Czy niebawem pożegnamy PLL LOT? Stawiamy kluczowe pytania
Kilka dni temu nowe dziecko Polskiej Grupy Lotniczej – LOT Polish Airlines – wystąpiło do ULC o przyznanie AOC. Air Operator Cerificate to kluczowy dokument uprawniający linię lotniczą do wykonywania operacji.
Reklama
Proces jego przyznawania jest bardzo sformalizowany i uregulowany prawem
polskim i unijnym. Spółka, która występuje o AOC musi wykazać, między innymi, że dysponuje
właściwym sprzętem lotniczym i załogą. Ma szczegółowo opracowane procedury operacyjne i spełnia
wymogi zachowania bezpieczeństwa. To wszystko oznacza, że angielsko-nazywający się LOT przestał
być spółką widmo, utworzoną na wszelki wypadek.
Najważniejsze są trzy argumenty:
Uważamy, że kwestia jest już przesądzona i
niedługo wizerunek i miejsce na rynku po Polskich Liniach Lotniczych LOT będzie się starał przejąć
LOT 2.0. Rozwiązanie dobrze znane, bo wielokrotnie stosowane przez Alitalię.
Nie oczekujemy, ze zrozumiałych świetnie względów, żadnych konkretnych informacji dopóki trwa
kampania wyborcza. Musimy jeszcze poczekać kilka tygodni. Ale naszym zadaniem jest śledzenie
sytuacji, jej analiza oraz zadawanie pytań wtedy, gdy informacji jest za mało lub w ogóle ich nie ma. A
niestety w przypadku LOT-u od kilku lat wiemy bardzo niewiele. Cały proces informacyjny można by
nazwać propaganda sukcesu, gdyż był podporządkowany jednemu celowi. Przekonywaniu opinii
publicznej, że wybrana strategia ultra szybkiego rozwoju przynosi wspaniałe efekty. Jest po prostu
najlepszą z możliwych i polska linia szybko dołącza do grupy głównych graczy europejskich, stając się
liderem w całym regionie Europy środkowo-Wschodniej. Niestety media głównego nurtu, w
zdecydowanej większości przypadków, podejmowały tę narrację. Efektem tego było, tak częste
powtarzanie informacje o CPK, mega lotnisku, które będzie mega hubem dla mega linii.
Dlaczego uważamy, że nie ma innego wytłumaczenia obecnej sytuacji niż przesądzony już proces
zastępowania LOT-u nową spółką i kontrolowana upadłość obecnej?
Najważniejsze są trzy argumenty:
- zarejestrowanie nowej spółki, przewoźnika lotniczego o nazwie LOT Polish Airlines, której właścicielem, podobnie, jak PLL LOT jest PGL. Fakt, że spółki te mają różnie brzmiące nazwy to konieczny wybieg formalny. Linia lotnicza musi naprzemiennie używać nazwy rodzimej oraz angielskiej. Faktyczna i równoczesna działalność na rynku lotniczym obu linii mających tę samą nazwę jest o prostu niemożliwa,
- od ponad trzech miesięcy LOT praktycznie nie ma przychodów i ponosi gigantyczne straty. Tymczasem nie ma nawet przymiarek do ratowania go. Linie lotnicze, które wchodziły w kryzys pandemiczny w znacznie lepszej sytuacji niż polska, uzyskały już pomoc lub przynajmniej cały proces zbliża się do końca. Stwierdzenie, że trwają ustalenia, jakie wsparcie dla LOT-u jest konieczne zupełnie nie przekonuje. Jeżeli, z jakiś powodów, zajmuje to tak dużo czasu, to najprostszym rozwiązaniem jest droga zastosowana, między innymi, w przypadku Finnaira i SAS - niskooprocentowany, bardzo duży kredyt, jako etap pierwszy i prawdziwa pomoc w drugim etapie. Jesteśmy przekonani, że od wielu tygodni decydenci wiedza już, że LOT będzie ratowany po włosku.
- wystąpienie o AOC dla LOT Polish Airlines praktycznie stawia kropkę nad i. Oznacza, że nie będzie zastosowane teoretycznie możliwe rozwiązanie – „polski” LOT operujący i działający na rynku, LOT, który będzie ratowany oraz „angielski” LOT – papierowa spółka założona tak na wszelki wypadek. Ponieważ obecny LOT ma ogromny nadmiar samolotów i personelu, to przez krótki, przejściowy okres, nowy LOT, z certyfikatem AOC, może przygotowywać się do wejścia na rynek. Jednak dość szybko - kto zgadnie kiedy? – czas współistnienia będzie musiał skończyć się. I chyba jest oczywiste, jaki będzie finał.
- Jak decydenci oceniają wyniki stosowania przez LOT strategii skokowego rozwoju? Czy nawet w czasie świetnej koniunktury, czyli w drugiej połowie roku ubiegłego, LOT nie doszedł już do ściany? Czy duże zyski osiągane na sztandarowych połączeniach europejskich i części połączeń interkontynentalnych, głównie do USA i Kanady, nie przestawały już wystarczać do pokrywania strat na coraz liczniejszej grupie połączeń rozwojowych, zarówno średniego, jak i dalekiego zasięgu?
- Jak decydenci prognozują rozwój sytuacji rynkowej w okresie najbliższych 3 – 5 lat? Czy przypadkiem tak głęboki, bezprecedensowy kryzys nie jest dodatkowym argumentem za tym, że konieczne jest opracowanie strategii przetrwania, szukania swojego, jednak ograniczonego miejsca na rynku, a nie podboju znacznej części Europy, a może i świata?
- Czy próby samotnego konkurowania z grupą rekinów nie były, w długim horyzoncie czasowym i w zmiennej koniunkturze rynkowej, skazane na porażkę, a w czasie głębokiego kryzysu nie muszą zakończyć się zupełną klęską?
- Czy decydenci doceniają znaczenie uzyskania zgód Komisji Europejskiej na angażowanie środków publicznych w proces ratowania polskiej linii sieciowej poprzez jej transformację prawną i wizerunkowo-biznesową? W dotychczasowych wypowiedziach przedstawicieli rządu nazwa KE w ogóle nie pada. Tak, jakby cała kwestia była naszą wewnętrzna sprawą. A nie jest, tym bardziej, że możemy zaobserwować rosnącą irytację wielu konkurentów LOT-u. Każdy, kto choćby nieco tylko śledzi rozwój wydarzeń na polskim rynku lotniczym wie, o co tu chodzi.