicznych środków stanowiło nielegalną pomoc i dało Gdyni nieuczciwą przewagę konkurencyjną, w szczególności nad pobliskim lotniskiem w Gdańsku.
Polska poinformowała Komisję Europejską o przyznaniu dofinansowania lotniskowej spółce we wrześniu 2012 r. Od tego czasu Bruksela przyglądała się sensowności dopłaty.
Zgodnie z unijnym prawem pomoc publiczna może być przyznana jedynie wtedy, gdy inwestycja ma sens rynkowy. Komisja Europejska ocenia, czy prywatny inwestor wyłożyłby pieniądze w tym samym celu.
- W trakcie dochodzenia Komisja stwierdziła jednak, że prognozy dotyczące ruchu lotniczego i przychodów przedstawione w biznesplanie lotniska w Gdyni nie były realistyczne, biorąc pod uwagę fakt, że port lotniczy w Gdańsku nie jest zatłoczony i znajduje się w odległości zaledwie 25 km. W takiej sytuacji żaden prywatny podmiot gospodarczy nie zdecydowałby się na inwestycję na takich samych warunkach - czytamy w komunikacie prasowym KE.
Bruksela podkreśliła, że lotnisko w Gdańsku wykorzystuje zaledwie ok. 60 proc. maksymalnej przepustowości, więc nie ma potrzeby budowy drugiego lotniska w obrębie Trójmiasta.
Bruksela podkreśliła, że lotnisko w Gdańsku wykorzystuje zaledwie ok. 60 proc. maksymalnej przepustowości, więc nie ma potrzeby budowy drugiego lotniska w obrębie Trójmiasta.
Konieczność zwrotu dofinansowania przez lotniskową spółkę może oznaczać jej bankructwo.
- Państwo członkowskie ma 2 miesiące, by przesłać do Komisji plan odzyskania dopłaty i 4 miesiące na faktyczne odzyskanie pomocy publicznej. Od decyzji można złożyć odwołanie do Sądu Europejskiego - tłumaczy w rozmowie z Pasazer.com Antoine Colombani, rzecznik prasowy Joaquina Almuni, wiceprzewodniczącego KE odpowiedzialnego za ochronę konkurencji.
Wojciech Szczurek, prezydent Gdyni i główny promotor lotniska w Kosakowie, oceniał niedawno, że sprzeciw KE wynika z "antypolskiego nastawienia europejskich urzędników".
Jednak nawet inni politycy i urzędnicy z Pomorza podkreślają, że teraz prezydent Gdyni musi wziąć odpowiedzialność za decyzję i przyznać do błędu związanego z pomysłem budowy lotniska w Kosakowie.
Dominik Sipiński
Dominik Sipiński