Finnair: Udana odbudowa po pandemii
Fińska linia zapowiedziała, że w sezonie Lato 2024
uruchomi ponownie rejsy do Gdańska oraz otworzy nowe połączenie do Wrocławia. To dobra okazja, aby popatrzeć nieco bliżej na sytuację tego
przewoźnika i jego aktualne wyniki.
Pandemia, i przede wszystkim wojna w Ukrainie absolutnie
wyjątkowo zły wpływu na sytuację Finnaira.
Ponad połowa pracy przewozowej przewoźnika były to rejsy
do Azji. Finnair korzystał z niszy geograficznej i możliwości
wykonywania dwudziestoczterogodzinnej rotacji do najważniejszych aglomeracji w
Chinach, Japonii i Korei. Nawet Bangkok znajdował się w tej strefie. Z bardzo
znacznej części Europy tranzyt w Helsinkach dawał możliwość odbycia najkrótszej
podróży do/z tych krajów. A jednodniowa rotacja oznaczało znaczną
przewagę kosztową.
Zamknięcie trasy transsyberyjskiej dotknęło fińską linię
szczególnie mocno. Musiała radykalnie zmienić strategię i starać się szukać,
jak największych oszczędności w kosztach operacyjnych. Niedawno zarząd linii ogłosił, że podnosi swoją
prognozę wyniku finansowego w roku 2023.
Obecna prognoza przewiduje, że porównywalny wynik operacyjny będzie zbliżony do tego z roku 2019 i wyniesie około 163 mln euro. Oznacza to, że pięcioprocentowy wynik EBIT osiągnie już w tym roku, o ponad rok wcześniej niż pierwotnie planowano. Tak nieoczekiwana poprawa bieżącej sytuacji finansowej i dobre rokowania na przyszłość to podręcznikowy wręcz przykład radzenia sobie przez linie z wyjątkowo głębokim, niezależnym od niej, kryzysem. Ogromną rolę odegrała drastyczna obniżka kosztów operacyjnych osiągnięta w trakcie pandemii – o 200 mln euro. Przewoźnik osiągnął swój cel utrzymania tej redukcji w okresie post-pandemicznym.
Najważniejsza jednak była radykalna modyfikacja siatki
połączeń, szczególnie dalekiego zasięgu. Przewoźnik zdecydowanie zmniejszył
liczbę rejsów do krajów najbardziej dotkniętych zamknięciem trasy
transsyberyjskiej. Utrzymał jedynie połączenia do największych aglomeracji –
Szanghaju, Hong Kongu, Tokio i Seulu. Od lata 2023 uruchomił ponownie
połączenie do Osaki. Równocześnie zwiększył liczbę rejsów do innych krajów
azjatyckich, a przede wszystkim Indii, uruchamiając połączenie do Bombaju.
Jednak najważniejsze zmiany dotyczą połączeń do USA. W poprzedniej dekadzie, w okresie azjatyckiej świetności,
Finnair operował przez cały rok jedynie do Nowego Jorku. W obecnym sezonie letnim linia oferuje aż 21 rejsów
tygodniowo. Do całorocznych połączeń do Nowego Jorku, Los Angeles i Dallas dodał sezonowe rejsy do
Chicago i Seattle. Modyfikacje w siatce interkontynentalnej nie wystarczyły więc
Finnair wynajął dwa A350 Qantasowi na zasadzie wet leaseu. Dzięki temu
zdecydowanie poprawił wykorzystanie swojej nowoczesnej floty.
W przypadku połączeń średniego zasięgu linia szuka nowych
możliwości pozyskiwania pasażerów, między innymi, w Europie Południowej. Przy
drastycznie mniejszych możliwościach oferowania atrakcyjnych tranzytów do Azji
musi koncentrować się na ruchu bezpośrednim. Przykładem takiej strategii jest kształt polskiej
siatki Finnaira. W porównaniu z Latem 2019 linia utrzymała liczbę rejsów do
Warszawy – aż trzy dziennie i znacznie zwiększyła liczbę połączeń do Krakowa –
z 7 do 12 tygodniowo. Od Lata 2024 wróci do Gdańska i uruchomi nowe
połączenie do Wrocławia. Szczególnie w przypadku Krakowa istotnie znacznie dla
linii mają tranzyty do USA, a w tym do aglomeracji, do których konkurencja jest
zdecydowanie mniejsza - czyli do Dallas i Seattle. W Polsce Finnairowi niewątpliwie pomaga fakt, że na połączeniach
średniego zasięgu ma bardzo ograniczoną konkurencję ze strony ultra tanich
linii. Jedynie Ryanair oferuje cztery rejsy tygodniowo z Modlina do Helsinek.
Nie można już teraz przesądzać, ale jest bardzo prawdopodobne, że na wielu wykładach dotyczących strategicznego zarządzania liniami lotniczymi przykład fińskiej linii będzie często przytaczany, aby zilustrować przykład wzorcowej, skutecznej restrukturyzacji przewoźnika i radykalnej modyfikacji siatki połączeń w sytuacji drastycznej zmiany warunków rynkowych.
fot. Dominik Sipiński