Plan LOT-u: Nowe opłaty i usługi

Akurat w Rajanie to można napić się całkiem dobrej jakoś czekolady na gorąco, czego trudno wypatrywać na pokładzie LOTu, Lufthansy czy AF/KLM.

Odnoszę wrażenie, że nadal tu są tacy, którzy byliby szalenie zadowoleni, aby stan rynku lotniczego był taki, jak 10 lat temu. A może nawet i 20 lat temu. Kiedy kawior, szampan i krewetki tygrysie podawano w ekonomii.

LOT chyba pomylił przewóz pax z cargo...

To prawda ze wszystkie linie lotnicze oszczedzaja jak np.Lufthansa z Berlina do Duesseldorfu - Germanwings , albo z Frankfurtu do WAW jogurt z musli.
Jest jednak mnostwo osob co tego nie chce i chetnie zaplaci wiecej jak ¨JA¨.
Dlatego PLL LOT niech bedzie drozszy i za to serwis znacznie lepszy i wysokiej jakosci.

Tak samo jak są tacy którzy zapłacą więcej za bilet LCC byle lecieć bezpośrednio lub dlatego, ze akurat ta godzina im pasuje. Wszystko zależy od tego 'ile więcej' i za co.

Od dawna unikam LOT-u ze względu na zaporowe ceny i bardzo kiepski serwis.Od dłuższego czasu lot wozi powietrze właśnie ze względu na ceny itp,teraz zniża lot do pułapu Wizzair,ale też z zaporowymi cenami,szkoda tylko że nikt z rządu ( biorąc pod uwagę wszystkie rzad od 89 roku) że to byłą świetna przechowalnia dla kolesi , a nie linia dochodowa

Zgadzam się z malinem/ Jestem w stanie zapłacić więcej za bilet 'tradycyjnego' przewoźnika.

marcowy: nie mieszajmy do tego USA, to jest zupełnie inny rynek, zupełnie inne warunki i nie mozna tego przystawiac do Europy. Moim zdaniem kanapka jest sztucznie wykreowanym problemem, za to chwytnym medialnie. Posiłki w samolotach od wielu lat nie służą temu by sie najesc, no może za wyjątkiem klasy first. Dla mnie ta kanapka czy jogurt sa pewnym symbolem, przejawem gościnności. Tak jak pisałem wcześniej - PKP rozdaje napoje i ciasteczka i jakoś mimo to segment EIC i Ex jest dochodowy. Tramp w przepoconej koszulce i brudnych gaciach ma swoją butelkę z nagrzana woda i mu to wystarcza, bo szkoda mu każdego grosza, ale wiele osób docenia takie drobne przejawy gościnności. To właśnie one roznicuja usługodawców.

Kanapka jak Lenin, wiecznie żywa.
Ja tam lubię jak mnie częstują w cenie biletu. A mój 2 letni syn leciał w czerwcu do Warszawy i do dziś wspomina talarki. Oczywiście nie wybiorę LOTu ze względu na poczęstunek. Ale od lotu oczekuję więcej niż od tanich linii i jestem gotów zapłacić trochę więcej. Nie wiem dlaczego utożsamiacie wycięcie poczęstunku z cenami biletów. Moim zdaniem ma to na celu tylko i wyłącznie oszczędność kosztów, nie po to żebym ja kupił tańszy bilet. Nie wiem, czy rajanizacja jest właściwym kierunkiem, moim zdaniem wkrótce wyczerpie swój potencjał, bo nikt nie lubi udawania, że jest niby tani, ale dopłacać trzeba za wszystko.

marcowy: nie wiem, jak to jest z lowcostem AF, ale zasadnicza różnica do Germanwings jest taka, że to przewoźnik P2P a nie hubowy. LOT zaś nie oferuje praktycznie żadnych połączeń P2P (likwidowany Kraków-Paryż jest zdaje się jednym z ostatnich). Zgodzę się, że na rynku P2P jest konieczna Ryanizacja, ale pogarszanie produktu na rynku hubowym nie jest według mnie krokiem w dobrym kierunku.

"kanapki" używam jako synonimu dla zmian jakie muszą się odbyć w Locie, nie jako określenie dwóch kawałków chleba wypełnioną jakąś padliną :)

"Andzrzej gratuluję" miało być. Przepraszam za literówkę.

A wy dalej o tych kanapkach... Opłaty za dotakowe usługi - tak! Każdy może sobie "uszyć" taką taryfę jaka mu odpowiada. "Rajanizacja" (Andzrej gratuluję celnego określenia! :)), rozumiana jako pogorszenie podejścia do pasażera i wprowadzanie kuriozalnych lub upierdliwych opłat - NIE. Wszystko bez czego można się obyć powinno podlegać opłacie, wszystko co jest konieczne (odprawa, wybór miejsca, płatność, czy wreszcie toaleta) powinno być w cenie.

marcowy: Sądzę, że trafiłeś w sedno sprawy. Rynek lotniczy bardzo się zmienił w ostatnich kilku latach, można powiedzieć , że się "zrajanizował" czy się to komuś podoba czy nie. I jeśli linia chcę się utrzymać musi podążać za trendami na rynku bo jak nie to zostanie w tyle i padnie (przy obecnym zadłużeniu LO droga do tego nie jest wcale długa). Zresztą catering jest właściwie z lotu na lot ograniczany czy to w LO czy LH. I może czas na całkowitą rezygnację z tego rozwiązania, które jest przeżytkiem. jak będę głodny to wolę sobie już coś kupić porządnego na pokładzie za parę Euro niż być skazany na kuriozalne śniadanie w postaci talarków krakowskich (LO) lub jogurtu z musli (LH).

gosc_386f3: ja również jestem przeciwnikiem tej "kanapki" a wcale nie chcę równania w dól. po prostu to co proponuje MIKOSZ na świecie - czy to się podoba obrońcom kanapki czy też nie - już dzieje. Co innego robi lufa z germanwingsem czy AF ze swoim low costem. Przeciez one przejmują regularne trasy oferując produkt dopasowany poprzez tarayf do potrzeb każdego pasażera. A w USA nie jest inaczej ? w tej chwili kupując bilet w najtańszej taryfie na pokładzie praktycznie nie ma nic. Za system rozrywki też trzeba przeciągnąć winylem - to dla obrońców słuchawek. Takie są tendencje światowe i moim zdaniem Mikosz robi słusznie. Czas zarabiać na tym na czym wszyscy juz zarabiają.

Czytam wpisy na forum i nie mogę się nadziwić, że sprawa kanapki na pokładzie budzi aż takie emocje. Moim zdaniem nie tu leży sedno sprawy. Otóż jeśli LOT wprowadzi proponowane przez siebie zmiany to na pierwszym locie z nimi będę bardzo uważnie obserwował zachowanie handlerów przy odprawie i załogi pokładowej. Jeżeli nadal będą bardzo uprzejmi i uśmiechnięci (bo takie mam doświadczenia) to nie będzie stanowiło dla mnie problemu płacenie za dodatkowe usługi na pokładzie. Jeżeli jednak standard obsługi zacznie być taki jak w FR to LOT natychmiast trafi do tego samego koszyka z napisem "lecem tylko jak muszem". Cena stanie się jedynym kryterium wyboru, bez bonusa dla linii gdzie jestem traktowany jako ceniony klient a nie jak bydło. W FR ze względu na standard obsługi cena za bilet powrotny powyżej 100E za DUB-RZE jest nie do przyjęcia. Innym liniom ze względu na serwis mógłbym dać 200E, LOTowi za obsługę na obecnym poziomie i "polskość" byłbym gotów dać 300E. Tylko, że LO nie lata do DUB... Nasz narodowy przewoźnik nigdy nie zaoferuje cen niższych niż LCC, więc przyciągać mogą tylko standardem obsługi. Nie wygrają cenami, więc może zrodzić się zgubna pokusa walki na chamstwo załogi. Na ważenie walizek co do grama, na "tylko jedną sztukę bagażu podręcznego", na "płać za bilet i najlepiej się odp...." A wtedy ludzie wybiorą LCC ze względu na lepszy (sic!) serwis.

marcowy: w Polsce postawiliśmy na jeszcze jedna cnote - cwaniactwo... ;) Poza tym mamy jedna cechę, której wielu narodom brakuje - zawsze innych chcemy równać w dół, nie jest dla nas ważne co zrobic, żebyśmy mieli lepiej, tylko co komuś zabrać zeby miał tak samo jak my. To widać właśnie na przykładzie symbolicznej kanapki - ci co latają z nogami pod broda cała drogę słuchając ryczacych reklam chętnie polecieliby w innych warunkach z większa liczba dogodnych połączeń, dlatego uważają, ze najlepiej bedzie gdy wszystkim zafunduje sie przepychanki do zajmowania miejsc, wazenie każdego pakunku co do grama i płatne toalety na pokładzie. Dzięki temu zadość sie stanie zasadzie: skoro mnie nie stać na droższy bilet, to niech inni tez nie maja.

krzysiekl: oczywiście że uczciwość nie zależy tylko od religii jaką wyznajesz Prostestanci mają od kilkuset lat wpojony etos pracy i co się wiąże z tym uczciwości z uwagi na to że w przeciwieństwie do katolicyzmu praca była i jest jednym z podstawowych dogmatow ich wiary. Oni postawili na pracę i bogacenie się a my na umartwianie :)

nie jestem przekonany do tego, że 'uczciwość' może zależeć wyłącznie od wyznawania jednej konkretnej religii. Raczej od tego jak się ją traktuje. Można być dobrym muzułmaninem i złym-wydaje-mi-sie-ze-jestem-muzulmaninem. mozna wstawic każdą religie.
Jak mawia jedna z ważniejszych postaci w islamie w Polsce, ludzie wielkich religii niech lączy nas religijność a nie (konkretna) religia.

@ gosc_2d885

jestem pewien, że cena jest ostatnim kryterium dlatego, że nie różni się "bardzo" i mieści się w granicach jakie akceptujesz. Jeśli przekroczy te granice to stanie się najważniejszym kryterium....
zawsze. dla każdego. tylko granicę każdy z nas ma w innym miejscu. także każda firma.
Oczywiście nie tylko cena się liczy. Jednak każdy w pewnym momencie ją zauważy.Oczywiście, że ktoś kto leci prawie co tydzień Wiedeń - Dubaj nie poleci z przesiadką, jednak ustawicznie 'poluje' na jak najtańsze bilety. Kupuje zawsze te określane przez EK jako 'saver' a nie "pełnoprawne Y" no i nie kupuje biletów za kasę w J. W takim układzie z resztą wysoki status jest najbardziej przydatny. Jak się lata w pierwszej klasie to status ma mniejsze znaczenie;)