Weekend w Mińsku

02/09/2018 23:28
Jest takie miasto w Europie, w którym można zobaczyć pomnik Lenina i Dzierżyńskiego, gdzie socmodernizm trzyma się dobrze, prawie wcale nie ma turystów, w metrze „straszy” sierp i młot, a KGB nadal otacza obywateli swoją dyskretną opieką. To Mińsk - białoruska stolica, którą od Warszawy w linii prostej dzieli nieco ponad 500 kilometrów i 70 minut lotu.

Zderzenie światów, czyli przylot. Samolot ląduje na lotnisku w Mińsku. Z dali dostrzegam półokrągły budynek terminalu. Wychodząc z samolotu, robię zdjęcie, a do zaparkowanego autobusu schodzę podstawionymi schodami.  Stojąca przy autobusie młoda pracownica obsługi ubrana w radziecko wyglądający mundur przestrzega mnie, abym na terenie lotniska nie rozbił już żadnych zdjęć.


Autobus podjeżdża pod terminal. W jednym z okienek kontroli paszportowej siedzi młody pogranicznik o słowiańskich blond włosach. Bierze mój paszport, wertuje kartki i mówi „U was wizy niet?”. „No, niet.”- odpowiadam. Potem pyta się na ile dni przyjechałem. Odpowiadam, że na trzy. „Tri?” - upewnia się, pokazując trzy palce. „Da, na tri” – odpowiadam. „A u Was (tu wymienia nazwę dokumentu) jest?” Chwilę zastanawiam się, o co mu chodzi i po chwili dostaję olśnienia, że chyba o polisę ubezpieczenia medycznego obowiązkową dla turystów odwiedzających Białoruś. Podaję mu dokument. Pogranicznik sprawdza, kiwa głową, przystawia pieczątkę w paszporcie. I tak zaczyna się moja pierwsza w życiu podróż na Białoruś.

Socmodernizm, czyli pobyt. Dziwne to miejsce, w którym prawie wcale nie ma turystów. To pierwsze, co rzuca się w oczy w Mińsku. Drugie to monumentalny rozmach, z jakim zbudowano miasto, jego przepastne prospekty i kwartały budowli w stylu modernizmu socjalistycznego nazywanego także socmodernizmem lub stalinowskim empire. Na głównym placu miasta - Placu Niepodległości jestem jedynym turystą. Przemierzam plac wzdłuż i wszerz, robiąc zdjęcia budowlom otaczającym plac. Tubylcza ludność, która rozsiadła się na ławkach, z mniejszym lub większym zaangażowaniem obserwuje moją sesję fotograficzną, zastanawiając się zapewne, co można fotografować w mieście, w którym prawie wcale nie ma zabytków, bo Mińsk podobnie jak Warszawę zrównano z ziemią podczas II Wojny Światowej. Po wojnie na gruzach starego wyrosło nowe monumentalne i socrealistyczne miasto podobne architektonicznie do podkrakowskiej Nowej Huty czy warszawskiego MDM-u. Ale współczesny Mińsk nie wstydzi się swojej monumentalności. Zadbane budynki, czyste szerokie ulice, prawie zupełny brak banerów i wielkopowierzchniowych reklam, schludne klomby nadają miastu swoisty i unikalny klimat, tak różny od tych wszystkich zaturyszczonych Barcelon, Paryżów, Rzymów czy Amsterdamów.

Symetryczny, monumentalny, pusty i socmodernistyczny. Taki jest Plac Niepodległości (białorus. Пло́шча Незалежнасці), będący do 1991 roku Placu Lenina, którego pomnik odznacza się na tle położonego za nim jasnego gmachu Domu Rządowego (białorus. Дом урада). Ten ukończony w 1934 roku budynek jest jednym z nielicznych gmachów ocalałych z przedwojennego Mińska i do czasu upadku ZSRR był siedzibą Rady Najwyższej Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Radzieckiej. 


Na placu oparty o mównicę i trzymający w garści czapkę przemawia Lenin. Ten monument dłuta Matwieja Manizera po raz pierwszy postawiono na placu w 1933 roku. Zniszczony podczas wojny odbudowano w 1945 roku. Po upadku ZSRR pomnik dwa razy zdewastowano, a od czasu do czasu pojawiają się głosy nawołujące do jego rozbiórki. I zapewne, dlatego monument jest pilnie strzeżony, a moja sesja fotograficzna zostaje przerwana przez strażnika, który nie pozwala mi zbyt blisko podejść do pomnika. Być może uznał mnie za agenta wrogiego państwa, który niby, jako turysta przymierza się do jego wysadzenia? Co ciekawe pod placem stacja metra nazywa się nadal Plac Lenina (białorus. Плошча Леніна).


Plac ozdabiają liczne dekoracje na zbliżające się święto 9 maja. Ustanowione, jako w 1946 roku jako dzień wolny od pracy, obchodzone jest na Białorusi corocznie. W Polsce Dzień Zwycięstwa znany, jako Narodowe Święto Zwycięstwa i Wolności obchodzony był dzień wcześniej, a ostatni pochód odbył się w 1990 roku. Na Białorusi, podobnie jak w Rosji, święto obchodzone jest z wielką pompą, a okolicznościowe dekoracje towarzyszyć mi będą podczas mojego pobytu. Co ciekawe prawdziwy Dzień Wolności przypada na Białorusi 25 marca, jako upamiętnienie podpisania traktatu brzeskiego, na mocy którego 25 marca 1918 roku oficjalnie ogłoszono powstanie niezależnego państwa Białoruskiej Republiki Ludowej. Święto jest nieuznawane przez rząd Łukaszenki, ale nieoficjalnie obchodzone jest przez białoruską opozycję.

Z placu odchodzi 15-kilometrowa Aleja Niepodległości (białorus. Праспект Незалежнасці), która stanowi jedną z głównych arterii przecinającą miasto z centrum na północny wschód. Powojenny plan odbudowy Mińska zakładał budowę wielopasmowych arterii poprzecinanych w matematyczny sposób przez prostopadłe przecznice, dzielące miasto na szachownicę kwartałów, w których miejscy planiści umieścili bloki mieszkania, place i parki. Wspomniana arteria istniała już w XVI wieku, stanowiąc cześć traktu pocztowego łączącego Moskwę z Wiedniem. W powojennym Mińsku arteria zmieniała swoją nazwę kilkakrotnie. Ukończona, jako Prospekt Stalina, zmieniała nazwę na Leniński, Franiszka Skaryny, a obecną nazwę nadano ulicy w 1991. Spacer wzdłuż alei pozwala poznać historię i unikalną architekturę miasta i poczuć jego klimat.

Podczas wędrówki z dali dostrzegam budynek z nieco przeskalowanym monumentalnym wejściem wspartym na czterech potężnych kolumnach. To żółta siedziba KGB, które na Białorusi funkcjonuje nadal. Zastanawiam się, czy zrobić zdjęcie, czy nie. A nuż przyłapią mnie, że robię zdjęcie i oskarżą o działalność szpiegowska i wywrotową? Aby nie kusić losu, przechodzę na drugą stronę ulicy i mając za plecami pomnik, robię zdjęcie. Najwyżej cofną mnie z lotniska…

Ten pomnik za plecami to monument krwawego Feliksa, czyli Feliksa Dzierżyńskiego (białorus. Памятник Ф.Э. Дзержинскому) twórcy Wszechrosyjskiej Komisji Nadzwyczajnej do Walki z Kontrrewolucją i Sabotażem - dalekiej poprzedniczki KGB. Ten podobnie jak KGB ma się dobrze, a leżące pod nim kwiaty świadczą, że pojęcie "dobre - złe" jest względne.


Nieco dalej mijam Centralny Dom Oficerów (białorus. Центральный дом офицеров) oraz Dramatyczny Teatr Białoruskiej Armii (białorus. Драматычны тэатр Беларускай арміі) i kątem oka dostrzegam czołg na cokole, do którego kieruję swoje kroki. Po drodze mijam zaparkowane autobusy pełne żołnierzy oczekujących zapewne na swoich dowódców. I znowu zastanawiam się, czy robić zdjęcie, kiedy w okolicy tyle wojskowych? Być może ten czołg zawiera jakąś tajemnicę wojskową? Pomnik-czołg (białorus. Памятник-танк) to T-34-85, który odegrał ważną rolę podczas walk Wielkiej Wojny Ojczyźnianej. Zaprojektowany w ZSRR jako tzw. średni czołg, miał wypełnić braki w wyposażeniu jednostek pancernych Armii Czerwonej. Pierwsze egzemplarze zaczęły trafiać do armii w połowie 1944, znacznie zwiększając siłę rażenia takich jednostek. Jeden z takich czołgów znany w Polsce jako „Rudy 102” razem z Szarikiem, czterema żołnierzami i sanitariuszką Marusią tworzył fabułę serialu telewizyjnego „Czterej pancerni i pies”. Być może to właśnie ten czołg stał się inspiracją dla Wiktora Kisłyja twórcy gry komputerowej "World of Tanks", która dzięki dużej popularności uczyniła jego twórcę najbogatszym Białorusinem. Motyw gry trafił nawet na specjalnie pomalowany kadłub jednego z Boeingów 737 należąceych do białoruskiej linii lotniczej Belavia.

Po drugiej stronie ulicy połozony jest Plac Pażdziernikowy (białorus. Кастрычніцкая плошча) przy którym stoi Pałac Republiki (białorus.Палац Рэспублікі) oraz Dom Kultury (białorus. Палац культуры прафсаюзаў). Pusty plac wypełniają białoruskie flagi, okolicznościowe malowidła i wielkie tablice chwalące czyny bohaterów Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. To na tym placu odbywają się główne uroczystości wojskowe związane z nadchodzącym świętem, a i sam skwer był świadkiem nie jednej parady wojskowej czy niejednego pochodu. Na placu odnajduję granitowy Kilometr Zero (białorus. Нулявы кіламетр), będący punktem, od którego wyznacza się odległości drogowe od lub do Mińska. Ciekawostką jest to, że granit na Kilometr Zero pochodzi z Portugalii.


Niewiele zachowało się ze starego Mińska. Poza kilkoma budynkami skupionymi na Placu Niepodległości, wojenną zawieruchę przetrwały jedynie budynki skupione na Trockim Przedmieściu i Wierchnim Horadzie, czyli Górnym Mieście, położonym „na tyłach” Placu Październikowego. Pierwsze wzmianki o mieście datują się na 1067 rok. Przez kolejne dekady miasto stanowiło część Księstwa Połockiego, Wielkiego Księstwa Litewskiego i I Rzeczpospolitej. W 1499 roku ówczesny Wielki Książę Litewski Aleksander Jagiellończyk nadał Meneskowi (dawna nazwa Mińska) prawa miejskie magdeburskie, co zapoczątkowało rozwój Górnego Miasta. Pierwszy powstał Ratusz (białorus. Мінская Гарадская Ратуша), który po licznych przebudowach i niedawnej odbudowie prezentuje się nadzwyczaj okazale i stanowi centrum kulturalne stolicy. Dawniej okolice ratusza zasiedlali bogaci mieszczanie i kler. W miarę rozwoju rozrastające miasto obejmowało coraz większe obszary po obu brzegach Świsłoczy, które zasiedlane były przez rzemieślników z ich warsztatami.

Na wzgórzu pyszni się biały budynek z zielonym dachem. To sobór katedralny Ducha Świętego z XVII wieku z XVII wieku, który dawniej stanowił część zabudowy Górnego Rynku miasta. Początkowo budowla służyła, jako kościół katolicki bernardynek, a po odbudowie z niszczącego pożaru przekształcono w prawosławny sobór i monastyr. Obok położona jest grekokatolicka cerkiew Ducha Świętego (białorus. Царква Святога Духа).

Pomimo niewielkich rozmiarów "starowki" , spacer po niej to sentymentalna podróż do przedwojennego Mińska z uroczymi kolorowymi kamieniczkami, brukowanymi uliczkami i urokliwymi brzozami. Na monumentalizm trzeba poczekać prawie wiek.


Ze starówki wracam na Aleję Niepodległości. Po przejściu Świsłoczy dochodzę do niewielkiego pomalowanego na zielono drewnianego domku-muzeum (białorus. Дом-музей І з’езду РСДРПs) krytego za zielonym płotem. To tutaj w połowie marca 1898 roku odbył się pierwszy założycielski zjazd Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji, która po Rewolucji Październikowej weszła ostatecznie w skład Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego.

Nieopodal, znajduje się Plac Zwycięstwa (białorus. Плошча Перамогi) z wysokim na 38 metrów Pomnikiem Zwycięstwa (białorus. Манумент Перамогі) upamiętniającym żołnierzy Armii Czerwonej i białoruskich partyzantów, którzy oddali swoje życie podczas Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej. Granitową kolumnę zwieńczy powiększona replika najwyższego radzieckiego odznaczenia bojowego Orderu Zwycięstwa.

Aby dojść do pomnika, muszę przejść przejściem podziemnym. Po drodze mijam podświetlony wieniec, który sprawia wrażenie jakby płonął. Przed schodami prowadzącymi pod pomnik stoi strażnik, który oznajmia mi „prochodu niet”. Jak się później okaże, pod pomnikiem mają zacząć się próby na zbliżające się święto 9 maja.

Spacer kończę przy gmachu Biblioteki Narodowej (białorus. Нацыянальная бібліятэка Беларусі), której budowę ukończono w 2005 roku. Nowy gmach miał być symbolem nowej tożsamości i świadectwem nowoczesnej Białorusi. Przez jednych nazywany diamentem Łukaszenki przez innych jednym z najbrzydszych budynków świata, który wraz z innymi 20 budowlami trafił na listę 21 najbrzydszych realizacji architektonicznych brytyjskiego „Telegraph”. Diament czy nie to kwestia interpretacji, ale mnie bryła budynku kojarzy mi się  z bakteriofagiem na karłowych nóżkach, który w swoich wnętrzach (poza biblioteką) skrywa restaurację i teraz widokowy, na który można wjechać windą.

Z tarasu położonego na 22 piętrze, roztacza się widok ma miasto. Panorama Mińska nie prezentuje się jakoś szczególnie, bo nawet z tej wysokości widać jedynie zarys miasta. Za to w bliższej perspektywie fascynuje mnie pobliska dzielnica mieszkaniowa Uschod (białorus. Усход) zbudowana w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Liczne bloki o różnej wysokości zamieszkuje ok. 23.000 mieszkańców, w te położone wzdłuż Alei Niepodległości ozdabiają murale przedstawiające motywy figuratywne w stylu późnego Breżniewa. Niektóre z bloków mają ocienione wysokie tarasy na dachach, które przełamują kubistyczną formę bloków.

Do centrum wracam metrem, w którym zatrzymał się czas. Na peronie pysznią się sowieckie symbole, jest sierp i młot, jest i gwiazda pięcioramienna, wagony pamiętają czasy Kraju Rad, jedna ze stacji to Płoszczad Lenina, a nad wejściem widnieje napis CCCP, który w Mińsku wydaję się nadal trwać.

Wrota Mińska, czyli odlot. Nieco leciwy Mercedes rusza z centralnego Dworca Autobusowego Tsentralnyi. Po drodze mija dwie stalinowskie bliźniacze wieże nazywane Wrotami Mińska (białorus. Вароты Мінска). Oba gmachy podobnie jak większość monumentalnych budynków miasta, wybudowano w stylu stalinowskiego modernizmu, nazywanego także stalinowskim empire ze względu na charakterystyczne detale ozdobne elewacji. Jedenastopiętrowe wieże połączone z pięciopiętrowymi budynkami mieszkalnymi „witały” przyjeżdżających do miasta podróżnych. Obecnie pozostają nieco w cieniu błyszczącej fasady gmachu dworca kolejowego.

Przemierzając ośmiopasmową arterię, rozpoznaję znane mi socrealistyczne budynki, radzieckie pomniki, blokowiska rozlewające się po przedmieściach Mińska oraz górujący z daleka Kopiec Chwały usypany 1969 roku dla uczczenia 25. rocznicy wyzwolenia Białorusi. Po 50 minutach podjeżdżam pod terminal międzynarodowego lotniska Mińsk-2, którego półokrągły budynek terminalu dworca ozdabia położona przed nim fontanna, a wnętrze pomimo niedawnej przebudowy nadal ma coś z radzieckiej architektury.

Komentarze

Komentowanie dostępne jest tylko dla zalogowanych użytkowników.

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy