Każdy chce mieć własne lotnisko
Samorządy prześcigają się w koncepcjach reaktywacji lokalnych lotnisk. Kolejnym jest samorząd Torunia i jego projekt reaktywacji lotniska na toruńskich Bielanach.
Niejednokrotnie na łamach naszego portalu poruszaliśmy tematykę przystosowania lotnisk aeroklubowych do obsługi regularnego ruchu pasażerskiego. Nie tak dawno prasa informowała o staraniach władz Koszalina, pisaliśmy także o bardzo ambitnych planach spółki Port Lotniczy Lublin-Niedźwiada.
Tym razem samorząd Torunia, którego Stare Miasto wpisane jest na Listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO, postanowił zadbać o zwiększenie międzynarodowego ruchu turystycznego w oparciu o lotnisko aeroklubowe na Bielanach. Władze Torunia przekonują, iż uruchomienie lotniska pochłonie około 30 milionów złotych, a będzie polegało na wydłużeniu istniejącego betonowego pasa startowego o 500 metrów i zbudowaniu budynku dworca lotniczego oraz zainstalowaniu niezbędnych przyrządów nawigacyjnych. Toruńscy samorzadowcy chcą, aby na Bielanach lądowały samoloty regionalnych linii lotniczych, ale także nie wykluczają ruchu przewoźników niskokosztowych większymi maszynami. Atutami toruńskiego portu lotniczego mają być, oprócz zabytkowego starego miasta, także uzdrowiska w Ciechocinku i Inowrocławiu (do których chętnie przyjeżdżają turyści zza Odry), świetna lokalizacja (około 10 minut drogi od centrum miasta), a także ruch generowany przez prężnie rozwijający się Uniwersytet Mikołaja Kopernika.
Jednak podstawowym problemem może okazać się sąsiedztwo zmodernizowanego niedawno Portu Lotniczego w Bydgoszczy, który również chce obsługiwac regionalny ruch biznesowy i turystyczny. Dodatkowym problemem może być także skomunikowanie Torunia z innymi miastami regionu za sprawą przeciążonych i zniszczonych dróg krajowych i regionalnych. Należy także brac pod uwagę uciążliwość przyszłego lotniska, bowiem samoloty podchodziłyby do lądowania nisko nad zabytkową starówką i miasteczkiem akademickim.
Nie są to jednak problemy nie do ominięcia. Nasz informator, Pan Michał Gromek, wskazuje na ciekawy artykuł zawarty na stronach Ministerstwa Infrastruktury, w którym czytamy między innymi:
Szef projektu przewoźników niskosztowych w przedsiębiorstwie Polskie Porty Lotnicze Marek Sidor uważa, że Toruń ma wielkie szanse, by stać się silnym ośrodkiem lotniczym. "Nie będzie to wielki port międzynarodowy, ale może być silnym węzłem regionalnym. Jeżeli prace ruszą, to uruchomienie lotniska zajmie rok" - powiedział. Jego zdaniem największym problemem będzie znalezienie linii lotniczych chętnych do latania do i z Torunia. Bernard Kwiatkowski [dyrektor Wydziału inwestycji Strategicznych w Urzędzie miejskim w Toruniu - przyp. I.D.] zapewnia, że są już pierwsze oferty.
Kłopotem może być sąsiedztwo oddalonego o zaledwie 30 km portu lotniczego w Bydgoszczy, który również chciałby obsługiwać tanich przewoźników. "Jeżeli jeden z nich wyląduje tam, to nie będzie lądował tu. Na pewno te dwa porty nie mogłyby konkurować, bo są za blisko siebie. Wyjściem byłaby tu symbioza" - uważa Sidor. Sektor tanich linii lotniczych rozwija się lawinowo. Według Sidora, ich obroty na naszym rynku w I kwartale 2005 są o 25 proc. wyższe niż rok temu. W Danii która ma powierzchnię równą województwu kujawsko- pomorskiemu, są 34 lotniska, dlaczego nie mielibyśmy mieć dwóch obok siebie. Czeska Ostrava, porównywalna z Toruniem, ma cztery lotniska" - przekonuje Kwiatkowski. Jeżeli decyzje zostaną szybko podjęte, to - zdaniem Kwiatkowskiego - Toruń ma ogromne szanse na pozyskanie dofinansowania ze środków programu rozbudowy sieci lokalnych połączeń lotniczych w latach 2007-13 promowanego przez Unię Europejską.
Ireneusz Dylczyk, Michał Gromek
Na podstawie informacji własnych oraz przeglądu informacji na witrynie Ministerstwa Infrastruktury.