LOT wylatuje z Londynu

Z informacji pasażerów samolotu Polskich Linii Lotniczych LOT, oczekujących na powrót z Londynu do Warszawy wynika, iż pierwsza maszyna naszego przewoźnika oczekuje właśnie na start na pasie startowym. Jest to najprawdopodobniej pierwszy samolot, który odleci dziś z Heathrow i... póki co - ostatni.

Jak udało się nam ustalić, odlot polskiego samolotu to determinacja londyńskiego station managera i całej załogi, którzy do końca walczyli o to, aby nie skasować dzisiejszego porannego rejsu do Polski, gdyż nieporadność londyńskich służb lotniskowych była niemal gwarantem niepowodzenia. Cały weekend w Londynie spędził także Jacek Balcer, rzecznik LOT-u.

Londyńskie lotnisko Heathrow jest rzeczywiście sparaliżowane w dosłownym tego słowa znaczeniu. Z doniesień, jakie do nas spływają wynika, że "na lotnisku kompletnie nic nie działa, a pracownicy LOTu sami biegali po terminalu i siłą własnej przepony wywoływali pasażerów do samolotu".

Londyńska załoga Polskich Linii postarała się także o to, aby pasażerowie mieli co jeść na pokładzie w drodze do Warszawy, gdyż na służby lotniskowe odpowiedzialne za ten aspekt także kompletnie nie można było liczyć.

Skandaliczną nieporadność potwierdzają także dziennikarze przebywający na największym londyńskim lotnisku. Maciej Woroch, wysłannik TVN24 potwierdza totalny paraliż portu i dodaje przy tym, że coraz większa nerwowość i poirytowanie charakteryzuje oczekujących na swój odlot pasażerów.

Warto tutaj zauważyć, że w Londynie nie mamy do czynienia ze śniegową apokalipsą, jednak tamtejsze porty lotnicze paraliżuje nawet kilkucentymetrowy opad. Dlatego też determinacja załogi LOT-u była o tyle uzasadniona, że jest wprawiona w warunki o wiele gorsze, jakich można doświadczyć na Lotnisku Chopina, gdzie służby z dużo gorszymi warunkami, niż te w Londynie, radzą sobie w kilkadziesiąt minut.

Niestety dzisiaj pasażer warszawskiego lotniska nie może sprawdzić, jak radzi sobie lotnisko z obsługą linii lotniczych, gdyż strona portu ponownie... nie działa.