Koniec lotów dalekodystansowych Norwegiana
Norwegian poinformował wczoraj (14.01) o planach wycofania się z wykonywania operacji na dalekich trasach. Jednocześnie przewoźnik skupi się na wykonywaniu lotów krajowych w Norwegii oraz europejskich połączeniach krótkiego zasięgu.
Reklama
Problemy finansowe Norwegiana rozpoczęły się na długo przed pandemią i związanymi z nią obostrzeniami. Ich powodów można doszukiwać się między innymi w nienaturalnie szybkiej ekspansji i rozwoju siatki. Ponadto linia lotnicza jest użytkownikiem aż 18 samolotów Boeing 737 MAX, które pozostają uziemione w Europie od niemal dwóch lat, co już w 2019 roku pomniejszyło wynik finansowy firmy o 78 mln dolarów (290 mln złotych).
Loty dalekodystansowe są elementem rynku lotniczego, na którym królują przewoźnicy tradycyjni. Niskokosztowe linie lotnicze z rezerwą podchodzą do tego typu tras, a większość z nich nie decyduje się na rozwój w tym kierunku. Mimo bardzo intensywnego rozwoju branży lotniczej przed pandemią Norwegian miał problem z wprowadzeniem polityki low-costowej do sektoru usług na dalekich trasach. Nagłe uziemienie floty na całym świecie jedynie spotęgowało problemy przewoźnika.
- Skupiając się na operowaniu na trasach krótkich, dążymy do przyciągnięcia obecnych i nowych inwestorów, obsługi naszych klientów i wspierania infrastruktury i branży turystycznej w Norwegii oraz krajach skandynawskich i w Europie - oświadczył Jackob Schram, dyrektor generalny Norwegiana.
"W obecnych okolicznościach operacje dalekodystansowe nie są opłacalne dla Norwegiana, w związku z czym nie będą kontynuowane" - czytamy w komunikacie linii.
W ramach restrukturyzacji firma stanie się przewoźnikiem latającym wyłącznie na trasach krótkiego zasięgu. W 2021 roku we flocie użytkowanych będzie 50 samolotów wąskokadłubowych, natomiast w 2022 roku liczba ta wzrośnie do 70 maszyn. Norwegian jednocześnie pozbędzie się wszystkich swoich dreamlinerów.