Więcej lotów między Francją i ZEA
Reklama
Francja i Zjednoczone Emiraty Arabskie podpisały nową umowę dwustronną o prawach przewozowych pomiędzy tymi krajami.
Zgodnie z nowym porozumieniem aż o 63% zwiększy się liczba lotów między Francją i ZEA. Umowa dopuszcza 57 operacji tygodniowo, o 22 więcej niż do tej pory. Ponadto loty będą mogły być wykonywane z sześciu, a nie jak dotychczas z pięciu francuskich lotnisk. Do Paryża, Lyonu, Marsylii, Nicei i Tuluzy dołączyło Bordeaux.
ZEA dopisały również do listy przewoźników Air Arabię. Dotychczas jedynie Emirates i Etihad Airways mogły latać do Francji. Nowe trasy zostaną uruchomione przed 2014 rokiem.
Warto przypomnieć, że niedawno niemieccy przewoźnicy głośno protestowali przeciwko przydzielaniu zbyt wielu zezwoleń na loty przewoźników z Bliskiego Wschodu na nowym lotnisku Berlin Brandenburg International. Pod koniec ubiegłego roku spór pomiędzy Kanadą i ZEA dotyczący prawa do większej ilości lotów Emirates doprowadził do dyplomatycznego konfliktu. W jego wyniku Kanadyjczycy musieli opuścić kluczową dla operacji na Bliskim Wschodzie bazę wojskową w okolicy Dubaju po kilkunastu latach stacjonowania.
Dominik Sipiński
Zgodnie z nowym porozumieniem aż o 63% zwiększy się liczba lotów między Francją i ZEA. Umowa dopuszcza 57 operacji tygodniowo, o 22 więcej niż do tej pory. Ponadto loty będą mogły być wykonywane z sześciu, a nie jak dotychczas z pięciu francuskich lotnisk. Do Paryża, Lyonu, Marsylii, Nicei i Tuluzy dołączyło Bordeaux.
ZEA dopisały również do listy przewoźników Air Arabię. Dotychczas jedynie Emirates i Etihad Airways mogły latać do Francji. Nowe trasy zostaną uruchomione przed 2014 rokiem.
Warto przypomnieć, że niedawno niemieccy przewoźnicy głośno protestowali przeciwko przydzielaniu zbyt wielu zezwoleń na loty przewoźników z Bliskiego Wschodu na nowym lotnisku Berlin Brandenburg International. Pod koniec ubiegłego roku spór pomiędzy Kanadą i ZEA dotyczący prawa do większej ilości lotów Emirates doprowadził do dyplomatycznego konfliktu. W jego wyniku Kanadyjczycy musieli opuścić kluczową dla operacji na Bliskim Wschodzie bazę wojskową w okolicy Dubaju po kilkunastu latach stacjonowania.
Dominik Sipiński