SAS: Z wizytą na płycie lotniska
Reklama
Linie lotnicze SAS trzeci rok z rzędu zostały uznane za najbardziej punktualnego europejskiego przewoźnika przez serwis Flightstats. Tak dobry wynik został uzyskany przy intensywnej pracy całego zespołu w ciągu ostatnich kilku lat. Nie zawsze jednak było tak dobrze - w latach 2006 oraz 2007 przewoźnik miał fatalne statystyki, wiele rejsów było opóźnionych. Oprócz rosnącego niezadowolenia pasażerów, SAS ponosił dodatkowe wysokie koszty. Coraz większa konkurencja na rynku w postaci linii niskokosztowych, do których zaczęli odpływać podróżni, zmusiła kierownictwo przewoźnika do podjęcia odpowiednich kroków - samoloty musiały zacząć latać jak w zegarku.
Tego niełatwego zadania podjął się Per V. Schrøder, jeden z pilotów pracujących w SAS już od ponad 20 lat. Swoją pracę zaczął od zmiany spodobu myślenia kolejnych pracowników w każdym dziale firmy - poczynając od osób zajmujących się wpuszczaniem pasażerów na pokład, bagażowych, personelu pokładowego, a kończąc na dziale o jednoznacznej nazwie "Woda i toalety".
Mianował swoich ambasadorów "On-time" - to oni sprawdzali co zajmuje ile czasu przy przygotowaniu samolotu do odlotu. Prosty zabieg, by zacząć sprawdzać karty pokładowe oraz ustawiać pasażerów w kolejkę chwilę wcześniej już pozwolił na zaoszczędzenie kilku minut i poprawienie statystyk punktualności. Na sukces trzeba było jednak ciężko pracować kilka lat.
Redakcja Pasazer.com gościła na lotnisku w Kopenhadze, gdzie mieliśmy możliwość z bliska przyjrzeć się operacji turn-around, czyli powtórnemu przygotowaniu samolotu do lotu.
Każdy z nas otrzymał przepustkę umożliwiające wejście na płytę postojową lotniska, kurtkę SAS oraz słuchawki.
Mieliśmy również możliwość przysłuchiwania się wszystkim rozmowom odbywającym się między pracownikami obsługującymi dany samolot.
Nasza maszyna, Airbus A319 przylatuje zgodnie z rozkładem. Grupa dziennikarzy czeka na niego z niecierpliwością. Jego czas postoju przed kolejnym odlotem nie powinien wynieść więcej niż 35 minut.
Samolot został zaparkowany, rękaw dostawiony do przedniego wyjścia. Pasażerowie za chwilę zaczną opuszczać pokład samolotu.
W tym samym czasie, pod samolotem już krzątają się pracownicy: jedni muszą wyładować bagaże, kolejni posprzątać samolot po wyjściu wszystkich pasażerów.
Samolot jest ogrzewany z zewnątrz w czasie, kiedy silniki nie pracują.
Bagaże pasażerów kolejnego lotu ładowane są do luku samolotu.
W międzyczasie na pokład samolotu dostarczony jest catering - zapewnia go firma Gate Gourmet.
Samolot musi zostać zatankowany, zajmie to kilka kolejnych minut.
Prawie wszystko gotowe, czekamy na ostatnich pasażerów. SAS wprowadził ostrą politykę, jeśli chodzi o spóźnialskich - na określoną liczbę minut przed odlotem bramka jest nieodwoływalnie zamykana, a pasażerowie mimo próśb (lub czasem nawet gróźb) nie są wpuszczani na pokład. Dlaczego? Ze względu na złe przyzwyczajenia podróżnych - skoro raz się chwilę spóźnili i mimo tego polecieli, to może i następnym razem się uda.
Nad punktualnością czuwa generał "On-time", Per V. Schrøder. Czy kolejny lot wystartuje o czasie?
Samolot jest wypychany z miejsca postojowego na płycie. Całkowity czas, jaki spędził na lotnisku to 37 minut - według nowych standardów o dwie minuty za długo.
Najważniejsze jest jednak, by samolot wylądował o czasie na lotnisku docelowym. W 2011 roku ponad 88% rejsów linii lotniczych SAS punktualnie dotarło na miejsce.
Również i my opuszczamy kopenhaskie lotnisko na pokładzie skandynawskiego przewoźnika o czasie!
Anna Żuchlińska
fot. Anna Żuchlińska