Ja bym powiedział, że te ostatnie "zwykłe" (nie reklamowane) promocje miały doskonały wynik. Wiadomość o tych biletach rozeszła się pośród internautów "pocztą pantoflową", więc lot nie tracił pieniędzy na reklamę dla odbiorców zupełnie tym niezainteresowanych (jak panie wymienione w felietonie), a dokładnie do osób, które latają i które chcą obniżać koszty swoich podróży. Dodatkowym plusem było też to, że one tę reklamę przekazywały dalej w języku bardzo dogodnym dla odbiorcy (bezpośrednio, bez żadnego "spiskowego" podtekstu). Chociażby wielu z forumowiczów pasazer.com skorzystało z tej "nie reklamowanej" oferty promocyjnej... Osoby żywo zainteresowanie lotnictwem i przelotami pasażerskimi i bardzo często korzystające z samolotu jako w miarę częstego (albo nie bardzo okazjonalnego) środka transportu. Według mnie, było to całkiem dobre posunięcie. /// Co do konkluzji z tego felietonu, że wciąż zaledwie ok. 10% biletów LOT sprzedaje się przez internet, to wydaje mi się, że ta liczba dotyczy rezerwacji dokonanych przez
zobacz link. Nie wlicza się tutaj agentów internetowych, którzy dla wielu linii lotniczych generują olbrzymi ruch pasażerski. Oczywiście, dla LOT-u byłoby najlepiej, gdyby większość pasażerów u nich rezerwowała bezpośrednio, jednak o to trzeba walczyć m.in. przystępną, szybką i prostą stroną internetową. Taką, na której nie ma zbyt wielu zbędnych informacji, a te, które mogą być pasażerowi przydatne, są szybko i łatwo dostępne. A nad tym LOT pracuje (m.in. przez nową stronę, która nie jest doskonała... według mnie nawet nie jest dobra...)