Komentowanie dostępne dla zalogowanych użytkowników
A ja mam wrażenie że ktoś się podszył pod WAW-GRU. To niemożliwe żeby ludziom tak się odmieniało w tak krótkim (2 m-ce) czasie.
WAW-GRU :) - Jeżeli w czasach, gdy omijały Cię dobre trasy, zachowywałeś się podobnie jak teraz na forum i tak otwarcie demonstrowałeś przekonanie o własnej ponadprzeciętnej inteligencji oraz nadzwyczajnych zdolnościach, to trzeba przyjąć, że bycie 'poza układami' nie było główną przyczyną otrzymywania mało ciekawych zadań. P.S. Ten samolot na zdjęciu to tak celowo zniekształcony do formy przypominającej coś, czym również można się pochwalić przed innymi? :D
Słuchajcie, WAW-GRU musi korzystać, bo czas leci, a przecież "latającym kelnerem" nie będzie do emerytury (nie wyobrażam sobie pięćdziesięciolatka stewarda)...
waw-gru mnie nic nie boli a juz na pewno nie twoja inteligencja. inteligentny czlowiek sie sam nie chwali tylko czeka na pochwaly. wiec zastanawiam sie gdzie jest ta twoja inteligencja.
bardziej was boli moja nieprzeciętna inteligencja czy awanse i zarobki?
WAW-GRU: to pracujesz gdzieś teraz? Pochwal się w jakiej linii, może ktoś z nas, prostych pasażerów rozpozna cię po profesjonalizmie ;-)
Nasza ekspercka stewardessa tak zgorzkniala, bo ja z roboty wylali - a przeciez zna tyle jezykow ;)
Najwazniejsze jednak, ze pasazerowie rozpoznaja i mowia cos milego - bo to przeciez ich ulubiona i uwielbiona byla stewardessa ;) :))
stenus, dokładnie tak. oprócz angielskiego (perfekcyjnie w mowie i piśmie) nieźle sobie radzę po niemiecku i portugalsku, dogadam się z Hiszpanami. W Air Polonia jako osoba bez układów dostawałem najgorsze trasy, w Madrycie byłem raz na półtora miesiąca, Londyn (najlepsze tipy) ze 2 razy. W innych liniach nie lepiej. W anglii musiałem podanie pisać, żeby mnie dali na obsługę polskich tras. Pasażerowie mnie uwielbiali, dostawałem pochwały, nawet teraz jak latam prywatnie niektórzy mnie rozpoznają i powiedzą coś miłego. I znaczy to o wiele więcej, niż 'dziękuję' którego od pracodawców nie usłyszałem.
Pamietam WAW-GRU :) jako bardzo fajnego forumowicza z ciekawymi opiniami, a teraz mu cos zupelnie odbilo z tym ekspertactwem. :o) Czy mam rozumiec, ze wladasz kilkoma jezakami i wzbudzasz zazdrosc owych "miernot"? :o)
Nawet pomimo polskich komunikatów, znajdzie się ktoś, kto w połowie lotu bawi się włączoną komórką - do tego przydaje się obsługa, która chociaż w drobnym stopniu potrafi porozumieć się w języku kraju docelowego, żeby zwrócić uwagę ludziom, że np. podczas lądowania należy ustawić fotel w pozycji pionowej. W większości przypadków, gdy pasażer nie wie, czego chce od niego obsługa, po prostu stewardessa/steward sami składają ludziom stoliki/ustawiają fotele i stoją nad ludźmi dopóki nie wyłączą sprzętu elektronicznego... Znajomość, choć niewielka, jest zatem dość potrzebna...
WAW-GRU :) widzę, że nie masz oporów, przed samonazywaniem się ekspertem, ale widzę że tym razem już jako od obsługi pasażera... Nie wiem, czy w biurach pracują debile, ale uwierz, trudno o personel DOBRZE (solidnie) władającym językiem (językami) obcymi (tym bardziej, że człowiek jest wyręczany, bo coraz częściej komunikaty słyszane w samolotach są już wcześniej nagrane i tylko odtwarzane). Nie wiem, ale ja akurat wiem, że LO puszcza taką crew, która oprócz znajomości języka angielskiego, władają w stopniu komunikatywnym językiem miejsca przeznaczenia (dość często stewardessy/ stewardzi do lingwiści, a reszta to po szkoleniach językowych)...
jako ekspert w dziedzinie obsługi pasażera doszedłem do genialnych wniosków, że na pokładzie każdego lotu powinien być członek załogi mówiący językiem kraju docelowego. Zwiększa to bezpieczeństwo, podnosi sprzedaż i poziom customer service. Dlaczego więc tak się nie dzieje? Po pierwsze, w biurach linii lotniczych pracują debile. Po drugie, wówczas wielojęzyczni flight attendants dostawaliby ciekawsze trasy powodując zazdrość miernot władających zaledwie jednym, dwoma językami.
stenus ma rację: ile razy zdarza mi się lecieć, zawsze znajdzie się ktoś kto nie wyłączy telefonu, ma rozłożony stolik/fotel... I to czasem nawet pomimo polskiego komunikatu! Ludzie są naprawdę zakręceni, szczególnie kiedy lecą pierwszy raz.
Dareck: Ja całkowicie Cie rozumiem, ale... nietstety cała masa ludzi "potrzebuje werbalnego polecenia 'zapiąć pasy' w znanym sobie języku, bo nie potrafi zrozumieć znaczenia zapalonej lampki nad głową"... Taka jest prawda. I nie tylko dlatego, ze niektórzy są "myślący inaczej", ale też dlatego, że bardzo dużo ludzi stresuje sie tak przelotem, że zapomina o całym świecie, lub po prostu zwyczajnie nie wie, gdzie patrzeć (ludzie z reguły nie zadzierają głów do góry). A biorąc pod uwagę fakt, że sygnałów dźwiękowych jest dużo więcej w kabinie, niż tylko do "zapiąć pasy", to nie dziwota, że komendy werbalne są potrzebne i to w języku, który pasażer zrozumie. Większość pasażeró nie ma pojęcia o całym tym ceremoniale zapinania, odpinania, podnoszenia oparć i stolików, wstawania do "pojemników na bagaż", etc. Ja to robię machinalnie, bo wiem, co gdzie kiedy następuje. Nawet jak mówią po chińsku, tajsku, norwesku, czy węgiersku, choć tych języków za grosze nie rozumiem. :o)
Przy okazji 3 prosby do moderatora/ autora strony:
1) Może by tak na siłę nie zamieniać w postach znaków nowego akapitu na spacje? Łatwiej by się czytało posty, gdyby nie były takie 'zbite'
2) Mój login to 'DAreck', a nie 'Dareck' - po co teraz stosuje się jakąś funkcję, która w nazwach użytkowników na siłę zamienia wielkie litery na małe? Przedtem było dobrze, ale ktoś postanowił coś ulepszyć? :)
3) Nie można by razem z forum zamieszczać tekstu artykułu? Konieczność dodatkowego kliknięcia na mikroskopijną ikonkę jest lekko denerwująca, a poza tym oznacza konieczność oczekiwania na ponowne załadowanie się wszystkich modułów i modulików reklamowych...
Dziękuję :)
Stenus - pisałem o wymaganiach (trasa, dzień, godzina), do których się dąży, a nie o warunkach koniecznych :) Cena jest również istotna, ale musi być rozpatrywana łącznie z innymi czynnikami (np. dodatkowy nocleg albo pociąg). Owszem - jest pewna grupa ludzi, gotowych spać pa podłodze terminala żeby odbyć całą podróż za grosze, ale nie sądzę, żeby to oni stanowili największą grupę klientów LCC - głównie dlatego, że w normalnej sytuacji cena 0,01 za bilet dotyczy max. kilku miejsc na dany lot . W każdym razie - nawet jeśli chodzi o cenę, to nierzadko FR można polecieć za łączną kwotę niższą niż sama 'stała opłata pasażera' w C0. A jak ktoś dodatkowo potrzebuje werbalnego polecenia 'zapiąć pasy' w znanym sobie języku, bo nie potrafi zrozumieć znaczenia zapalonej lampki nad głową, to chyba nic już mu nie pomoże :) DAreck
Dareck: Nie zgodzę, że z tym co piszesz. Wiele ludzi dopasowuje swoje plany do tego, aby jak najtaniej polecieć, a nie o najlepszej porze dnia. Tylko biznesmeni latają nie zważając na cenę, a na rozkład. Inna sprawa, że C0 mógły się skupić na pozytywnym budowaniu swojego wizerunku mając ku temu pozytywne podstawy u siebie, a nie zarzuca innym liniom, że nie mają czegoś, co ma C0. Wiele z tych linii ma to, czego nie ma C0. :o)
Dareck: tyle że jeśli ta reklama sprowokowała kogoś do dyskusji, to tylko tych, którzy i tak interesują się tematem i w miarę znają cechy linii lotniczych, więc utrwalanie marki nie jest potrzebne ;).
No widzisz, Cezary, jedyne wyjście to wybrać Centralwings :)
norwegian.no nie chce po polsku
Podam przykład. Chcę zrobić rezerwację na listopad 2007 Szczecin-Oslo-Szczecin. Na polskiej stronie norwegian nie ma takiej możliwości. Jest na stronie norweskiej i angielskiej. Zadzwoniłem do call center.
Miła pani poinformowała mnie że polska strona jest taka jaka jest i że nie wie kiedy bedzie można złotówkami płacić za to połączenie.