UE chce sankcji dla Boeinga
Reklama
Komisja Europejska chce nałożyć na Stany Zjednoczone sankcje w wysokości 12 mld dolarów rocznie. To odpowiedź Brukseli na rządowe wsparcie, które otrzymuje Boeing. Spór pomiędzy producentami toczy się od siedmiu lat na arenie Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Dominik Sipiński
Do WTO pierwszy poskarżył się Boeing, argumentując, że samoloty Airbusa powstają dzięki zwolnieniom podatkowym i innym formom nielegalnego wsparcia ze strony państw-udziałowców. UE szybko odpowiedziała skargą na subsydia, które miał otrzymywać producent z Seattle.
W marcu br. WTO potwierdziło, że Boeing otrzymał ponad 5 mld dolarów nielegalnych subsydiów, które posłużyły m.in. do rozwoju programu 787. Jednak w osobnym werdykcie, który zapadł w maju 2011 r., WTO potwierdziło, że Airbus przez czterdzieści lat otrzymywał pożyczki na preferencyjnych warunkach i granty od rządów państw europejskich. Organizacja nakazała Stanom Zjednoczonym i krajom UE natychmiastowe wstrzymanie uznanych za nielegalne subsydiów, pożyczek i grantów.
Obydwie strony sporu przedstawiły plany zmiany zakwestionowanych przez WTO systemów wsparcia finansowego. Jednak nie usatysfakcjonowały one rywali. Wiosną Boeing jako pierwszy ogłosił, że UE nadal dofinansowuje Airbusa i wysłał pismo do WTO z prośbą o zgodę na nałożenie sankcji handlowych w wysokości od 7 do 10 mld dolarów.
W tym tygodniu o podobną zgodę wystąpiła Komisja Europejska, z tym że Bruksela oszacowała wartość nielegalnego wsparcia na 12 mld dolarów. Zgodnie z międzynarodowym prawem handlowym, członkowie WTO nie mogą nakładać sankcji bez zgody tej Organizacji.
WTO zajmie obydwoma prośbami jeszcze w tym roku. Na razie obydwie strony konsekwentnie umniejszają swoją winę i podkreślają wsparcie otrzymane przez rywali. Zarówno administracja amerykańska, jak i KE są przekonane, że WTO nie dopatrzy się u nich podstaw do nałożenia sankcji.
Dominik Sipiński