Jeśli chodzi o pozytywne zmiany na lotnisku to w zasadzie przychodzi mi na myśl tylko rozdzielenie na stref non() i schengen. Przed tym kolejki do odprawy celnej byly katastroficzne - zwlaszcza dla kogos kto leci "normalna" linia przy bilecie sporo drozszym niz u taniego przewoznika.
Druga fajna rzecz, choc nie wiem czy tu jakas zmiana to barek w saloniku - wybor alkoholi bije na glowe warszawe jak i salony biznes lufthansy.
Minusy to oczywiscie ogolna atmosfera kurniku wyniakajaca z takich a nie innych wymiarow terminalu i takiej a nie innej organizacji ruchu. Widzialem jak na przyklad na lot jakiejs taniej linii (czyli duzy samolot >100 pasazerow) dwa razy zmieniali bramki zeby ludzie mogli sie tratowac ustawiajac do kolejnej.
Jesli chodzi o komunikacje to do Gdyni jest bardzo slabo - autobus owszem jezdzi, ale co pare godzin. Taksowka nawet do najblizszego miejsca (Karwiny) to 60-70 zl za 10-15 minut jazdy.
Jeżeli zaś chodzi o prezesa, to jego nastawienie najlepiej chyba może ilustrować zachowanie opisane w artykule:
zobacz link
"Z czego wynika taka kalkulacja opłat? - Nie muszę się z tego nikomu tłumaczyć - powiedział "Gazecie" Włodzimierz Machczyński, prezes portu lotniczego w Rębiechowie. - Na pytanie, skąd cena 1600 euro, odpowiem tak: bo nie 2600 euro ani nie 5 tys. euro. Prezes Machczyński uważa, że tyle kosztuje dodatkowa praca załogi lotniska. - Nie musimy nikomu robić prezentów, a organizator powinien liczyć się z kosztami."