Lufthansa w przebudowie do 2026 r.
Carsten Spohr, prezes zarządu Lufthansa Group, stara się przywrócić rentowność narodowemu przewoźnikowi Niemiec. Jednocześnie holding planuje kolejne przejęcia.
Reklama
W ostatni poniedziałek (30.09) Carsten Spohr, szef Lufthansa Group (LHG), stwierdził, że restrukturyzacja największego przewoźnika holdingu (Lufthansa Airlines) potrwa do 2026 r. Jens Flottau z portalu Aviation Week Network podaje, że Spohr ostrzegł, że odzyskanie kontroli nad narodową linią lotniczą Niemiec i powrót do rentowności może zająć kilkanaście miesięcy. Według prezesa LHG taki termin wynika ze skomplikowanej natury procesu restrukturyzacyjnego głównego przewoźnika Grupy.
W I półroczu 2024 r. linia Lufthansa odnotowała stratę operacyjną w wysokości 427 mln euro. W analogicznym okresie 2023 r. niemiecka firma wygenerowała zysk operacyjny rzędu 149 mln euro. Wobec tych start zarząd spółki uruchomił program restrukturyzacyjny, który obejmował zamrożenie zatrudnienia w administracji oraz podjęcie kroków poprawiających wielkość przychodów i produktywność.
Spohr powiedział dziennikarzom na firmowym spotkaniu, że lato było bardzo przyjemne pod względem komercyjnym, ponieważ popyt był niezwykle silny, co doprowadziło do osiągnięcia współczynnika załadowania samolotów na poziomie 88 proc., którego linia lotnicza nigdy wcześniej nie odnotowała. Jednak problemy strukturalne Lufthansy i trwające zakłócenia operacyjne doprowadziły do znacznie większej liczby opóźnień, co utrudnia poprawę kondycji finansowej przewoźnika.
Lufthansa przedstawi wyniki za III kw. 30 października br.
Głównym czynnikiem negatywnym są opóźnienia w dostawach samolotów. Według Spohra Lufthansa oczekuje obecnie na 43 boeingi, które powinny zostać już dostarczone. Wśród nich znajduje się 15 dreamlinerów B787-9 zaparkowanych w zakładzie Boeinga w Charleston w Karolinie Południowej. Wszystkie oczekują na certyfikację foteli pierwszej klasy. Ta sytuacja zmusiła Lufthansę do kontynuowania eksploatacji 21 samolotów, które powinny już zostać wycofane - wśród nich są głównie airbusy A340 i boeingi B747-400.
Inne odrzutowce, które nie zostały jeszcze dostarczone, to boeingi B777-9. Miały one właśnie zastąpić airbusy A340 i boeingi B747-400. Boeing obiecał przekazać pierwsze z tym maszyn przed końcem 2025 r. Jednak Spohr powiedział pracownikom na wewnętrznym spotkaniu, że Lufthansa planuje zacząć komercyjne operacje tymi samolotami na początku 2026 r. Za ponowne przesunięcie dostaw Boeingowi grożą surowe kary umowne.
Poza kłopotami z producentami Spohr martwi się, że niemieckie lotnictwo cywilne musi się borykać z uciążliwymi przepisami i wysokimi kosztami Jako przykład podał lotnisko w Dreźnie, które obsługuje 12 lotów dziennie, z czego Lufthansa dziewięć. Za każdy start ze stolicy Saksonii linia płaci 4,5 tys. euro, a w czeskiej Pradze ta sama usługa kosztuje tylko 500 euro. Z tego względu, jeśli nie nastąpią drastyczne zmiany w polityce Niemiec, Lufthansa będzie musiała stać się bardziej międzynarodowa.
Obecnie 75 proc. przychodów LHG pochodzi spoza Niemiec. Jednak z ok. 800 samolotów w eksploatacji, nadal ponad połowa znajduje się w Niemczech, a głównymi węzłami komunikacyjnymi są Monachium i Frankfurt. Spohr ostrzegł jednak, że udział ten będzie przesuwać się za granicę, czego dowodem jest m.in. zakup 41 proc. udziałów w ITA Airways z opcją pozyskania całej firmy w późniejszym terminie. LHG rozważa obecnie zakup TAP Air Portugal albo, jeśli się to nie uda, hiszpańskiego przewoźnika Air Europa. Szefostwo niemieckiego holdingu rozważa też przejęcie łotewskiego airBaltic, od którego Lufthansa wynajmuje kilkanaście samolotów w formule ACMI w szczycie sezonu letniego.
Fot.: Materiały prasowe