Gość Pasażera: Grzegorz Polaniecki (Enter Air)
Z Grzegorzem Polanieckim, prezesem zarządu spółki Enter Air rozmawiamy o CPK, Lotnisku Chopina, sytuacji w aglomeracji warszawskiej oraz o roku 2023 i prognozach na 2024 r.
Reklama
Pasazer.com: Czym dla Enter Air może stać się lotniczy komponent Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK)? Czy uznaje Pan ten projekt za zagrożenie czy raczej za szansę rozwoju?
Grzegorz Polaniecki: Trudno mi powiedzieć czy nowe lotnisko rozwiąże wszystkie problemy, ale daje taką szansę. Dziś nasi pasażerowie są traktowani najgorzej. Nasze odprawy są grupowane na kilku stanowiskach w małej hali, podczas gdy 3/4 lotniska jest w tym czasie puste. Jeśli CPK ma być tutaj remedium to jestem za budową nowego lotniska. Na razie z “briefu”, który widziałem kilka lat temu wynikało, że nasi pasażerowie, którymi są głównie rodziny z dziećmi mają być dołączani do pasażerów linii low-costowych, którzy lecą do pracy w Irlandii czy Norwegii. Wyposażenie lotniska dla naszych pasażerów i pasażerów low-costów powinno być bardzo odmienne. Jeśli tak to ma wyglądać, to wolałbym, aby władze zostawiły czarterom Lotnisko Chopina. My sobie zorganizujemy lotnisko perfekcyjnie.
Pasazer.com: Jakie są największe wady projektu CPK w obecnym kształcie i co by Pan w założeniach tej inwestycji zmienił?
Grzegorz Polaniecki: Jak czytamy w regulaminie hubowym portu im Fryderyka Chopina, pasażerowie tranzytowi płacą 6 razy mniej niż pasażerowie polscy.
To znaczy, że polscy pasażerowie mają utrzymywać koszty działania lotniska, a powinniśmy tak ustawić regulaminy by zarabiać na obcych pasażerach, a nie do nich dopłacać.
Lepszym biznesem dla Polaków będzie budowa portu dla siebie, gdzie będziemy płacili jedynie za swoją obsługę portową, dzięki temu opłata będzie dużo niższa niż dziś.
Zbudujmy więc nowoczesny, tani w eksploatacji, ekologiczny port dla Warszawy i Mazowsza, a skończmy z gościnnością, która ma nas kosztować miliardy.
Pasazer.com: Jakich odpowiedzi oczekuje Pan po audycie CPK, który ma być gotowy pod koniec marca br.?
Grzegorz Polaniecki: Przede wszystkim należy sprawdzić opłacalność, ale bez zakładania jakiś nierealnych wielkości ruchu, np. towarowego. Polska leży obecnie na peryferiach Europy i ruch na naszym niebie nie jest zbyt duży. Samolot cargo musi latać pełen w obie strony, a na razie Polska nie ma czego wysyłać do krajów, z których leci główny strumień cargo do nas. Jeśli ktoś zamawia cargo samolotem, to dlatego że mu się śpieszy. Nie będzie więc wysyłał cargo do Polski, by potem jechało ono dwa dni TIR-em. Poleci bezpośrednio do portu blisko odbiorcy.
Pasazer.com: Jak Pan ocenia miniony sezon letni na Okęciu? Czy jakość obsługi pasażerów i linii lotniczych była na lepszym czy gorszym poziomie niż w lecie 2019 r.?
Grzegorz Polaniecki: Port Chopina to ładny i fajny port, ale robi się coraz ciaśniej, dlatego też nie rozumiem jak PPL może premiować ruch tranzytowy pasażerów zagranicznych, którzy płacą mu 6 razy mniej, a zdzierać z Polaków, których stłacza na małej przestrzeni starego terminala? Pasażer tranzytowy korzysta z infrastruktury dwa razy więcej (przylot i odlot) niż pasażer lokalny, ale za to nie płaci. Gdybyśmy mogli korzystać z większej dostępności infrastruktury terminala, można by skrócić znacząco czas odprawy. Nasi pasażerowie mieliby więcej czasu np. na wizytę w sklepach lotniskowych.
Pasazer.com: Ilu pasażerów może obsłużyć Lotnisko Chopina bez modernizacji? Czy liczba 25 mln podróżnych rocznie jest wykonalna?
Grzegorz Polaniecki: Naprawdę ciężko to ocenić z zewnątrz. Przepustowość portu zależy od wielu czynników i każdy z nich może być wąskim gardłem w poszczególne dni, czy pory dnia. Mamy elementy takie jak parkingi, liczbę bramek do odprawy pasażerów, liczba stanowisk kontroli bezpieczeństwa, ilość miejsca w terminalu, liczba przejść przez odprawę paszportową, liczba poczekalni i ich pojemność, liczba rękawów, liczba autobusów, liczba płyt postojowych dla samolotów, przepustowość pasa startowego i przestrzeni powietrznej. Wszystko musi być zoptymalizowane, na przykład tak jak w innym naszym porcie bazowym, czyli w London Gatwick, który ma jeden pas startowy, a przepustowość o wiele większą niż WAW.
Pasazer.com: Jaki jest udział operacji lotniczych wykonywanych przez Enter Air z Lotniska Chopina?
Grzegorz Polaniecki: Kilkanaście procent. Jest to dla nas ważny port w naszej siatce połączeń.
Pasazer.com: W przypadku realizowania administracyjnego podziału ruchu lotniczego w aglomeracji warszawskiej operacje czarterowe mogłyby zostać przesunięte z Okęcia do Modlina i Radomia. Czy Enter Air jest przygotowany na taką ewentualność i czy byłby skłonny do takiego ruchu?
Grzegorz Polaniecki: To jest skandaliczny pomysł. Nie dość, że dziś pasażer polski płaci za utrzymanie ruchu pasażerów zagranicznych to jeszcze miałby być zesłany 100 km od miasta? Czy ktoś kto to wymyśla jest Polakiem? My nie mamy żadnych oporów przed lataniem z różnych lotnisk. Latamy do 250 portów, czyli więcej niż inne polskie linie, więc Radom czy Modlin są też w naszej siatce, ale tu wcale nie chodzi o nas.
Pasazer.com: Czy bez budowy nowego lotniska istnieje rozwiązanie problemu braku przepustowości Okęcia, czyli głównego portu aglomeracji warszawskiej, który w najbliższej dekadzie straci możliwość zwiększania liczby obsługiwanych pasażerów i operacji lotniczych?
Grzegorz Polaniecki: Oczywiście. Wystarczy przestać na siłę premiować ruch tranzytowy i przepustowość będzie wystarczająca na wiele lat. Porty hubowe powstawały kiedy, gdy niebo nie było otwarte. Aby linia polska mogła przewieźć pasażera np. z Niemiec do Bułgarii, musiała lecieć przez Polskę. Dziś nie ma już takich ograniczeń. Lot może lecieć bezpośrednio z Niemiec do Bułgarii. Aby ktoś chciał polecieć z przesiadką, port przesiadkowy powinien być na jego trasie podróży, czas postoju krótki i cena niska. A Warszawa, czy Baranów leżą w takim miejscu, że nie ma zbyt wielu tras które przecinają się tutaj. Już lepszym miejscem na hub byłyby Katowice (Pyrzowice). Port Ten ma ogromny potencjał rozbudowy za kilkadziesiąt razy mniejsze pieniądze, a pasażerowi tranzytowemu wszystko jedno gdzie będzie miał międzylądowanie. W Baranowie można by wtedy zbudować ładny, funkcjonalny, ekologiczny i tani port do obsługi ruchu stolicy i okolic.
Pasazer.com: Czy Enter Air dogadał się już z lotniskiem w Jasionce w kwestii poprawy jakości obsługi lotniskowej?
Grzegorz Polaniecki: Jeszcze nie. Przełożyliśmy nasze spotkanie na "po feriach", ale nadal obie strony mają ochotę rozmawiać. Jak widać też z tego artykułu wkurza nas dyskryminacja Polaków.
Pasazer.com: I ostatnie pytanie, już tylko o Enter Air. Jak ocenia Pan wyniki za rok 2023 i jakie są prognozy na 2024?
Grzegorz Polaniecki: 2023 rok był dla nas rekordowym rokiem. Był też jak na razie najcięższym rokiem pod względem operacyjnym. Urzędnicy ciężko pracują na to by utrudniać pasażerom podróżowanie, a całe odium niezadowolenia spada na linie lotnicze. Chciałbym aby w Unii Europejskiej powstała prężna komisja do spraw ułatwień dla transportu lotniczego. Rok 2024 zapowiada się rekordowo pod względem popytu na latanie, ale będzie równie ciężki operacyjnie jak 2023. Jesteśmy teraz w trakcie bardzo intensywnych przygotowań do sezonu i mamy nadzieję, że nic niespodziewanego nie wydarzy się.
Pasazer.com: Dziękuję za rozmowę.
Fot.: Enter Air