Zarząd LOT na umowach managerskich
Reklama
Od początku maja zarząd LOT-u jest zatrudniony na umowach menedżerskich. Zarobki władz spółki będą uzależnione od osiąganych wyników, ale nieobjęte ustawą kominową.

LOT nie ujawnia, ile dokładnie zarobią członkowie zarządu spółki.
Jeszcze do końca kwietnia władze polskiego przewoźnika były zatrudnione na podstawie umów objętych tzw. ustawą kominową. Ogranicza ona zarobki pracowników spółek państwowych do sześciokrotności krajowej średniej.
W skali LOT-u były to jednak niewielkie zarobki. W przedsiębiorstwie pracowało nawet do 200 osób, które zarabiały więcej od swoich szefów.
Cytowany w depeszy PAP-u Sebastian Mikosz, prezes zarządu LOT-u, przyznaje, że przejście na umowy menedżerskie to niepopularna decyzja. Podkreśla jednak, że w ten sposób wynagrodzenie członków zarządu będzie odpowiednie do ponoszonej przez nich odpowiedzialności. Wysokość wynagrodzenia ma też być związana z wynikami finansowymi linii.
Zmiana zasad wynagrodzenia członków zarządu LOT-u jest częścią nowej filozofii, która w większym stopniu wiąże wynagrodzenie i wyniki spółki.
W lutym walne zgromadzenie akcjonariuszy LOT-u zadecydowało o przeniesieniu części kompetencji do rady nadzorczej spółki. To właśnie RN wyraziła zgodę na zmianę formy zatrudnienia zarządu. Jak podkreśla Mikosz, umowa menedżerska wiąże się z większą odpowiedzialnością za spółkę i utratą przywilejów pracowniczych.
60 proc. wynagrodzenia członków zarządu będzie stałą pensją. Reszta będzie zależała od poziomu realizacji celów i wyników finansowych, takich jak zysk netto i przychody.
Dominik Sipinski
Dominik Sipinski
fot. Dominik Sipinski