Boeing 767 SP-LPC nie wróci do służby
Reklama
Boeing 767-300ER (SP-LPC) PLL LOT, który 1 listopada ub. roku lądował awaryjnie bez podwozia na lotnisku Chopina w Warszawie, nie wróci do służby. Na początku roku była szansa, że samolot zostanie przebudowany na wersję cargo i będzie mógł dalej służyć w barwach innej linii. Jednak koszty naprawy przewyższyły wartość rynkową samolotu.
Ostateczny kosztorys naprawy silników oraz kadłuba przedstawiony przez ekspertów General Electric i Boeinga rozwiał wszelkie wątpliwości. Naprawa maszyny zwyczajnie nie opłaca się jej właścicielowi czyli firmie leasingowej Aircastle, która podjęła decyzję o sprzedaży samolotu. Obecnie, w imieniu właściciela i przy wsparciu PLL LOT, sprzedażą uszkodzonego kadłuba i zniszczonych silników zajmuje się kilka firm.
We flocie LOT-u pozostały cztery Boeingi 767-300ER:
Boeing 767 SP-LPC (Poznań) został wyprodukowany w 1997 roku, a jego numer seryjny to 28656/LN659 i był najmłodszą maszyną we flocie dalekodystansowej LOT-u. Pierwszy lot maszyna odbyła 5 maja 1997 roku po czym 10 dni później została dostarczona do przewoźnika. Na pokład samolot zabierał 243 pasażerów: 18 w klasie biznes oraz 225 w klasie ekonomicznej. Maszynę napędzały dwa silnik GE model CF6-80CB6. W całej swojej służbie samolot był bezawaryjny. Dwukrotnie był wypożyczany do włoskiej linii Air Italy (2005) oraz wenezuelskiej Santa Barbara Airlines (2006).
Warto również dodać, że jego awaryjne lądowanie bez wysuniętego podwozia było pierwszym takim zdarzeniem w historii eksploatacji B767 na całym świecie. Jak powiedział nam jeden z pilotów, sytuacja ta była tak nieprawdopodobna, że nie wchodziła nawet w zakres standardowego ćwiczenia symulatorowego. Podczas szkolenia piloci uczą się jedynie awaryjnego wypuszczania i przyziemiania z wysuniętą np. tylko jedną golenią.
Najprawdopodobniej na przełomie kwietnia i maja samolot opuści lotnisko Chopina i zostanie przewieziony transportem kołowym do nowego właściciela.
Piotr Bożyk
Fot. Piotr Bożyk
Ostateczny kosztorys naprawy silników oraz kadłuba przedstawiony przez ekspertów General Electric i Boeinga rozwiał wszelkie wątpliwości. Naprawa maszyny zwyczajnie nie opłaca się jej właścicielowi czyli firmie leasingowej Aircastle, która podjęła decyzję o sprzedaży samolotu. Obecnie, w imieniu właściciela i przy wsparciu PLL LOT, sprzedażą uszkodzonego kadłuba i zniszczonych silników zajmuje się kilka firm.
We flocie LOT-u pozostały cztery Boeingi 767-300ER:
- SP-LPA,
- SP-LPB,
- SP-LPE,
- SP-LPG.
Według naszych informacji przewoźnik nie wyleasinguje kolejnej maszyny tego typu, a jedynie będzie korzystał z maszyn B767 Aerosvitu na zasadach ACMI (z załogą ukraińskiego przewoźnika). Ruch ten wydaje się naturalny w obliczu zapowiadanych dostaw Boeingów 787 Dreamliner, którego pierwszy egzemplarz ma się pojawić w Polsce w listopadzie br.
Boeing 767 SP-LPC (Poznań) został wyprodukowany w 1997 roku, a jego numer seryjny to 28656/LN659 i był najmłodszą maszyną we flocie dalekodystansowej LOT-u. Pierwszy lot maszyna odbyła 5 maja 1997 roku po czym 10 dni później została dostarczona do przewoźnika. Na pokład samolot zabierał 243 pasażerów: 18 w klasie biznes oraz 225 w klasie ekonomicznej. Maszynę napędzały dwa silnik GE model CF6-80CB6. W całej swojej służbie samolot był bezawaryjny. Dwukrotnie był wypożyczany do włoskiej linii Air Italy (2005) oraz wenezuelskiej Santa Barbara Airlines (2006).
Warto również dodać, że jego awaryjne lądowanie bez wysuniętego podwozia było pierwszym takim zdarzeniem w historii eksploatacji B767 na całym świecie. Jak powiedział nam jeden z pilotów, sytuacja ta była tak nieprawdopodobna, że nie wchodziła nawet w zakres standardowego ćwiczenia symulatorowego. Podczas szkolenia piloci uczą się jedynie awaryjnego wypuszczania i przyziemiania z wysuniętą np. tylko jedną golenią.
Najprawdopodobniej na przełomie kwietnia i maja samolot opuści lotnisko Chopina i zostanie przewieziony transportem kołowym do nowego właściciela.
Piotr Bożyk
Fot. Piotr Bożyk