"Ultraniskokosztowa"... Czym ten niby "ultraniskokosztowy" Volaris różni się od zwykłej linii "niskokosztowej"? Bo na logikę, to skoro jest "ultra", to powinien być jeszcze bardziej niskokosztowy, niż "tradycyjny" niskokosztowy. Tymczasem z tekstu można się dowiedzieć, że:
"Volaris należy do światowych liderów pod względem udziału przychodów z usług dodatkowych (26 proc., więcej mają jedynie Spirit, Allegiant Air, Wizz Air i Ryanair) oraz redukcji kosztów. Operacyjne koszty jednostkowe meksykańskiej spółki bez uwzględnienia paliwa to ok. 4,9 centa amerykańskiego na ASM - niższe mają jedynie Wizz Air, Ryanair i Air Asia."
Czyli są linie, które mają większe od Volarisa przychody z usług dodatkowych i niższe od Volarisa koszty jednostkowe. Czyli mają lepsze wyniki. Linie te (Ryanair, Wizz, AirAsia) nazywane są po prostu "niskokosztowe" ("low-cost"). Co więc takiego jest lepszego/innego w Volarisie, że w polskim tekście zasłużył na dodatek "ultra"?
Ja wiem, że za wielką wodą zaczyna się czasami tak mówić, żeby odróżnić niskokosztowe od tradycyjnych, które zmierzają w ich kierunku i też tną co się da. Ale jesteśmy w Polsce, na polskim portalu, tekst jest w języku polskim, chyba głównie dla polskich czytelników. Powrót zza oceanu i natychmiastowa próba przeszczepienia na nasz grunt tamtejszej nomenklatury, jest równie żałosne, jak:
- Janusz z Grażyną, co to pół roku posiedzieli w USA, a po powrocie mówią "don't rimember, jak sze to mufi po polskiemu",
- pisanie "ministra", "premiera", "prezeska", "pedagożka", "psycholożka" czy inna "antropolożka".
gość_70042
2017-10-15 18:05
Nietypowa polityka bagażowa? Ja bym raczej powiedział, że to w Europie jest nietypowa polityka bagażowa w stosunku do Meksyku. Na co narzekać? Bagaż rejestrowany w cenie a do samolotu można wnieść plecak z komputerem czy aparatem.