Komentowanie dostępne dla zalogowanych użytkowników
Dla mnie smalec to bardziej LARD, natomiast GREASE to tłuszcz lub smar ... a co do pracy na lotniskach to chyba nie jest taka do końca nudna. Polacy to kombinatorzy i to tacy na maxa, wiec dzieje sie dużo na lotniskach w PL, a i będąc na majorce widziałem ''dzikie tłumy'' a celnicy to na bank na znudzonych nie wygladali :) Tak jeszcze nawiasem mówiąć, to na Discovery oglądałem ostatnio program o służbach granicznych i akurat było Sydney Airport, jeśli ktoś będzie miał czas to polecam ten program. Po tych trzech przykładach stwierdzam Poalo, że praca na lotniskach nie jest nudna :) pzdr!
paolo-79
2008-01-19 11:59
marian:''polish food,very good'' to musialo byc mocne...i kto mowi ze praca na lotnisku to nuda?
cezary: A mi sie wlasnie grease kojarzy np. z ,,tlustymi wlosami´´ Przynajmiej tak sie uczylem w szkole. Ale bede pamiental ze smalec to ,,lard´´. A czy czasami anglicy nie przepadaja za polska kuchnia? Przynajmiej wiem od znajomych ktorzy mieli polskich robotnikow w domu, to chwalili polska uprzejmosc i pracowidosc ;-)
maxx: Ale bigos i smalec to nie plyny i nie zele. Mozesz ich wziasc wienecej (jezeli jest pozwolone w ogole). Tzeba poprostu celnikowi po prostu udowodnic. To tak samo bylo u mie na NYO. Kupilem dla rodziny w domu kawior w soiku. Wielkosc swoika prtekraczala pojemnosci 100ml. Celnik chcial mi zabrac (pewnie chcial sam zjesc ;-)) ale ja stawilem sie oporem i przekonalem celnika ze to zaden plyn a ni zel........i kolacja z jajkami z kawiorem byla uratowana ;-))))
Cezary: jeśli wrzucisz słoiczki do rejestrowanego, mogą ci odmówić transportu z uwagi na możliwość zniszczenia. Sensownie zapakowane kiełbaski itd. nie powinny być problemem. Natomiast w podręcznym, a ja tylko z takim latam... hm... po 100ml płynów/żeli/bigosów/smalcu/kremów w przezroczystej folijce... no ale na zdrowie i smacznego.
Szczerze mowiac to nie interesowlelm sie tym zbytnio. Jak latam do IRL to nie ma problemow, ale i w UK podczas przesiadek tez klopotow nie bylo... moze to taki przepis straszak jest? Ogolnie stanie sie to dla mnie problemem, jesli juz na lotnisku beda mi chcieli cos odebrac, a na razie latam i mam ze soba rozne specjaly :) pozniej bede sie tym martwil, o ile bede musial... pzdr
teraz jest nocna przerwa a ja już wstałem do pracy. MaxX , marian i inni kompetentni, uprzejmie prosze pokazać mi przepis brytyjskich lotnisk że np nie można do UK wwozic bigosu, kiełbasy, pierogów. Prosze o konkretny numer stosownego przepisu (ponoć obowiązującego np na LHR) Bo coś mi się zdaje że jest to forumowa fantasmagoria. Dla jaj zabiorę nie tylko produkty zapakowane w słoiki ale także zwyczajny połeć polskiego surowego wędzonego boczku. Angielski pies lotniskowy pewnie takich cudów nie zna i oszaleje z samego zapachu. Lecę LOTem to mogę wziąć 20 kg. Wykorzystam to. Najwyżej będzie niezły ubaw.
grease jakoś mi się bardziej kojarzy z gęsim tłuszczem.. a polski smalec ze słoninki to chyba bardziej lard , ale nie jestem jezykoznawcą i moge sie mylić
Cezary: Dzienkuje....bede teraz wiedzial ;-) // A myslalem ze GREASE mowi sie jak ,,cos jest tluste´´. Moge tez powiedziec ze to smalec?
hamburg: Tobie i wszystkim podpowiadam że smalec po angielsku najpoprawniej to : LARD, ewentualnie GREASE, lub zwyczajnie FAT
Ja takich kostrukcji ale widzialem latem, jak wracalem do HAM (z GDN), jak starsza pani zostala cofnienta od kontroli bo miala w bagazu podrecznym 5 sloikow z zupa. (Pani leciala do PIK). Juz wtedy myslalem je ludzie na ,,lepsze´´ pomysly nie wpadna. Ale smiech normalnie w kolejce byl na maxa jak pani zla musiala sie wrocic i nadac zupe do bagazu rejestrowanego lub oddac rodzinie ktora otprowadza ja na lotnisko. ;-)
hmmm... to było chyba jakies 2 lata temu, ale kolega to artysta na maxa wiec wyobrazam sobie jaki tam cyrk byl :))) niestety fotki nie mam, ale widziałem juz takie ''konstruckcje'' hehe
ja bym teraz tez nie wiedzial jak nazywa sie smalec po angielsku. ;-) // Marian: A przy kontroli w PL nikt sie nie czepial tego garnka? Tez twoj kolega mial pomysl. Jak bym byl tym celnikiem to bym sie chyba posikal ze smiech na widok tej ,,bomby´´. ;-) Czy nie masz czasami zdjecia tago garnaka owinetego tasma? ;-)))))))
dawno temu mój kolega wiózł ze sobą cały garnek bigosu owinięty taśmą klejącą (wyglądało to jak bomba) a w środku w tym bigosie był zatopiony słoik ze smalcem - nie wiem dlaczego? ale gdy prześwietlono jego torbę to wezwano go na kontrolę i musiało to komicznie wyglądać jak celnik założył białą rekawiczkę i wydobył owy słoik a gdy starał sie dowiedzieć co to takiego jest, w zamian łamanym angielskim otrzymał odpowiedz ze ''food, polish food, very good'' :) ech, szkoda ze mnie tam nie było...
maXX : nikogo na lotnisku nie będę pytał. Swoja drogą jakie lotnisko masz na myśli ?
maxx: a mi to jest obojetne czy ta expedientka bedzie mie po takeij akcji lubic czy nie. Bylem klientem. A klient jest krolem.....a expedient nie moze sie odzywac w agresywnym tonie do klienta. ;-)
hamburg: zajefajnie. A ja z reguły jestem miły i dostaję takie kupony bez problemu. A dodatkowo nie mam wrogów ;) // Cezary: zapytaj na lotnisku ;)
maXX: znam przepisy. Surowa żywność (bigos nie jest surowy ale mniejsza z tym) jest dozwolona. Nia gadaj tu głupot. Dobranoc. Idę spać.
Cezary: Ja zawsze (przy jakism problemie) tez chcem zaras rozmawiac z szefem i jakos zawsze dostaje jakos rekompensate. Najswieszy wypadek byl w grudniu w WAW w Galeria Centrum Expendientka byla bardzo nie mila do mnie jak sie tylko spytalem gdzie bym mog znalesc portfele. Zwrocilem jej uwage i chcialem rozmawiac z jej szefem. Nagle zrobila sie barzdo mila i przeprosila mi i dostalem na dodatek kupon na kawe w tej kawiarence-restauracji w sklepie ;-)
Ja raz wwiozłam bigos w słoiku - w bagażu podręcznym! Celnik na Etiudzie miał taki ubaw ze mnie - przeglądał mi cały bagaż podręczny i oprócz bigosu znalazł też np. pączki, bułki i inne ciekawe rzeczy (wszystko wiezione na życzenie)...