Opinie: Czy trasa Wrocław – Seul okaże się finansowym sukcesem?
3 listopada 2023 roku LOT uruchomi połączenie z Wrocławia do Seulu, czyli kolejną trasę z ominięciem hubu na Lotnisku Chopina. Trasa będzie realizowana z częstotliwością jednego lotu w tygodniu samolotami Boeing 787-8 lub -9 Dreamliner. Czy trasa Wrocław – Seul okaże się finansowym sukcesem?
Zazwyczaj linie lotnicze starają się maksymalnie wzmacniać swoje huby, rozbudowując połączenia zasilające i ofertę rejsów interkontynentalnych. Rejs z portu regionalnego musi być wypełniany prawie wyłącznie ruchem bezpośrednim. Uruchamianie rejsów interkontynentalnych z portów regionalnych jest sprzeczne ze kanonami sztuki. Wymieńmy główne argumenty:
- Rejs dalekiego zasięgu z hubu przewozi bardzo znaczne ilości ruchu tranzytowego. Jest to szczególnie ważne w przypadku ruchu wysokopłatnego. Połączenie Warszawa - Seul jest oferowane w polskich portach regionalnych, w znacznej części Europy Środkowej i w większości dużych aglomeracji w Zachodniej Europie. Tam potencjał ruchu dla klasy biznes jest ogromny. W przypadku Wrocławia szanse na dobre wypełnienie dwóch najwyższych klas podróży są niewielkie, chyba, że oferowane ceny będą zdecydowanie niższe od kosztu fotela.
- W przypadku jednego, czy nawet dwóch rejsów tygodniowo, znaczna cześć ruchu wysokopłatnego korzysta, przynajmniej w jedną stronę z połączeń tranzytowych. Proponowany rozkład może zwyczajnie nie być zgodny z planami danego pasażera.
- To w hubie koncentruje się system dowozu towarów. Znacznie trudniej wypełnić wolną pojemność cargo z portu regionalnego.
Jeżeli chodzi o szerokorozumiany ruch turystyczny to różnice mogą nie być aż tak drastyczne, jeżeli potencjał przewozów bezpośrednich na trasie Wrocław – Seul jest wyjątkowo duży. LOT, przy agresywnej politycy cenowej, może liczyć również na ruch z części wschodnich Niemiec, łącznie z Berlinem. Jednak dla wszystkich klas podróży, łącznie z ekonomiczną pozostaje jeden istotny dylemat, czy bez trasy bezpośredniej z Wrocławia i tak większość ruchu pomiędzy Korea i Dolnym Śląskiem nie była przewożona przez LOT przez Warszawę? Tylko LOT zna konkretne i dokładne liczby, jednak jest bardzo prawdopodobne, że odpowiedź na to pytanie jest pozytywna. Natomiast, w przypadku ruchu turystycznego można liczyć na wytworzenie nowego popytu, dzięki znacznie dogodniejszej dla pasażerów i ich grup, ofercie.
Jednak ten nowy popyt może nie zrównoważyć utraconego ruchu
tranzytowego pozyskiwanego przy operacjach z Warszawy. Niestety LOT, by
móc operować z Wrocławia, musi skasować piątkowy rejs z Warszawy. Wylatuje on w godzinach popołudniowych z
Wrocławia, a rejs powrotny wykonuje inny egzemplarz B787 też w piątek, ale
rano. Taka trasa może okazać się bardzo kosztowna, gdyż wykonywana jest znacznie dłuższą, niż transsyberyjska trasą. Tym bardziej, że rejs
wrocławski będzie wykonywany kosztem połączenia z Warszawy, piątkowego połączenia bardzo ważnego dla ruchu wysokopłatnego. Z punktu widzenia preferencji takiego ruchu z
Wrocławia wylot i powrót w piątek popołudniu jest
najlepszy, przy jednym rejsie tygodniowo. Jednak cena jaką LOT za to może zapłacić jest
bardzo wysoka. Brak rejsu piątkowego ze stolicy oznacza utratę części ruchu wysokopłatnego w inne dni tygodnia. Chodzi o pasażerów,
którzy na przykład chcą wylecieć z Korei w niedzielę i wrócić w piątek. W nowej
sytuacji jest ogromne ryzyko, że część z nich poleci z Korei, w obie strony,
innymi liniami.
Priorytetem dla przewoźnika sieciowego jest oferowanie, jak największej
liczby połączeń z hubu i dopiero, gdy liczba rejsów dochodzi do siedmiu tygodniowo może
zacząć myśleć o innych możliwościach. Tak jak ma to miejsce z rejsami do Ameryki - z Rzeszowa i Krakowa. Poza tym obie te trasy, a szczególnie krakowska maja ogromny, sprawdzony danymi historycznymi, potencjał ruchu bezpośredniego. Jednak uruchamianie, przez linię sieciową połączenia interkontynentalnego z portu regionalnego to bardzo wyjątkowe przypadki. Przypomnijmy, po przeniesieniu stolicy z Bonn
do Berlina, Lufthansa uległa naciskom pochodzącym ze szczytu
władzy i uruchomiła, wbrew wynikom własnych analiz, bezpośrednie połączenie
Berlin – Waszyngton. Mimo dużego potencjały wyniki finansowe nie były
satysfakcjonujące a operacje zawieszone. Później niemiecki rząd już nie ingerował
gdzie Lufthansa ma latać.
Podobne posunięcie LOT wykonał, gdy trzy rejsy pomiędzy Warszawą i Paryżem przeniósł do Radomia. Przy braku jakiegokolwiek zainteresowania Radomiem przez ultra tanie linie, to LOT pomaga władzy obsługując rejsy z Sadkowa. I robi to kosztem swoich wyników finansowych, bo te same loty z Warszawy miałyby zdecydowanie wyższą rentowność.
Jak będzie z Wrocławiem, czas pokaże.