Zakaz lotów. Wielki chaos informacyjny
Rząd w chaotyczny i niestabilny sposób planuje i wprowadza w życie nowe przepisy dotyczące zakazu ruchu lotniczego do Polski. Na wakacjach przebywają dziesiątki tysięcy Polaków - ich powrót może mocno się skomplikować.
Reklama
Kilka dni temu opinia publiczna została poinformowana, że rząd planuje rozszerzenie listy krajów objętych zakazem lotów i to dość znaczne. Dopisane miały być kraje
ważne z punktu widzenia ruchu turystycznego – między innymi Hiszpania, Malta, Albania, ale także Rumunia i Belgia. Dla średnioterminowego planowania siatki LOT-u istotne jest objęcie zakazem Indii.
Nowa lista miała obowiązywać od 26 sierpnia br. Emocje budził fakt, że w tych krajach przebywają
dziesiątki tysięcy Polaków i zorganizowanie ich powrotu stanie się skomplikowane i kosztowne. Tuż
przed tą datą przedłużono ważność obecnej listy do 1 września zapowiadając, iż jest bardzo
prawdopodobne rozszerzenie wtedy listy w zapowiadanej formie. Poinformowano też o sporym
prawdopodobieństwie dodania do niej Francji i Chorwacji. 27 sierpnia
opublikowany kolejny, zmieniony projekt listy, która miałaby obowiązywać od 2 września. W
porównaniu z poprzednim projektem nie ma na niej Belgii i kilkunastu innych,
mniej ważnych państw, ale dopisano Francję i Chorwację.
Cóż, uważamy, że tylko prawdziwi
specjaliści mogą dyskutować o optymalnej polityce walki z pandemią. My laicy możemy tylko wyrażać
zdziwienie, że różne kraje europejskie, posiadające bardzo wielu specjalistów epidemiologów wybrały
bardzo różne ścieżki postępowania, podczas, gdy sytuacje epidemiologiczne, w znacznej części
Europy, były i są bardzo podobne. Możemy natomiast zwracać uwagę na skutki rynkowe wybranej
polityki zdrowotnej.
Obecna sytuacja, gdy dosłownie z dnia na dzień podejmowane są decyzje o rozszerzeniu grupy krajów objętych zakazem podróżowania jest dla odmrażania popytu bardzo groźna. Oznacza, że wielu potencjalnych pasażerów rezygnuje z podróży, obawiając się, że po ich wylocie kraj docelowy znajdzie się bardzo nagle na czarnej liście. A wtedy będą mieli ogromne problemy z powrotem. Rozsądny sposób postępowania w takiej sytuacji, to czekanie na stabilizację sytuacji i zmianę trendu, czyli stopniowe skracanie, a nie wydłużanie listy.
Minister Marcin Horała tłumaczył niedawno w TVN, że decyzje muszą być tu podejmowane w trybie bardzo nagłym, gdyż sytuacje zdrowotne w poszczególnych krajach zmieniają się bardzo szybko. Nie polemizując możemy tylko apelować o większą stabilność polityki, czyli unikanie sytuacji, gdy, tak, jak ostatnio, zapowiadana jest jedna lista, po czym nagle wydłużana jest ważność aktualnej. A po kilku dniach następują, w tej samej liście kolejne zmiany. Rząd winien rozważyć możliwości wydłużenia, choćby o kilka dni, wyprzedzenia, z jakim nowe listy są ogłaszane. Miałoby to bardzo pozytywny wpływ na rynek. A trudno nam uwierzyć, że rzeczywiście w ciągu kilku dnia, w poszczególnych krajach, mają miejsce prawdziwie radykalne zmiany.
Obecna sytuacja, gdy dosłownie z dnia na dzień podejmowane są decyzje o rozszerzeniu grupy krajów objętych zakazem podróżowania jest dla odmrażania popytu bardzo groźna. Oznacza, że wielu potencjalnych pasażerów rezygnuje z podróży, obawiając się, że po ich wylocie kraj docelowy znajdzie się bardzo nagle na czarnej liście. A wtedy będą mieli ogromne problemy z powrotem. Rozsądny sposób postępowania w takiej sytuacji, to czekanie na stabilizację sytuacji i zmianę trendu, czyli stopniowe skracanie, a nie wydłużanie listy.
Minister Marcin Horała tłumaczył niedawno w TVN, że decyzje muszą być tu podejmowane w trybie bardzo nagłym, gdyż sytuacje zdrowotne w poszczególnych krajach zmieniają się bardzo szybko. Nie polemizując możemy tylko apelować o większą stabilność polityki, czyli unikanie sytuacji, gdy, tak, jak ostatnio, zapowiadana jest jedna lista, po czym nagle wydłużana jest ważność aktualnej. A po kilku dniach następują, w tej samej liście kolejne zmiany. Rząd winien rozważyć możliwości wydłużenia, choćby o kilka dni, wyprzedzenia, z jakim nowe listy są ogłaszane. Miałoby to bardzo pozytywny wpływ na rynek. A trudno nam uwierzyć, że rzeczywiście w ciągu kilku dnia, w poszczególnych krajach, mają miejsce prawdziwie radykalne zmiany.