Lufthansa: A380 nie poleci do Szanghaju
Reklama
Lufthansa nie otrzymała zgody na loty samolotem Airbus A380 do Szanghaju. Powodem jest sprzeciw chińskich władz przeciwko europejskiemu systemowi ETS - twierdzi Christoph Franz, prezes niemieckiej linii.
- Unijny ETS jeszcze bardziej zniekształca i tak nierówną konkurencję. My [europejska branża lotnicza] nie możemy zaakceptować środków odwetowych za ETS w żadnej formie, czy to praw do lądowania czy innych - powiedział Franz na spotkaniu European Aviation Club w Brukseli.
Franz, którego wypowiedzi cytuje "Air Transport World", podkreślił, że dla Lufthansy utrudnienia zaczęły się już jesienią, gdy koncern zaczął wykupywać zezwolenia na emisję dwutlenku węgla. Wtedy ich cena była korzystniejsza. Lufthansa szacuje, że w skali całej grupy w 2012 r. ETS spowoduje wydatek ok. 130 mln euro. Niemiecka linia zamierza przenieść te koszty na pasażerów i już w grudniu podwyższyła opłatę paliwową. Lufthansa nie wyklucza dalszych zmian w cenach biletów, odzwierciedlających bieżące koszty zakupu zezwoleń na emisję CO2.
Prezes Lufthansy bardzo ostro skrytykował europejskich regulatorów lotniczych. Nie tylko za ETS - według Franza skandalem jest, że na położonym 50km od Brukseli lotnisku Charleroi Ryanair otrzymuje 18 euro dopłaty do każdego pasażera, a na głównym lotnisku w stolicy Belgii Brussels Airlines (członek grupy Lufthansa) musi płacić 26 euro w różnych opłatach i podatkach.
Według Franza zagrożeniem są również przewoźnicy z rejonu Zatoki Perskiej, którzy oferują nieproporcjonalnie dużo miejsc na trasach do i z Europy. Prezes Lufthansy wezwał do rozmów dwustronnych, by wyrównać dostęp do rynku dla linii europejskich.
Dominik Sipiński
Dominik Sipiński
fot. Piotr Bożyk