Lądujemy w... Kuala Lumpur
Reklama
Tym razem lądujemy w... Kuala Lumpur. Lotnisko Kuala Lumpur (KUL) położone jest 45 km na południe od stolicy Malezji.
Jest jednym z najbardziej ruchliwych portów lotniczych na świecie (a 7. w Azji) pod względem międzynarodowego ruchu pasażerskiego i obsługuje rocznie około 35 milionów pasażerów.
Lotnisko jest obsługiwane przez Malaysia Airports i jest węzłem dla Malaysia Airlines, MASkargo, AirAsia, AirAsia X i Firefly.
My poznajemy terminal Air Asia.
Air Asia to największy niskobudżetowy przewoźnik w Azji. Swoją główną bazę operacyjną ma właśnie w Kuala Lumpur. Specjalnie dla Air Asia skonstruowano tu LCCT - Low Cost Carrier Terminal.
Jak przystało na prawdziwy low-cost terminal - pasażerowie sami wędrują po płycie lotniska.
Swoje pierwsze kroki pasażerowie kierują do "rękawa"... oczywiście w wydaniu LCC.
"Rękawem" udajemy się w kierunku terminala.
W razie deszczu, który potrafi w tych rejonach być naprawdę obfity by dotrzeć suchym do samolotu Air Asia przygotowała czerwone parasole.
Po drodze mijamy zaparkowane samoloty i obsługę naziemną w akcji.
Po wyjściu z rękawa rozpoczyna się pasażerów wycieczka po lotnisku - z jednej strony podziwiać możemy pracę bagażowni.
I przekonać się na własne oczy jak wygląda twarde "lądowanie" bagażu...
...a z drugiej strony podziwiać możemy ruch samolotów na płycie.
Wszystko na wyciągnięcie dłoni, bądź mały skok przez barierkę...
Wycieczka do terminala przylotowego trwa dobrych 10-15 minut. Powietrze, jak na lotnisko przystało, ma zapach paliwa lotniczego, a jedyny wiatr który wieje, to ten powodowany przez silniki samolotów opuszczających stanowiska płyty postojowej.
Jeszcze tylko kontrola paszportowa. Uprzednio należy wypełnić odpowiedni formularz.
I już nasze bagaże oczekują na nas, po kolejnym twardym lądowaniu? Tym razem... na brzuchu. Czyżby spadły z taśmy bagażowej?
LCCT robi niezwykłe wrażenie - wszystko bez "składu i ładu", żadnych zbędnych udogodnień, czysty low-cost.
Na pasażerów czekają klimatyzowane autobusy. Widać niektórym zdarza się zahaczyć o wiatę przystanku...
Nasze europejskie low-costy mogą tu studiować - low cost management, a rodzime lotniska w porównaniu do LCCT Kuala Lumpur International wyglądają naprawdę luksusowo.
Jednakże terminal dla tradycyjnych przewoźników to już inna klasa - nie ustępująca standardom ogólnie przyjętych światowych norm.
Sebastian Guśliński
Fot. Paweł Cybulak, Sebastian Guśliński
Jest jednym z najbardziej ruchliwych portów lotniczych na świecie (a 7. w Azji) pod względem międzynarodowego ruchu pasażerskiego i obsługuje rocznie około 35 milionów pasażerów.
Lotnisko jest obsługiwane przez Malaysia Airports i jest węzłem dla Malaysia Airlines, MASkargo, AirAsia, AirAsia X i Firefly.
My poznajemy terminal Air Asia.
Air Asia to największy niskobudżetowy przewoźnik w Azji. Swoją główną bazę operacyjną ma właśnie w Kuala Lumpur. Specjalnie dla Air Asia skonstruowano tu LCCT - Low Cost Carrier Terminal.
Jak przystało na prawdziwy low-cost terminal - pasażerowie sami wędrują po płycie lotniska.
Swoje pierwsze kroki pasażerowie kierują do "rękawa"... oczywiście w wydaniu LCC.
"Rękawem" udajemy się w kierunku terminala.
W razie deszczu, który potrafi w tych rejonach być naprawdę obfity by dotrzeć suchym do samolotu Air Asia przygotowała czerwone parasole.
Po drodze mijamy zaparkowane samoloty i obsługę naziemną w akcji.
Po wyjściu z rękawa rozpoczyna się pasażerów wycieczka po lotnisku - z jednej strony podziwiać możemy pracę bagażowni.
I przekonać się na własne oczy jak wygląda twarde "lądowanie" bagażu...
...a z drugiej strony podziwiać możemy ruch samolotów na płycie.
Wszystko na wyciągnięcie dłoni, bądź mały skok przez barierkę...
Wycieczka do terminala przylotowego trwa dobrych 10-15 minut. Powietrze, jak na lotnisko przystało, ma zapach paliwa lotniczego, a jedyny wiatr który wieje, to ten powodowany przez silniki samolotów opuszczających stanowiska płyty postojowej.
Jeszcze tylko kontrola paszportowa. Uprzednio należy wypełnić odpowiedni formularz.
I już nasze bagaże oczekują na nas, po kolejnym twardym lądowaniu? Tym razem... na brzuchu. Czyżby spadły z taśmy bagażowej?
LCCT robi niezwykłe wrażenie - wszystko bez "składu i ładu", żadnych zbędnych udogodnień, czysty low-cost.
Na pasażerów czekają klimatyzowane autobusy. Widać niektórym zdarza się zahaczyć o wiatę przystanku...
Nasze europejskie low-costy mogą tu studiować - low cost management, a rodzime lotniska w porównaniu do LCCT Kuala Lumpur International wyglądają naprawdę luksusowo.
Jednakże terminal dla tradycyjnych przewoźników to już inna klasa - nie ustępująca standardom ogólnie przyjętych światowych norm.
Sebastian Guśliński
Fot. Paweł Cybulak, Sebastian Guśliński