618 mln pasażerów w TOP10 pasażerskich portów Europy
W minionym roku 10 największych pasażerskich portów lotniczych w Europie obsłużyło 10 proc. więcej klientów niż w roku 2023. Rekord sprzed pandemii COVID-19 wynoszący 610,5 mln podróżnych został pobity o 7,3 mln, czyli o 1,2 proc.
W 2024 r. 10 największych pasażerskich portów lotniczych na Starym Kontynencie obsłużyło 617,8 mln podróżnych. W porównaniu z 2023 r. ranking TOP10 nawet nie drgnął. Londyn Heathrow jest ponownie na pierwszym miejscu przed Stambułem. Brytyjskie lotnisko jest jedynym z TOP10, któremu udało się przekroczyć poziom 80 mln pasażerów. Stambułowi do tego pułapu zabrakło niespełna 12 tys. klientów. Trzeci stopień podium, przekraczając 70 mln podróżnych zajął Paryż Charles de Gaulle.






Na dalszych pozycjach znalazły Amsterdam, Madryt i Frankfurt, które przebiły barierę 60 mln pasażerów. Na siódmym miejscu uplasowała się Barcelona, jako samotny 50-milinowiec. Ranking zamykają porty, które gościły ponad 40 mln podróżnych. Są to Rzym Fiumicino, Londyn Gatwick i Monachium. Tabela 1 przedstawia 10 największych lotnisk pod względem liczby pasażerów w geograficznej Europie.

Z powodu kłopotów z dostępnością danych po 24 lutego 2022 r. nasze zestawienie nie obejmuje rosyjskich portów lotniczych, które przed agresją Kremla na Kijów zajmowały miejsca w TOP10. Obecnie Sankt Petersburg jest drugim (po moskiewskim Szeremetiewie) pasażerskim lotniskiem w Federacji Rosyjskiej, a liczba obsłużonych przez nie pasażerów w 2024 r. wyniosła 20,9 mln. Jest to o 2,5 proc. więcej niż w 2023 r. Podobny wzrost zaliczyło zapewne Szeremetiewo, które w 2023 r. obsłużyło 36,6 mln klientów. Dla porównania w 2019 r. największy moskiewski i rosyjski port lotniczy obsłużył 49,9 mln pasażerów. Te niekompletne dane pozwalają przyjąć założenie, że żadne z rosyjskich lotnisk nie przekroczyło 40 mln odprawionych pasażerów w 2024 r.
Ostatni miesiąc 2024 r. na dziewięciu lotniskach (Amsterdam, Barcelona, Frankfurt, Londyn Heathrow, Madryt, Monachium, Paryż Charles De Gaulle, Stambuł IGA oraz Warszawa) z naszego comiesięcznego raportu okazał się zgodny z historycznym trendem, czyli był lepszy od listopada. Tylko Frankfurt, Monachium i Stambuł odnotowały mniej pasażerów niż w przedostatnim miesiącu roku. W grudniu ub.r. Londyn przekroczył 7 mln podróżnych, Stambuł 6 mln, a Amsterdam, Madryt i Paryż 5 mln.
W stosunku do grudnia 2019 r. tylko Amsterdam, Frankfurt i Monachium nie poprawiły swoich wyników. Bawarski port zaliczył spadek przekraczający 10 proc. Po raz kolejny turecki port nad Morzem Czarnym osiągnął najwyższy wzrost, który wyniósł 19,4 proc. Bardzo dobrze spisało się Okęcie poprawiając swój rezultat względem grudnia 2019 r. o 16,3 proc. Dwucyfrowymi wzrostami mogły pochwalić się jeszcze lotniska z Półwyspu Iberyjskiego, czyli Barcelona i Madryt. Wykres 1 ilustruje te rezultaty.

Wykres 1.
Tylko pięciu portom (Londyn, Barcelona, Madryt, Stambuł i Warszawa) udało się przekroczyć liczby obsłużonych pasażerów osiągnięte w 2019 r. W sumie odbudowa ruchu pasażerskiego na większości portów TOP10 stała się faktem. Nie dotyczy to jednak części dużych rynków lotniczych Unii Europejskiej. Niemcy, Francja i Holandia, ale także Skandynawia będą musiały poczekać na przebicie pułapu sprzed pandemii COVID-19 do przyszłego roku, jeśli nie dłużej. Wykres 2 prezentuje wyniki za ostatnie sześć lat.

Wykres 2.
W stosunku do wyników z 2019 r. w zeszłym roku najwięcej straciło Monachium, bo ponad 13 proc. We Frankfurcie nie było o wiele lepiej, bo do przed pandemicznego pułapu zabrakło 12,7 proc. O zadowoleniu nie mogą również mówić w Amsterdamie i Paryżu. Oba porty straciły odpowiednio 6,8 i 7,7 proc. Tak jak się spodziewaliśmy na początku minionego roku obok Stambułu, Barcelona, Londyn, Madryt i Warszawa odbudowały wolumen pasażerów sprzed pandemii COVID-19. Dwucyfrowa dynamika względem 2019 r. została osiągnięta tylko przez Lotnisko Chopina i port największej tureckiej metropolii. W sumie wszystkie dziewięć portów osiągnęło 99,6 proc. liczby podróżnych z 2019 r. Wykres 3 obrazuje liczby obsłużonych pasażerów w 2024 r. oraz procentową różnicę w stosunku do 2019 r.

Wykres 3.
Sumy miesięcznych liczb pasażerów we wszystkich opisywanych portach w 2024 r. przekroczyły poziomy z 2019 r. w lutym, maju, listopadzie i grudniu. W tym ostatnim miesiącu różnica do analogicznego okresu 2019 r. wyniosła 800 tys. pasażerów. Wyniki za zeszły rok pozwalają w nadchodzących latach porzucić odnośnik, jakim były dane z 2019 r. Oczywiście ta zasada nie będzie obowiązywać na rynkach, które są nadal w regresie. Wykres 4 pokazuje zsumowane miesięczne wyniki dziewięciu portów w latach 2019-2024.

Wykres 4.
W ostatnich 60 miesiącach, po kompletnym załamaniu w kwietniu i maju 2020 r. lotniczy ruch pasażerski piął się do poziomu z 2019 r. Pomimo wahań w ubiegłym roku wydaje się, że bariera sprzed koronakryzysu została już definitywnie pokonana, tym bardziej, że wzrost w grudniu wyniósł 4,2 proc. Odbudowa ruchu w Europie trwała prawie pięć lat. Jak się okazało, przynajmniej tym razem, bliżej prawdy w sprawie terminu powrotu do stanu sprzed pandemii COVID-19 byli pesymiści. Wykres 5 przedstawia miesięczną dynamikę liczby pasażerów w stosunku do 2019 r. w latach 2020-2024.

Wykres 5.
Rok 2024 przyniósł wreszcie odbudowę ruchu pasażerskiego po najdotkliwszym kryzysie lotnictwa cywilnego w historii. Nadal jednak cierpią porty lotnicze, które opierały swój rozwój na segmencie biznesowym i połączeniach dalekiego zasięgu, zwłaszcza do Azji. Wojna w Ukrainie i zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Federacją Rosyjską dla zachodnich linii lotniczych, a także konflikt na Bliskim Wschodzie spowodowały ograniczenia w oferowaniu do Chin, Izraela i Libanu. Z tych względów nie dziwi imponujący wzrost lotniska pod Stambułem, gdzie lądowały rosyjskie samoloty, a Turkish Airlines, główny operator w tym porcie, latał nad Rosją bez ograniczeń.
2025 ma być rokiem wzrostów nieprzekraczających 7 proc. Tak przynajmniej prognozuje IATA. Prawdopodobnie cześć europejskich rynków będzie mogła cieszyć się wyższą dynamiką, ale raczej już nie dwucyfrową. Taka ostrożna prognoza wynika z faktu, że linie lotnicze borykają się z poważnymi kłopotami z łańcuchem dostaw. Nowe samoloty stały się towarem niezwykle rzadkim i przewoźnicy nie są zdolni do zaspokojenia rosnącego popytu. Taki stan rzeczy ma trwać do 2026 r.
Fot.: Materiały prasowe