LOT: "Dotrzymujemy słowa"
Reklama
Polskie Linie Lotnicze LOT odpierają zarzuty dotyczące wprowadzenia w błąd swoich klientów co do braku opłaty transakcyjnej za płatności kartami kredytowymi. O jej pojawieniu się, mimo obietnic składanych przez przewoźnika w trwającej od lipca br. kampanii promocyjnej "Twoje Nowe Linie Lotnicze", informowaliśmy we wtorek (29.10).
Niczego nie obiecywaliśmy?
- Deklarowaliśmy, że „dbamy o brak prowizji przy zakupie biletu” i dokładnie tak jest. Nigdy nie obiecywaliśmy nigdzie, że nie będziemy wprowadzać żadnej opłaty za używanie kart - zapewnia Biuro Prasowe linii w oświadczeniu przesłanym w środę do naszej redakcji.
- Jesteśmy linią lotniczą, która w ostatnim czasie intensywnie się zmienia. Wiarygodność jest dla nas zawsze szalenie istotna. Dlatego pragniemy podkreślić, że dotrzymujemy danego słowa. Jesteśmy linią lotniczą, która zapewnia swoim pasażerom co najmniej kilka możliwości zakupu biletu bez jakichkolwiek dodatkowych opłat. Są to gotówka, przelewy bankowe i płatność kartą debetową. Czyli słowa dotrzymujemy - podkreśla przewoźnik.
Czytając wyjaśnienia LOT-u można jednak odnieść wrażenie, że pracownicy biura prasowego nie są do końca zorientowani w tym, co linia prezentowała we wspomnianej kampanii. Przypomnijmy, że na wykorzystywanym w niej zdjęciu Franka Joosta, pojawiło się stwierdzenie: "Jest dla mnie oczywiste, że nie pobieramy opłat za płatność kartą". Taką deklarację trudno rozumieć inaczej, niż w ten sposób, że jedną z zalet podróżowania samolotami polskiego przewoźnika jest brak dodatkowej opłaty za zakup biletu przy pomocy karty płatniczej, bez względu na jej rodzaj.
Tym razem okazało się, że obietnica jednak była, tyle że już nie jest aktualna. - Podczas trwania kampanii z Frankiem Joostem nie pobieraliśmy żadnych opłat od naszych pasażerów – tym samym dotrzymaliśmy naszej obietnicy - tłumaczy w nowym oświadczeniu LOT.
Pozostawiając na boku oczywistą niespójność tłumaczeń działu prasowego, takie stanowisko stawia pod znakiem zapytania sens prowadzenia szeroko zakrojonej kampanii realizowanej pod nie tylko obiecującym, ale przecież i zobowiązującym hasłem "Twoje Nowe Linie Lotnicze".
Idąc bowiem zaprezentowanym przez LOT tokiem myślenia nic nie stoi na przeszkodzie, aby za kilka tygodni przewoźnik zdjął ze strony internetowej kolejne zdjęcia pracowników, gwarantujących teraz różne darmowe usługi, a pasażerom wmówił, że obiecywał nie pobierać za nie opłat, ale... dwa miesiące temu. Za chwilę może się okazać, że polski przewoźnik wprowadzi opłatę za bagaż rejestrowany i używając podobnej argumentacji będzie tłumaczył, że "nigdy nie obiecywaliśmy nigdzie, że nie będziemy wprowadzać żadnej opłaty za bagaż. Wciąż oferujemy darmowy bagaż podręczny. Czyli słowa dotrzymujemy."
Tyle że banki nie naliczają stałej opłaty z tytułu akceptowania płatności kartami i jej wysokość nie wynosi 25 PLN. Poza tym faktycznie pobierane prowizje dotyczą zarówno kart kredytowych, jak i debetowych. Jest to obecnie ok. 1,3 % wartości transakcji w przypadku najpopularniejszych w Polsce kart VISA lub Mastecard. Wkrótce prowizja będzie wynosiła maksymalnie 0,5 %. Zatem LOT ponosi koszt 25 PLN, ale jedynie w przypadku biletów sprzedawanych za co najmniej 2000 zł. Opłaty związane z tańszymi biletami, których przewoźnik sprzedaje znacznie więcej, są odpowiednio mniejsze.
Wycofywanie się przewoźnika z obietnic złożonych w nieźle przygotowanej kampanii reklamowej, która miała być dla linii "nowym otwarciem" może spowodować, że w przyszłości bardzo trudno będzie odzyskać wiarygodność w oczach pasażerów.
Marek Stus
Niczego nie obiecywaliśmy?
- Deklarowaliśmy, że „dbamy o brak prowizji przy zakupie biletu” i dokładnie tak jest. Nigdy nie obiecywaliśmy nigdzie, że nie będziemy wprowadzać żadnej opłaty za używanie kart - zapewnia Biuro Prasowe linii w oświadczeniu przesłanym w środę do naszej redakcji. - Jesteśmy linią lotniczą, która w ostatnim czasie intensywnie się zmienia. Wiarygodność jest dla nas zawsze szalenie istotna. Dlatego pragniemy podkreślić, że dotrzymujemy danego słowa. Jesteśmy linią lotniczą, która zapewnia swoim pasażerom co najmniej kilka możliwości zakupu biletu bez jakichkolwiek dodatkowych opłat. Są to gotówka, przelewy bankowe i płatność kartą debetową. Czyli słowa dotrzymujemy - podkreśla przewoźnik.
Czytając wyjaśnienia LOT-u można jednak odnieść wrażenie, że pracownicy biura prasowego nie są do końca zorientowani w tym, co linia prezentowała we wspomnianej kampanii. Przypomnijmy, że na wykorzystywanym w niej zdjęciu Franka Joosta, pojawiło się stwierdzenie: "Jest dla mnie oczywiste, że nie pobieramy opłat za płatność kartą". Taką deklarację trudno rozumieć inaczej, niż w ten sposób, że jedną z zalet podróżowania samolotami polskiego przewoźnika jest brak dodatkowej opłaty za zakup biletu przy pomocy karty płatniczej, bez względu na jej rodzaj.
Było, minęło!
Zaskoczeni argumentami LOT-u zapytaliśmy, dlaczego więc - skoro przewoźnik nigdzie nie obiecywał braku opłat za używanie kart - kilka dni temu zdjęcie Joosta zostało wycofane z kampanii.Tym razem okazało się, że obietnica jednak była, tyle że już nie jest aktualna. - Podczas trwania kampanii z Frankiem Joostem nie pobieraliśmy żadnych opłat od naszych pasażerów – tym samym dotrzymaliśmy naszej obietnicy - tłumaczy w nowym oświadczeniu LOT.
Pozostawiając na boku oczywistą niespójność tłumaczeń działu prasowego, takie stanowisko stawia pod znakiem zapytania sens prowadzenia szeroko zakrojonej kampanii realizowanej pod nie tylko obiecującym, ale przecież i zobowiązującym hasłem "Twoje Nowe Linie Lotnicze".
Idąc bowiem zaprezentowanym przez LOT tokiem myślenia nic nie stoi na przeszkodzie, aby za kilka tygodni przewoźnik zdjął ze strony internetowej kolejne zdjęcia pracowników, gwarantujących teraz różne darmowe usługi, a pasażerom wmówił, że obiecywał nie pobierać za nie opłat, ale... dwa miesiące temu. Za chwilę może się okazać, że polski przewoźnik wprowadzi opłatę za bagaż rejestrowany i używając podobnej argumentacji będzie tłumaczył, że "nigdy nie obiecywaliśmy nigdzie, że nie będziemy wprowadzać żadnej opłaty za bagaż. Wciąż oferujemy darmowy bagaż podręczny. Czyli słowa dotrzymujemy."
Opłaty bez zarobku?
LOT stara się złagodzić fatalny wydźwięk faktu wprowadzenia opłaty 25 PLN za użycie karty kredytowej tłumacząc, że to nie prowizja przynosząca zysk, lecz jedynie "rozwiązanie stosowane przez bank". Przewoźnik zapewnia, że "gdyby takiego nie było" nie pobierałby takiej opłaty.Tyle że banki nie naliczają stałej opłaty z tytułu akceptowania płatności kartami i jej wysokość nie wynosi 25 PLN. Poza tym faktycznie pobierane prowizje dotyczą zarówno kart kredytowych, jak i debetowych. Jest to obecnie ok. 1,3 % wartości transakcji w przypadku najpopularniejszych w Polsce kart VISA lub Mastecard. Wkrótce prowizja będzie wynosiła maksymalnie 0,5 %. Zatem LOT ponosi koszt 25 PLN, ale jedynie w przypadku biletów sprzedawanych za co najmniej 2000 zł. Opłaty związane z tańszymi biletami, których przewoźnik sprzedaje znacznie więcej, są odpowiednio mniejsze.
Dla kogo zmiany?
W całej tej sprawie trudno nie odnieść wrażenia, że polski przewoźnik od dłuższego czasu ma problem ze spójną i konsekwentną strategią. Częste zmiany, choć być może korzystne finansowo w krótkoterminowym wymiarze, po raz kolejny mogą poważnie naruszyć zaufanie klientów do LOT-u.Wycofywanie się przewoźnika z obietnic złożonych w nieźle przygotowanej kampanii reklamowej, która miała być dla linii "nowym otwarciem" może spowodować, że w przyszłości bardzo trudno będzie odzyskać wiarygodność w oczach pasażerów.
Marek Stus