gufi_gda: pożyjemy, zobaczymy. Swoją drogą wyjątkowo kiepsko nasz rynek czarterowy wygląda; Air Italy zapowiadały zmianę dotychczasowej kiepskiej jakości, ciekawe jak im to pójdzie.
gufi_gda
2008-05-06 12:32
marecki: no ciekawe. Jak na początek sezonu to za duzo wpadek. Zobaczymy co bedzie dalej.
Ciekawe, jak to dalej będzie wyglądało, bo rozpoczął się już sezon turystyczny. Oby takich incydentów jak najmniej, ale obawiam się, że może być powtórka z rozrywki z Fischera (vel Primacharter).
Pasażerowie, którzy w ostatni weekend wracali z Monastiru (Tunezja) do Katowic długo zapamiętają majówkę 2008. Spóźniony o cztery godziny powrót do Polski, noc spędzona na Okęciu bez możliwości kupienia jedzenia i picia. Takie "atrakcje" zapewniły swoim pasażerom linie lotnicza Air Italy Polska. - W Katowicach mieliśmy być ok. godz. 22:40. W trakcie lotu, bez podania konkretnej przyczyny, usłyszeliśmy komunikat, że zamiast do Katowic lecimy do Warszawy - pisze na Alert24 Michał, uczestnik pechowego lotu.
- W nocy z soboty na niedzielę lot na trasie Monastir - Katowice został skierowany do Warszawy z powodu niesprzyjającej pogody w Katowicach - wyjaśnia rzeczniczka linii Dominika Gąsiewska. - Samolot lądował na Okęciu bez problemów, a pasażerowie bezpiecznie opuścili samolot i przeszli do Terminalu. Autobusy do Katowic zostały podstawione na lotnisko ok. godz. 4 rano. Do godziny 9:30 wszyscy pasażerowie dojechali do Katowic. Przez cały czas na lotnisku z pasażerami był obecny przedstawiciel przewoźnika - dodaje rzeczniczka.
Z relacji pani rzecznik wynika, że pasażerowie nie czekali długo na autobus. Innego zdania są podróżni, którzy twierdzą, że musieli czekać na lotnisku cztery godziny bez możliwości kupienia czegoś do jedzenia i picia.
- W Warszawie byliśmy po godz. 2 w nocy. Na Okęciu trzymano nas ponad godzinę w samolocie. Po godz. 3 zamknięto nas w Terminalu tranzytowym, którego nie mogliśmy opuścić. Nikt nie informował nas o tym, co się dzieje i ile będziemy musieli czekać na kolejny samolot. Nie było jedzenia ani picia - dodaje Michał.
Feralny lot podobnie wspomina pasażer Łukasz Mościcki. - Służby celne nie pozwoliły opuścić nam Terminalu. Nie mieliśmy dostępu do ciepłej wody. Nie wiedzieliśmy, kiedy i jak wrócimy do Katowic. O godz. 6, w momencie, kiedy zostały podstawione autokary, pojawił się na lotnisku przedstawiciel Air Italy Polska. Powiedział nam, że załoga jest zmęczona i do Katowic musimy wracać autokarem. Znów nie zapewniono nam picia i jedzenia - mówi Łukasz.
Na pytanie, czy firma Air Italy Polonia zapewniła swoim pasażerom jedzenie i picie, rzeczniczka odpowiedziała:
- W godzinach wczesnoporannych catering na lotnisku jest niedostępny - mówi Gąsiewska.
Około godz. 10 pasażerowie dotarli do Katowic.
Źródło: Alert24.pl