Loty krajowe szansą dla regionów?
Siatka połączeń krajowych ma swoje centrum w Warszawie, hubie LOTu i głównym polskim lotnisku.
Siatka lotów krajowych
Jednak duża liczba dziennie wykonywanych rejsów do niektórych portów w Polsce (Gdańsk czy Kraków) nie wynika wcale z tak dużego nimi zainteresowania. Wynika to raczej z ustawienia rotacji samolotów PLL LOT i slotów, jakimi linia dysponuje na lotniskach zagranicznych. Jest to powodem takiego stanu, że np. do Gdańska latem dziennie lata 10 maszyn, a wystarczyłoby 6-7.
Rejsy „nadprogramowe” to tzw doloty miedzynarodowe z lotnisk regionalnych - samoloty po rejsie z Warszawy nie wracają do niej, a wykonują lot np. do Frankfurtu nad Menem czy Monachium. Trzeba podkreślić, że większość z ok. 1 miliona pasażerów korzystających z połączeń krajowych, przesiada się w Warszawie na rejsy zagraniczne przewoźnika.
Warto się więc zastanowić, czy regionalne lotniska, które w znakomitej większości mają zaledwie kilka połączeń zagranicznych tygodniowo i które nie są w stanie zaoferować połączeń tranzytowych przyciągną pasażerów latających w ruchu point-to-point. Na pewno tak, ale nie będzie to imponująca liczba i można domniemywać, że nie zapewni ona również rentowności danego połączenia.
Portem, który zapewne za kilka lat wzbogaci siatkę połączeń o polskie miasta będzie Kraków. Jest to drugie co do wielkości i ważności lotnisko w Polsce, a ruch na nim stale wzrasta, co wynika z turystycznego charakteru samego miasta Krakowa jak i regionu, w którym się znajduje.
Można więc przypuszczać, że połączenia na trasach:
- Kraków-Gdańsk,
- Kraków-Szczecin czy
- Kraków-Poznań
pojawią się za jakiś czas. Byłyby one o tyle dobre, że skróciłyby czas podróży z jednego punktu do drugiego do ok. 1 godziny, podczas gdy dzisiaj podróż ze Szczecina do Krakowa może zając nawet cały dzień.
Czy inne lotniska mają szanse na połączenia krajowe? Szczerze mówiąc nie sądzę. Wiele osób wsród potencjalnych kandydatów wymienia Gdańsk, ale niestety nie jest to ani centrum biznesowe ani turystyczne, co niewątpliwie jest winą lokalnych władz, które wydają się niewiele robić by wypromować region. Paradoksalnie, to właśnie Gdańsk jest miastem, które jako pierwsze miało zostać skomunikowane z innym portem regionalnym, z Katowicami, za sprawą niskokosztowych linii lotniczych Wizz Air.
Trzeba nadmienić, że rejsy na tej trasie zostały wprowadzone jako stop na trasie Katowice – Sztokholm. Niestety kilka dni temu Wizz Air po otrzymaniu neagtywnego stanowisko Straży Granicznej, powołującej się na podział zadań i uprawnień Policji i Straży Granicznej podczas kontroli pasażerów w ruchu krajowym i zagranicznym został zmuszony zawiesić połączenie Katowice - Gdańsk. Według Straży Granicznej przepisy nie zezwalają na mieszane krajowo-międzynarodowe połączenie i oznaczałoby to złamanie procedur dotyczących kontroli granicznej. Tak więc kolejna próba złamania monopolu LOTu na połączenia krajowe stoi pod dużym znakiem zapytania.
Lotniska regionalne, takie jak łódzki Lublinek czy wrocławskie Strachowice, powinny skupić się na przyciąganiu przewoźników zagranicznych, w szczególności linie niskokosztowe (ang. low budget), bo to one właśnie dają główną szansę na rozwój polskich portów (wyłączając Warszawę i Kraków). Trudno spodziewać się znacznych potoków pasażerskich z miast, gdzie nie kwitnie biznes, których nie odwiedzają turyści, a większość społeczeństwa nigdy nie leciała samolotem ze względów finansowych.
Aby takie połączenia odniosły sukces, to oprócz szeroko zakrojonej kampanii reklamowej, konieczne byłyby też bardzo przystępne ceny, które nie powinny być wiele wyższe od cen biletów PKP.
Porównanie czasu przejazdu i ceny biletów
Pozostaje też problem przewoźnika, który miałby takie połączenia wykonywać. Na pewno nie będzie to PLL LOT, który nie przewiduje w strategii rozwoju uruchamiania połączeń krajowych regionalnych, co jest logiczne biorąc po uwagę koncepcję warszawkiego hubu, a także nie dysponuje odpowiednią flotą. Rozwiązaniem mógłby być przewoźnik, który latałby na maszynach do 30 miejsc i dobrze by było, gdyby współpracowałby on z LOTem.
Już za kilka miesięcy spółka White Eagle Aviation należąca do Zbigniewa Niemczyckiego rozpocznie świadczenie usług pasażerskich. WEA posiada dwa 48 osobowe ATRy, którymi zamierza latać ze Szczecina i Świnoujscia do Niemiec, oraz ze Szczecina do Poznania i Krakowa.
Od września regularne loty kilkudziesięcioosobowymi samolotami BEA31 na trasach krajowych zamierza rozpocząć spółka Adviser, która obecnie wykonuje przewozy sanitarne. Adviser chce latać pomiędzy portami: Gdańsk, Kraków, Wrocław, Szczecin, Poznań.
Do uruchomienia lotów przygotowuje się także spółka JetAir, która świadczy przewozy dla biznesmenów, loty medyczne, loty widokowe i przewóz ładunków. 19 osobowymi samolotami chce obsługiwać z Poznania loty we współpracy z PLL LOT.
Najbliższy czas pokaże, jak się sytuacja rozwinie, jednak, bez finansowej pomocy samorządów nie ma co liczyć na boom na krajowym rynku połączeń lotniczych.
Mateusz Klimek, Paweł Cybulak
grafiki Pasazer.com