Mój pierwszy wpis chciałbym poświęcić wycieczce, którą odbyłem na
początku lipca tego roku, a którą planowałem już od stycznia, kiedy to
wracając z Tallina przez Rygę do Warszawy, mój lot połączono z rejsem do
Wilna, przez co miałem okazję spędzić 30 minut w samolocie zaparkowanym
na płycie tamtejszego lotniska. Dla mnie był to znak, że czas najwyższy
zobaczyć trzecią bałtycką stolicę :)
Wilno - stolica Litwy,
miasto współtworzone na przestrzeni dziejów przez wiele narodowości, w
tym Polaków. Miasto, które wielokrotnie zmieniało swą tożsamość, było
stolicą pogańskiej Litwy, w czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów drugą
stolicą Polski, należało do zaboru rosyjskiego, niepodległej Litwy,
Polski, w końcu od 1945 do 1991 roku znajdowało się na terenie ZSRR.
DOJAZDZ
Polski możemy wybrać się do Wilna własnym samochodem, autobusem,
pociągiem lub samolotem z Warszawy (bezpośrednio LOTem lub łotewskim
airBaltic z przesiadką w Rydze). Łotewskie linie oferują często przelot w
niższej cenie niż LOT, ale trzeba pamiętać o konieczności przesiadki
oraz zdecydowanie lowcostowym charakterze linii (brak bagażu
rejestrowanego w cenie biletu oraz jakiegokolwiek cateringu). Kupiony z
kilkumiesięcznym wyprzedzeniem bilet LOTu kosztował mnie około 400 zł (z
bagażem rejestrowanym). Nasz narodowy przewoźnik lata do Wilna 3 razy
dziennie, ja leciałem rejsem LO 775 startującym z Okęcia o 16:10. Na tej
trasie operuje Bombardier Q400, którego z nie do końca znanych mi
powodów wolę od zbliżonego wielkością Embraera 170 (być może to przez
wspomnienie zwykle miłych i sympatycznych załóg Eurolotu, kto wie?).
Stanowiska odprawy klasy ekonomicznej
Bramka nr 1
Bombardier Q400, ciągle w malowaniu Eurolot'u
Kabina
Panorama centrum Warszawy
Serwis w klasie ekonomicznej
Samolot na płycie wileńskiego lotniska
LOTNISKOWileńskie lotnisko
jest niewielkie, a jego rozmiary zdają się być dopasowane do panującego
tam stosunkowo niewielkiego ruchu. Ciekawostkę stanowi jego bryła
architektoniczna będąca efektem połączenia budynku lotniska z lat
50-tych XX wieku (przyloty) z nowocześniejszą strefą odlotów wyposażoną
nawet w kilka rękawów.
Stary terminal
Część nowa - hala odlotów
Po
bankructwie litewskich linii Air Lituanica bezpośrednie loty z Wilna do
kilku europejskich stolic oraz pięć rejsów dziennie do Rygi wykonuje
łotewski airBaltic (podobna sytuacja ma miejsce w Tallinie, po
bankructwie Estonian Air).
Lotnisko
znajduje się jedynie 6 km od centrum miasta, stąd też dojazd nań jest
wyjątkowo łatwy: można skorzystać z taksówki, autobusu, minibusa lub
pociągu, a podróż do centrum Wilna zajmie kilkanaście minut. Cena biletu
autobusowego, który kupujemy u kierowcy to 1 euro.
ZWIEDZANIE Większość
interesujących obiektów znajduje się na terenie Starego Miasta, po
którym trzeba się trochę nachodzić, czasem też pod górę. Wileńska
starówka jest spora i wyjątkowo bogata w zabytki, toteż trzeba na nią
poświęci minimum 2 dni.
Wycieczkę warto rozpocząć od góry
zamkowej, gdzie znajduje się symbol miasta - wieża Giedymina. Jest to
pozostałość po tak zwanym zamku górnym zbudowanym na miejscu warownego
grodu pierwszych litewskich władców. Na górę możemy dostać się pieszo
lub za 1 euro wjechać kolejką.
W
samej wieży zorganizowano wystawę poświęconą dziejom wileńskich zamków
(wstęp 4,5 euro), jednak to, co w niej najciekawsze to przepiękna
panorama całego miasta, w tym zrekonstruowanego w 2009 roku zamku
dolnego zwanego dzisiaj Pałacem Wielkich Książąt Litewskich, który
stanowił właściwą siedzibę polskich królów i w czasach swej świetności
przypominał nieco renesansowy Wawel. Rozebrali go około 1800 roku
Rosjanie, a obecnie możemy podziwiać wyjątkowo udaną i wierną (patrząc
na stare wizerunki) rekonstrukcję. W odtworzonych wnętrzach wystawy
poświęcone historii Litwy oraz siłą rzeczy wspólnej historii Litwy i
Polski.
Rekonstrukcja
korony Wielkich Książąt Litewskich oraz kopie koron króla Aleksandra i
królowych Elżbiety oraz Barbary Radziwiłłówny.
Kafel piecowy z herbem "Pogoń"
Kolejne
miejsce, którego nie sposób pominąć, to katedra pod wezwaniem świętego
Stanisława i Wacława stojąca na ogromnym Placu Katedralnym. Niegdyś
kościół zamkowy, wielokrotnie przebudowywany i rozbudowywany, swoją
obecną klasycystyczną formę zawdzięcza polskiemu architektowi
Wawrzyńcowi Gucewiczowi.
W
katedrze, poza jej wnętrzem oraz dzwonnicą, zwiedzać możemy podziemia
(godzinne wycieczki z przewodnikiem odbywają się w języku litewskim lub
angielskim), w których pochowano między innymi króla Aleksandra
Jagiellończyka, pierwszą oraz drugą żonę Zygmunta Augusta: Elżbietę
Habsburżankę i Barbarę Radziwiłłównę. Szczątki królewskie z nieznanych
powodów przeniesiono w połowie XVII wieku do gotyckiej krypty, w której
odnaleziono je dopiero w roku 1931 podczas wzmacniania fundamentów
kościoła po powodzi. Ciała przeniesiono do nowo wybudowanej krypty, a
fakt, że większość pracujących podczas ekshumacji badaczy zmarła
niedługo po odkryciu grobów, spowodował powstanie plotki o rzekomej
"klątwie Jagiellończyka", która miała dotknąć każdego, kto naruszy
królewski pochówek.
Grób Barbary Radziwiłłówny
Krypta, w której znaleziono groby królewskie
Nie sposób zwiedzić Wilna bez wizyty w Kaplicy Ostrobramskiej. Bez względu na wyznanie lub jego brak, miejsce i sam obraz są godne uwagi. Atmosferę psują niestety ciągłe msze, tłumy oraz, co zaskakuje najbardziej, arogancja opiekujących się kaplicą księży. No cóż...
Skoro jesteśmy przy tematyce sakralnej, trzeba przyznać, że Wilno pełne jest przepięknych, głównie barokowych kościołów. Polecam wizytę w kościele uniwersyteckim św. Jana, w kościołach św.Anny czy kościele Bernardynów, ale szczególnie warto zwiedzić kościoły, które w czasach ZSRR zamknięto, zamieniono na magazyny czy jak było w przypadku kościoła św. Kazimierza - muzeum ateizmu. Wilno uniknęło zniszczeń w czasie II wojny światowej, ale niestety nie wyszło bez szwanku z trwającej do 1991 roku okupacji radzieckiej. Obecnie w większości zdewastowanych zabytków trwają już prace remontowe.
Uniwersytecki kościół św. Jana (z dzwonnicy jest piękny widok na całe miasto)
Kościoły św. Anny oraz Bernardynów (polecam szczególnie ten drugi)
Zdewastowany kościół Franciszkanów
WILNO MICKIEWICZAO tym, że jesteśmy w mieście Wieszcza nie sposób zapomnieć. Poniżej kilka zdjęć spotykanych co rusz tablic pamiątkowych
ROSSATo drugie po Ostrej Bramie miejsce, gdzie nie opędzimy się od polskich wycieczek. Nie lubię cmentarzy, poszedłem na Rossę niechętnie, ale urzekła mnie spokojem, nietypowym położeniem na pagórkach i... chyba nawet mi się podobało, bo trafiłem na chwilę ciszy między polskimi grupami.
TROKIKiedy już zmęczymy się Wilnem, warto wsiąść w autobus odjeżdżający z dosyć zaniedbanego dworca i za całe 1,80 euro pojechać do Trok oddalonych od miasta o 28 km (podróż zajmie nam 30 minut). Samo miasteczko jest pięknie położone na półwyspie wcinającym się w jezioro Galwe, ale jego największą atrakcją jest bardzo gustownie zrekonstruowany (nie w stylu gargamela dla gawiedzi) zamek na wyspie. Wstęp to wydatek rzędu 6,5 euro + 1,50 za zgodę na robienie zdjęć, mimo wszystko warto, bo zakochani w księciu Witoldzie Litwini z wielkim pietyzmem dokończyli prace zapoczątkowane przez polskich konserwatorów u progu XX wieku. Dzięki temu w Trokach nie czujemy się jak w taniej turystycznej makiecie.
Jedno ze zrekonstruowanych wnętrz
Ekspozycja kafli piecowych
Monety znalezione na terenie zamku
COŚ DLA CIAŁADość już strawy duchowej, czas coś zjeść, a jest co, bo kuchnia litewska należy z polskiego punktu widzenia do tych smacznych, bo dosyć swojskich. Siłą rzeczy wielu tutejszych potraw spróbujemy nie tylko na Suwalszczyźnie, ale także w zachodniej Polsce z racji powojennej migracji ludności z Kresów. Trzeba jednak dań litewskich spróbować na miejscu i przyznać, że smakują rewelacyjnie!
Cepeliny
Bliny czyli nasze placki ziemniaczane
Chłodnik i rewelacyjne piwo pszeniczne Svyturys baltas
Sękacz, po litewsku "sakotis"
Prawdziwy litewski chleb
Sałatka śledziowa z ziemniakami i burakami
Ziołowa nalewka 999 w dwóch wariantach, świetnie pomaga trawić ciężkie, tłuste dania.
Mam nadzieję, że nie zanudziłem nikogo tym wpisem, starałem się, żeby była to jednak bardziej fotorelacja, która być może zachęci kogoś z Was do odwiedzenia Wilna.
* Ceny biletów wstępu nie są wysokie, ogólnie ceny na Litwie są podobne lub niższe niż w Polsce. Jeśli chcemy zwiedzać muzea, opłaca się nabyć VILNIUS CARD, najtańsza wersja kosztuje 15 euro i daje nam 24 godziny na poznanie głównych atrakcji miasta (UWAGA: z karty wyłączone są: zamek w Trokach oraz Uniwersytet Wileński). Można nabyć też wersję 48 i 72 - godzinną z bezpłatnym przejazdem komunikacją miejską.
Udanego tygodnia!
loukas