El-Al: "W sojuszach nie chcą Żydów"
Reklama
Eliezer Shkedi, prezes izraelskiej linii El-Al, twierdzi, że przewoźnik nie jest członkiem żadnego sojuszu, bo nie chcą w nich Żydów. Tę dziwną teorię Shkedi zaprezentował członkom izraelskiego parlamentu, Knesetu, na posiedzeniu komisji spraw gospodarczych.
Dyskusja miała miejsce w związku z nowym projektem ustawy, która ma wprowadzić w Izraelu odszkodowania dla pasażerów za odwołane i spóźnione loty podobne do tych, które są wypłacane w Unii Europejskiej.
- To jedna z ustaw w Knesecie najbardziej zorientowanych na klientów. Społeczeństwo długo na nią czekało - powiedział poseł Ahmed Tibi, autor projektu.
Jednak Shkedi w bardzo pokrętny sposób sprzeciwia się ustawie. Twierdzi, że wielkie sojusze, które mają po 2500-4000 samolotów mogą zaoferować pasażerom liczne zmiany trasy i rezerwacji. Natomiast izraelscy przewoźnicy, z których żaden nie ma więcej niż 45 maszyn, nie są w stanie równie skutecznie radzić sobie z opóźnieniami lotów.
- Nie możemy dołączyć do żadnego sojuszu, bo jesteśmy Żydami, a nie z powodów ekonomicznych - powiedział Eliezer Shkedi.
W 2010 r. El-Al planował założyć własny sojusz, w skład którego miały wejść głównie linie z Europy Wschodniej i Kaukazu. Z planów nic jednak nie wyszło.
Dominik Sipiński
Dominik Sipiński