Raport: Izrael - trudny rynek LOT-u
LOT lata do Izraela od 34 lat. Jest to bez wątpienia jeden z bardziej wymagających rynków polskiego przewoźnika.
Jednymi z bardziej medialnych połączeń LOT-u są trasy do Izraela. O zawieszaniu i wznawianiu rejsów do tego kraju na Bliskim Wschodzie prasa i media elektroniczne donoszą najczęściej. Ta sinusoida anulacji i ponownych uruchomień lotów układa się zgodnie z natężeniem konfliktu izraelsko-palestyńskiego, który trwa już kilkadziesiąt lat. Polska linia stara się na tym chybotliwym rynku przetrwać.
Dwukrotnie przerwana historia połączeń do Izraela
Pierwsze rejsy LOT-u z Polski do Palestyny odbyły się w latach 30-tych XX wieku. Oficjalnie tzw. linia lewantyńska łącząca Warszawę z Lyddą ruszyła w kwietniu 1937 r. Czas lotu z kilkoma międzylądowaniami (m.in. we Lwowie, w Salonikach i na Rodos) wynosił 25 godzin, a główne źródło przychodów z tej trasy stanowiły przesyłki pocztowe. Z tego powodu rejsy dl Lewantu były reklamowane sloganem: „Nazajutrz list w Palestynie – za pięć dni odpowiedź w Polsce”.
Wybuch II wojny światowej zakończył historię pierwszego połączenia LOT-u na Bliski Wschód. W pierwszych latach po wojnie przewoźnik nie uruchomił regularnych połączeń do Izraela. Od 1967 r. jakakolwiek bliższa współpraca z Izraelem stała się niemożliwa z uwagi na zerwanie stosunków dyplomatycznych przez władze PRL z powodu konfliktu zwanego wojną sześciodniową.
Wznowienie stosunków dyplomatycznych nastąpiło dopiero w lutym 1990, już za rządów premiera Tadeusz Mazowieckiego. W tym samym roku została podpisana umowa bilateralna o komunikacji lotniczej pomiędzy rządem RP a rządem państwa Izrael. LOT zaczął latać do Tel Awiwu w 1990 r., czyli jest już na tym wymagającym rynku prawie od 35 lat.
Izraelska specyfika
Połączenia do Tel Awiwu należą do trudniejszych tras narodowego przewoźnika. Niestabilna sytuacja polityczna na Bliskim Wschodzie nigdy nie daje pewności czy rejsy łączące Polskę z Izraelem nie będą musiały zostać odwołane ze względów bezpieczeństwa. Przewozy podlegają niedającej się kontrolować fluktuacji zależnej od stopnia nasilenie konfliktów. LOT i inne zagraniczne linie są często zmuszane do zawieszania operacji z bardzo krótkim wyprzedzeniem albo w ogóle bez niego.
Decyzje o odwołaniu rejsów linie lotnicze zazwyczaj podejmują po analizie, w której pierwsze skrzypce grają menedżerowie odpowiedzialni za operacje. Dyrekcje handlowe przewoźników mają w tym względzie mniej do powiedzenia. Niemniej finalna decyzja jest wypadkową sytuacji operacyjnej oraz kosztów i potencjalnie utraconych korzyści. Przewoźnicy różnią się pod względem skłonności do szybkiego odwoływania rejsów, co jest zrozumiałe z uwagi na często odmienne oceny dynamicznie zmieniającej się sytuacji.
Inną specyfikę opisywanych tras stanowią potoki pasażerskie z i do Polski oraz do i z Izraela, które przez pierwsze lata operacji były zdominowane przez ruch pielgrzymkowy (z Polski) i wycieczki związane z programem edukacyjnym nt. historii holokaustu (z Izraela). Rozkład LOT-u do Izraela bywał często układany pod te dwa rodzaje grup, co powodowało, że rejsy miały bardziej charakter połączeń czarterowych niż regularnych. Te dwa segmenty klientów są ważne również dziś.
Ostatnie 10 lat LOT-u w Tel Awiwie
W celu przedstawienia sytuacji LOT-u na rynku połączeń do i z Izraela zebraliśmy dane o liczbach pasażerów przewiezionych pomiędzy lotniskami w Polsce a portem lotniczym im. Ben Guriona w Tel Awiwie w latach 2014-2024. Nie jest to cały ruch lotniczy pomiędzy naszym krajem a Izraelem, bo nie uwzględnia podróżujących do i z Ejlatu, kurortu nad Morzem Czerwonym. Niemniej przewaga liczby pasażerów obsługiwanych w Tel Awiwie jest na tyle duża, że brak tych danych nie zaburzy ogólnego obrazu, który przedstawiamy.
Przez ostatnie dziesięciolecie na trasie pomiędzy Polską a Tel Awiwem przetransportowano niepełna 4,35 mln pasażerów. Udział LOT-u w tej sumie wyniósł 34,3 proc., bo narodowy przewoźnik obsłużył 1,49 mln podróżnych. Waga przewozów LOT-u wahała się w ostatniej dekadzie od 16 do 49 proc. Wykres 1 prezentuje liczby przewiezionych pasażerów między Polska a Tel Awiwem w latach 2014-2023 w podziale na LOT i pozostałych przewoźników.
Wykres 1
Najlepszy okres - kiedy pomiędzy Tel Awiwem a Polską podróżowało ponad 750 tys. pasażerów rocznie - przypadł na lata 2017-2019. Ten nagły wzrost był związany z programem ministerstwa turystki Izraela, który oferował dopłaty dla przewoźników do rejsów z nowych kierunków do Tel Awiwu. W ramach tego dofinansowania LOT otworzył we wspomnianych latach kilka połączeń z regionalnych portów w Polsce (m.in. z Gdańska, Lublina, Poznania, Rzeszowa i Wrocławia) na lotnisko im. Ben Guriona.
Z niepotwierdzonych informacji wynikało, że dopłaty były wysokie i mogły sięgać nawet 150 euro na jednego pasażera. Nic więc dziwnego, że regularne oferowanie LOT-u zwiększyło się w tych latach skokowo. Zresztą nie tylko LOT zwiększył podaż miejsc w tym czasie. Zrobiły to też linie budżetowe, czyli Ryanair i Wizz Air.
Poza lotem do Tel Awiwu z Polski latają lub latały izraelskie linie El Al i Arkia oraz Ryanair, Wizz Air i Enter Air, a także kilka innych linii czarterowych. Te ostanie jednak zależą od turystów, których szczególnie trudno namówić do podróżowania w rejony, gdzie trwają konflikty zbrojne. Ta cecha powoduje, że połączenia wycieczkowe przeżywają głębszy kryzys niż rejsy regularne. Rząd Izraela stara się temu zaradzić proponując dofinansowanie lotów do Ejlatu.
W rekordowym dla LOT-u roku 2018 liczba pasażerów z i do Polski do i z Tel Awiwu zamknęła się kwotą 290 tys., co w tamtym czasie stanowiło 3.1 proc. wszystkich klientów narodowego przewoźnika. W zeszłym roku ten udział spadł do 2,2 z 2,9 proc. w 2022 r. To załamanie jest konsekwencją ataku terrorystycznego z 7 października ub.r. i późniejszej wojny Izraela z Hamasem.
Konsekwencje trwającej wojny
Przez pierwsze dziewięć miesięcy 2024 r. na analizowanych połączeniach LOT przewiózł 72 tys. pasażerów. To wynik porównywalny z całym rokiem 2016 r. 2 października br. polska linia ponownie zawiesiła operacje do Izraela. Wygląda na to, że w 2024 r. przewozy na tym połączeniu mogą już nie wzrosnąć. LOT twierdzi jednak, że obserwuje cały czas sytuację w regionie i może w każdej chwili wznowić rejsy, co potwierdza strona internetowa przewoźnika, na której loty z Warszawy do Tel Awiwu są dostępne w sprzedaży od 27 listopada br.
W ciągu 12 miesięcy, od października 2023 r. do września 2024 r., a więc od początku konfliktu w strefie Gazy miesięczne przewozy LOT-u kształtowały się w przedziale od zera do 13,4 tys. pasażerów. W sumie na pokładach polskiego przewoźnika w tym wojennym czasie gościło 78 tys. klientów. Wykres 2 najlepiej oddaje niestabilność połączenia z Polski do Tel Awiwu.
Wykres 2.
Sytuacja LOT-u nie jest wyjątkowa. Inne linie zagraniczne latające do Izraela również odnotowały znaczące spadki. Jedynym beneficjentem ostatniego konfliktu jest El Al, który w ciągu 12 miesiącach wojny jako jedyny zwiększył liczbę przewiezionych pasażerów. Trudno uznać ten fakt za zaskoczenie, bo izraelska linia nie ma po prostu wyboru. Wykres 3 przedstawia procentowo wzrosty i spadki liczby pasażerów na międzynarodowych połączeniach El Alu, LOT-u i pozostałych przewoźników operujących na lotnisku w Tel Awiwie w okresie od października 2023 r. do września 2024 r. w stosunku do porównywalnych okresów sprzed 12 miesięcy.
Wykres 3.
Dane które przytoczyliśmy potwierdzają, że w obliczu wojny, choć popyt danego rynku maleje, to jednak nie znika, lecz znajduje ujście w innych kanałach. Tak stało się w przypadku wojny w Ukrainie, na której skorzystały linie lotnicze latające z Polski. W przypadku konfliktu w strefie Gazy ta prawidłowość sprzyja głównie liniom izraelskim, czyli El Al, Arkia i Isair.
Rynek trudny, ale atrakcyjny
Niestabilny rynek, jakim jest Izrael powinien odstraszać linie lotnicze. Wydaje się to tym bardziej zasadne, że liczba mieszkańców Izraela nie przekracza 10 mln, więc dla większości przewoźników nie stanowi głównego źródła przychodów. Co zatem trzyma zagranicznych przewoźników w Izraelu?
Kluczowym motywem jest mobilność obywateli Izraela. Wynika ona z dwóch kwestii. Po pierwsze z istnienia potężnej diaspory, której wielkość jest porównywalna z liczbą obywateli państwa żydowskiego. Jak skutecznie taki układ stymuluje ruch lotniczy najlepiej wie LOT i Polonia amerykańska.
Drugim elementem jest fakt, że Izrael z powodu swojego położenia i izolacji politycznej jest jak wyspa, z której najłatwiej, a na pewno najszybciej, można się wydostać za pomocą komunikacji lotniczej. Izraelczycy chcący spędzić wakacje poza swoim krajem raczej nie wybiorą samochodu, ani pociągu jako środka lokomocji. Do Pozostają im tylko wolne drogi morskie albo szybkie szlaki lotnicze.
Izrael umożliwia też dostęp do wielu atrakcji turystycznych i pozostanie ważnym miejscem dla wyznawców głównych religii monoteistycznych śwaata. Jest to bez wątpienia ważny czynnik przyciągania i budowania popytu na podróże lotnicze do tego kraju.
LOT również nie zamierza rezygnować z lotów do Izraela. Wydaje się, że przez ponad 30 lat polski przewoźnik zdobył wystarczająco dużo doświadczenia, żeby efektywnie radzić sobie z trudnościami tego rynku, a jednocześnie oferować produkt odpowiednio dostoswany do kluczowych segmentów pasażerów. Inaczej ujmując izraelski rynek lotniczy jest utrapieniem, ale utrapieniem wartym zachodu.
Fot.: Materiały prasowe