W sierpniu lotniska w Europie znów poniżej wyników z 2019 r.
Czołowym portom lotniczym Starego Kontynentu od trzech miesięcy nie udaje się przekroczyć wolumenu pasażerów z 2019 r. W sierpniu zabrakło mniej niż 1 proc.
Reklama
Sierpień był trzecim z rzędu miesiącem, w którym kluczowe lotniska Europy z naszego zestawienia (Amsterdam, Barcelona, Frankfurt, Londyn Heathrow, Madryt, Monachium, Paryż Charles De Gaulle, Stambuł IGA oraz Warszawa) nie przebiły liczby obsłużonych pasażerów z porównywalnego okresu 2019 r. Zabrakło tylko 0,8 proc., czyli o 0,9 punktu procentowego mniej niż w lipcu i o 1,1 punkt procentowy mniej niż w czerwcu br. Lepiej wypadły rezultaty w konfrontacji z 2023 r., bo wzrost względem sierpnia zeszłego roku wyniósł 6,2 proc. Wykres 1 ilustruje tempo dochodzenia miesięcznych liczb podróżnych do limitu z 2019 r. dziewięciu lotnisk łącznie. Różne kolory krzywej oznaczają poszczególne lata.
Wykres 1.
Liderzy rankingu analizowanych lotnisk pod względem liczby obsłużonych pasażerów nie zmieniają się od siedmiu miesięcy. Od lutego br. pierwsze miejsce dzierży Londyn Heathrow, choć do przekroczenia 8 mln klientów zabrakło mu niespełna 30 tys. Na drugim miejscu znajduje się Stambuł, który w zeszłym miesiącu odwiedziło 7,7 mln podróżnych. Na trzeciej pozycji plasuje się Paryż Charles De Gaulle, który osiągnął poziom niepełna 6,9 mln pasażerów. Czwarte miejsce zajął ponownie Amsterdam. Natomiast na miejscu piątym nastąpiła zamiana. Frankfurt po raz pierwszy od października 2023 r. wyprzedził Madryt. Przewaga niemieckiego portu była minimalna, bo wyniosła niewiele ponad 5 tys. podróżnych.
Najwyższą dynamiką (14,1 proc.) w stosunku do 2019 r. może znów pochwalić się port nad Morzem Czarnym. Tureckie centrum przesiadkowe tylko raz w 2024 r. nie osiągnęło dwucyfrowych wzrostów, co było podyktowane trwającym w marcu ramadanem. Drugie miejsce w tej kategorii zajmuje Okęcie ze wzrostem 12,2 proc. Pozytywne, ale dużo słabsze rezultaty odnotowały Madryt (4,9 proc.) i Londyn (3,8 proc.). Wzrost Barcelony (0,1 proc.) był symboliczny, a reszta portów pozostaje nadal na minusie. Do sierpnia 2019 r. Amsterdam stracił 5,8 proc., Monachium 8 proc., Paryż 8,1 proc., a Frankfurt 12.1 proc. Wykres 2 obrazuje liczbę obsłużonych pasażerów w sierpniu 2024 r. i dynamikę wzrostu w stosunku do sierpnia 2019 r.
Wykres 2.
W sumie po ośmiu miesiącach 2024 r. Stambuł, Warszawa, Madryt, Barcelona i Londyn przekroczyły pułapy z 2019 r. Narastająco wzrosty tych portów znajdują się w zakresie od 2,9 do 18,3 proc. Największym lotniskom Holandii i Francji nadal brakuje do ostatniego roku sprzed pandemii COVID-19 ponad 7 proc. Natomiast tytuł maruderów przypada niezmiennie niemieckim centrom przesiadkowym. Wyniki Monachium i Frankfurtu są niższe odpowiednio o 14,6 i 13,9 proc. od rezultatów z analogicznego okresu 2019 r. Wykres 3 prezentuje liczby podróżnych w dziewięciu portach po ośmiu miesiącach w latach 2019-2024.
Wykres 3.
Razem w sierpniu br. dziewięć lotnisk obsłużyło 52,9 mln pasażerów. To tylko o 400 tys. mniej niż w porównywalny okresie 2019 r. Natomiast w stosunku do sierpnia 2023 r. ten wynik stanowi wzrost o 3,1 mln podróżnych. Tak jak w zeszłym roku szczytem sezonu okazał się sierpień pokonując lipiec o 600 tys. pasażerów. Rezultaty kończącego się właśnie września mogą okazać się lepsze niż te z 2023 r. z uwagi na zaobserwowany trend wydłużającego się okresu wakacyjnego w Europie. Wykres 4 przedstawia miesięczne wolumeny podróżnych odprawionych w dziewięciu opisywanych portach w latach 2019-2024.
Wykres 4.
Ruch lotniczy we Francji, Holandii i w Niemczech nadal nie wrócił do kondycji z 2019 r. Imprezy masowe, takie jak mistrzostwa Europy w piłce nożnej czy Igrzyska Olimpijskie i Paraolimpijskie nie zastąpiły pasażerów służbowych podróżujących znacznie intensywniej przed koronakryzysem niż obecnie. Prognoza na wrzesień, z uwagi na ruch turystyczny, który korzystał z wyjątkowo ciepłego końca lata, jest pozytywna, ale w dłuższej perspektywie trudno o optymizm. Trwające konflikty zbrojne na Ukrainie, w strefie Gazy, Libanie i Izraelu nie przysporzą pasażerów ani liniom, ani portom lotniczym. Co gorsza ruch do Chin ciągle nie odrodził się na tyle, aby mógł zniwelować wyższe koszty lotów, które muszą omijać przestrzeń powietrzną Federacji Rosyjskiej.
Fot.: Materiały prasowe