Ryanair omal nie zderzył się ze śmigłowcem. Leciał ze Szczecina do Londynu
Blisko 180 osób na pokładzie Boeinga 737 Ryanaira mogło znaleźć się w niebezpieczeństwie po tym, jak pilot nieświadomie sprowadził maszynę poniżej dopuszczalnej wysokości. Samolot zmierzał do Londynu, gdy doszło do groźnego incydentu z udziałem śmigłowca.
300 stóp od katastrofy
Do zdarzenia doszło 8 marca br. około godz. 13:45, gdy boeing zbliżał się do Stansted po dwugodzinnym locie ze Szczecina. Na wysokości 3 tys. stóp drugi pilot przejął stery, by skonfigurować systemy do lądowania. Jednak nie poinformował kapitana, że autopilot jest wyłączony. W efekcie maszyna zaczęła opadać bez kontroli, tracąc 550 stóp wysokości.
W tym samym czasie na wysokości 2 tys. stóp przelatywał śmigłowiec. Raport Air Accidents Investigation Branch (AAIB) wykazał, że oba statki powietrzne znalazły się w odległości zaledwie 300 stóp pionowo i 1,7 mili morskiej poziomo – margines bezpieczeństwa został poważnie naruszony.

Błąd załogi i zmiany w procedurach
Kapitan odzyskał kontrolę nad samolotem i skorygował wysokość, doprowadzając do bezpiecznego lądowania w Stansted. Po incydencie Ryanair wprowadził zmiany w szkoleniach, podkreślając konieczność wyraźnych komunikatów przy przekazywaniu sterów.
– To był pierwszy raz, gdy przekazywałem kontrolę podczas lotu manualnego. Nie wiedziałem dokładnie, jakich komunikatów wymaga podręcznik operacyjny– przyznał drugi pilot w raporcie AAIB.
Na szczęście żaden ze statków powietrznych nie doznał uszkodzeń, a na pokładzie nie było poszkodowanych.