Raport: Zrzutka na paliwo

29 kwietnia 2011 15:53
Reklama
Ceny ropy naftowej to jedne z najpilniej śledzonych notowań na światowych rynkach. Od wartości najpopularniejszego surowca energetycznego na świecie zależą niemal wszystkie inne ceny. Także w lotnictwie. 

Koszt paliwa jest jednym z najważniejszych czynników wpływających na wysokość taryf za przeloty. Wiele linii lotniczych wprowadziło specjalne dopłaty paliwowe. Dzięki temu przewoźnicy zyskują możliwość podwyższania cen biletów, mimo że taryfa za przelot teoretycznie pozostaje niezmieniona.

Rekordowe baryłki

Obecnie baryłka (około 159 litrów) ropy naftowej na światowych rynkach kosztuje około 125 dolarów. To bardzo dużo, choć rekord z połowy 2008 roku – niemal 150 dolarów – nadal pozostaje niepobity. Jednak w międzyczasie, niemal dokładnie rok temu, ropa kosztowała o połowę mniej – około 65 dolarów. Gwałtowny wzrost ceny jest spowodowany między innymi niestabilną sytuacją społeczno-polityczną na Bliskim Wschodzie. Ogarnięta wojną domową Libia jest 15. krajem na świecie pod względem ilości eksportowanej ropy i 9. pod względem zasobów tego surowca.

A w Europie ropy potrzeba dużo. W 2008 roku cała Unia zużyła niemal 1,2 miliarda toe (1 toe to ilość równowartość spalenia 1 tony ropy naftowej). Na transport przypadło 374 milionów toe, czyli ponad 30%. Z tego jedna dziesiąta, czyli niemal 40 milionów toe, została zużyta przez transport lotniczy. Gdyby w 2011 roku liczba ta była taka sama, koszt ropy naftowej zużytej przez unijne lotnictwo przekroczyłby 35 miliardów dolarów. 

Dopłata przez drożyznę

Wobec szalejących cen ropy wielu przewoźników decyduje się na podwyższenie dopłaty paliwowej. W ten sposób choć część kosztów przenoszona jest na pasażerów. Równocześnie przewoźnicy prześcigają się w testach biopaliw. Hitem ostatnich miesięcy jest olej z jatrofy, który sprawdzano już na Boeingach 747. 

Trudno jednak ocenić, na ile próby te są realnymi eksperymentami, a na ile tylko zabiegiem marketingowym. Przewoźnicy sami przyznają, że ekologiczne samoloty to melodia odległej przyszłości.
Wydaje się zatem, że w najbliższych latach pasażerowie muszą pogodzić się ze wzrostem cen biletów lotniczych i dopłat paliwowych.

Tradycyjni doliczają...

Na początku kwietnia wysokość dopłat podniosły linie British Airways. Była to druga podwyżka od początku 2011 roku – poprzednia miała miejsce w lutym. Na lotach długodystansowych wynosi ona obecnie, w zależności od klasy podróży, od 85 do 145 funtów. Na trasach krajowych i europejskich to co najmniej 12 funtów. Na stronie internetowej brytyjski przewoźnik informuje, że „dopłata paliwowa odzwierciedla zmieniającą się cenę ropy na światowych rynkach”. Z opłaty nie są zwolnione dzieci, nawet te najmłodsze, dla których bilety kosztują znacznie mniej niż dla dorosłych pasażerów.

Lufthansa także dolicza dodatkową opłatę do ceny biletu, choć jest ona niższa. Na niektórych trasach wynosi tylko 8 euro za odcinek, ale czasem może być czterokrotnie wyższa. LOT kasuje od pasażerów więcej, ale opłata też nie jest stała. Na trasach europejskich wynosi zwykle pomiędzy 60 a 80 złotych. 

Nie tylko w Europie przewoźnicy dodają lub zwiększają dopłatę paliwową. Od początku 2011 roku taki krok wykonały między innymi australijskie linie Qantas Airways oraz cały szereg przewoźników amerykańskich: American Airlines, United-Continental, Delta Air Lines czy Air Canada.

... a low-costy nie

Nadal są jednak linie, które nie pobierają dodatkowych opłat za paliwo. Być może zaskakująco, znając skłonność tych przewoźników do doliczania różnych kosztów do podstawowej taryfy, należą do nich tanie linie – Ryanair i Wizz Air. Rezerwując bilet musimy wprawdzie zapłacić „podatki i opłaty” – jednak nie jest tam wyszczególniona dopłata paliwowa.

- W dobie ciągłego wzrostu cen paliwa nie jest zaskoczeniem wprowadzanie przez linie lotnicze dopłat paliwowych lub ich podnoszenie. Początek tego roku zaznaczył wyraźnie wzrost opłat paliwowych. Na przykład w Lufthansie zanotowano wzrost opłaty o €2, a w Air France dopłaty na niektórych połączeniach wynoszą nawet €96. Są to kwoty bardzo wysokie, za które płaci pasażer, a nie musi. Ryanair nie dolicza dopłat paliwowych i nie będzie. Oferujemy swoim klientom najniższe ceny na rynku i gwarancję braku dopłat paliwowych, a wszystko dzięki rozważnej polityce finansowej - wyjaśnia Katarzyna Gaborec, dyrektorka sprzedaży i marketingu w Ryanairze.

Za oceanem, w zgodzie z tym trendem, opłaty nie wprowadzają linie Southwest i JetBlue. 

Dopłata, podwyżka, podatek?

Warto zadać sobie jednak pytanie, czym tak naprawdę jest „dopłata paliwowa”. 

Jeden z największych kosztów związanych z działalnością przewoźników lotniczych to właśnie cena paliwa. Aby linia lotnicza nie traciła pieniędzy, musi pokryć wszystkie koszty. Dlatego niezależnie od tego, czy przewoźnik uwzględnia dopłatę, czy nie, koszt paliwa jest wliczony w cenę biletu. Tak właśnie można tłumaczyć brak dopłat paliwowych w tanich liniach lotniczych. Przewoźnicy tradycyjni starają się pokazać swoim pasażerom, że cena biletu jest wysoka nie z uwagi na widzimisię przewoźnika, lecz z powodu rozmaitych opłat. Także – z powodu wysokich cen paliwa. 

Taką politykę linii lotniczych doskonale pokazał Ed Perkins z portalu Smarter Travel. Wziął on pod lupę ceny biletów KLM i Lufthansy na identycznej trasie międzykontynentalnej. Choć ostateczna kwota była niemal identyczna, niemiecka linia (było to w 2008 roku) oferowała niemal dwukrotnie niższą taryfę bazową. I dwukrotnie wyższą dopłatę paliwową. Perkins udowodnił tym samym, że przewoźnicy dowolnie manipulują tą dopłatą. Dla pasażerów, w ostateczności, nie ma to bowiem znaczenia, ile z ceny biletu jest podstawową ceną za przelot, a ile rozmaitymi podatkami.

Taryfa czy dopłata - wybór przewoźnika

W sukurs takiej logice przychodzi zarówno amerykański Departament Transportu, jak i Komisja Europejska. Obydwie instytucje wymagają, aby przewoźnicy podawali w reklamach i podczas rezerwacji pełną cenę biletu. W Stanach linie mogą nie podawać podatków lokalnych i lotniskowych, w Europie muszą uwzględnić wszystkie opłaty. Jednak ani Departament Transportu, ani Komisja nie wnikają w to, jak przewoźnicy rozbiją cenę. Równie dobrze linia mogłaby ustalić cenę bazową na poziomie 1 grosza, a całą resztę doliczać jako dopłatę paliwową. Lub, wedle uznania, jako dopłatę do ekskluzywnego papieru toaletowego na pokładzie lub do wynagrodzenia pilotów.

Dopłata paliwowa brzmi jednak najrozsądniej. Wszyscy w końcu widzimy, tankując nasze samochody, jak gwałtownie rośnie cena ropy naftowej. I dlatego trudno w gruncie rzeczy być przeciw tej dopłacie, bo logicznym jest, że koszty przewozów lotniczych także rosną. Jednak w swej istocie dopłata ta jest taką samą podwyżką cen biletów jak każda inna. Nie warto szczegółowo przyglądać się temu, ile euro czy dolarów płacimy za paliwo, a ile za podstawową taryfę. Dla pasażera istotna jest ostateczna kwota, którą musi uiścić. Tym bardziej, że koszt paliwa jest i tak znacznie większy niż te kilkanaście euro „dopłaty”. 

Dominik Sipiński

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy