Dreamliner w trzecim kwartale
Reklama
Przedstawiciele Boeinga ogłosili dziś (18.01), że koncern przewiduje dostarczenie pierwszego samolotu 787 Dreamliner w trzecim kwartale 2011 roku. Jest to już kolejne przesunięcie terminu "dziewiczych" dostaw, które jest skutkiem listopadowego pożaru na pokładzie jednej z testowanych maszyn 787. Jeśli Boeing dotrzyma słowa i ponownie nie przesunie terminu, japońskie linie ANA jeszcze w tym roku odbiorą pierwsze Dreamlinery.
- Zmiana harmonogramu dostawy pierwszego samolotu oznacza, że naszym zdaniem należy jeszcze trochę popracować nad maszyną aby pomyślnie ukończyć loty testowe i otrzymać pełną certyfikację dla 787 - powiedział Scott Fancher, dyrektor generalny programu 787. - Przesuwając datę dostawy chcieliśmy zostawić sobie margines czasowy, który może okazać się konieczny do ukończenia wszystkich działań związanych z certyfikacją samolotu - dodał.
Na 26 stycznia przewidziano konferencję, na której - poza wynikami finansowymi koncernu i ekonomicznymi prognozami - przedstawiony zostanie szczegółowy harmonogram dostaw Dreamlinerów. Czy plan ten uwzględni Polskie Linie Lotnicze LOT, wciąż nie wiadomo.
W Polsce wiele się mówi o bierności LOTu w sprawie ciągłych, trwających od kilku lat opóźnień w dostawie Boeinga 787, a tym samym w sprawie niewywiązywania się przez amerykański koncern z umowy. Niektórzy przewoźnicy - klienci Boeinga, głośno i otwarcie postulują swoje roszczenia za opóźnienia, sięgające setek milionów dolarów, a w Polsce kompletna cisza.
Bardzo prawdopodobne jest, iż Polskie Linie Lotnicze LOT, jeśli tylko coś "ugrają" (bądź już to uczyniły), nigdy się tym oficjalnie nie pochwalą. Tym bardziej nie zrobi tego Boeing. Z nieoficjalnych informacji i coraz odważniejszych medialnych doniesień wynika jednak, że całkiem realnym może być fakt, iż jeden z dostarczonych do LOTu przez Amerykanów Boeingów 787 będzie za darmo (lub kwota ogólnego upustu może osiągnąć wartość jednej z maszyn).
Fot. Boeing Media
"Stara śpiewka"
Nowy termin bierze także pod uwagę czas potrzebny na produkcję, instalację i testy unowocześnionego oprogramowania i nowych paneli sterowania energią elektryczną zarówno w samolotach testowych jak i w samolotach produkowanych dla klientów.- Zmiana harmonogramu dostawy pierwszego samolotu oznacza, że naszym zdaniem należy jeszcze trochę popracować nad maszyną aby pomyślnie ukończyć loty testowe i otrzymać pełną certyfikację dla 787 - powiedział Scott Fancher, dyrektor generalny programu 787. - Przesuwając datę dostawy chcieliśmy zostawić sobie margines czasowy, który może okazać się konieczny do ukończenia wszystkich działań związanych z certyfikacją samolotu - dodał.
Cztery gotowe do testów, dwa niebawem
Program 787 stopniowo przywraca poszczególne samoloty do fazy lotów testowych. Po zainstalowaniu tymczasowego oprogramowania i udoskonaleń sprzętowych, cztery samoloty testowe zostały poddane próbom naziemnym oraz szczegółowemu przeglądowi technicznemu, aby mogły ponownie odbywać loty testowe. Pozostałe dwa samoloty przystąpią ponownie do lotów testowych już w najbliższych dniach, co będzie oznaczać, że cała flota testowa będzie ponownie latać.Na 26 stycznia przewidziano konferencję, na której - poza wynikami finansowymi koncernu i ekonomicznymi prognozami - przedstawiony zostanie szczegółowy harmonogram dostaw Dreamlinerów. Czy plan ten uwzględni Polskie Linie Lotnicze LOT, wciąż nie wiadomo.
To miała być polska wizytówka Euro2012
Niemal pewne jednak staje się to, że Boeingi 787 nie zostaną włączone do siatki lotów polskiego przewoźnika w czasie Euro2012, których współgospodarzem jest nasz kraj, a co byłoby ogromną okazją do promocji Polskich Linii w Europie i świecie. Poprzednie plany mówiły o przylocie Dreamlinerów do Polski na początku 2012 roku, jednak listopadowy incydent i przesunięcia pierwszych dostaw pozwalają domniemać, że i polski termin zostanie przesunięty, co sprawia, że ich służba podczas turnieju Euro2012 jest niemalże niemożliwa.W Polsce wiele się mówi o bierności LOTu w sprawie ciągłych, trwających od kilku lat opóźnień w dostawie Boeinga 787, a tym samym w sprawie niewywiązywania się przez amerykański koncern z umowy. Niektórzy przewoźnicy - klienci Boeinga, głośno i otwarcie postulują swoje roszczenia za opóźnienia, sięgające setek milionów dolarów, a w Polsce kompletna cisza.
A zadośćuczynienie?
Należy jednak pamiętać, że nawet jeżeli LOT potrafi uderzyć pięścią w stół i to czyni, opinia publiczna może nigdy się o tym nie dowiedzieć. Trudno uwierzyć, aby polski przewoźnik był kompletnie bierny w sprawie, choć tak właśnie to wygląda. Nawet jeżeli rzeczywiście taki jest właśnie pogląd, że polskie linie nie reagują na coraz to większe opóźnienia, to prawda może być zupełnie inna - negocjacje trwają, a Boeing jest skłonny na ustępstwa. Amerykanie mogą jednak postawić jeden, choć bardzo oczywisty warunek - kompletna tajemnica.Bardzo prawdopodobne jest, iż Polskie Linie Lotnicze LOT, jeśli tylko coś "ugrają" (bądź już to uczyniły), nigdy się tym oficjalnie nie pochwalą. Tym bardziej nie zrobi tego Boeing. Z nieoficjalnych informacji i coraz odważniejszych medialnych doniesień wynika jednak, że całkiem realnym może być fakt, iż jeden z dostarczonych do LOTu przez Amerykanów Boeingów 787 będzie za darmo (lub kwota ogólnego upustu może osiągnąć wartość jednej z maszyn).
Fot. Boeing Media