@krzysiekl
LOT uruchomił Kolombo w nieludzkich godzinach. Przylot około 6 rano (1:30 czasu zimowego warszawskiego). I niby co ludzie maja zrobić po przylocie? Zapłacić za dodatkowy nocleg, iść spać, żeby wstać o 16 (13:30 czasu warszawskiego) i potem nie spać w nocy? A drugą stronę wylot o 8, czyli przyjazd na lotnisko o 6, czyli wyjazd z hotelu o 5, wstawanie o 4 (23:30 czasu warszawskiego).
Dlatego najlepiej by wylot odbywał się po 22, ale może tez być po 20. Zakładając wylot o 22:50 przylatujemy o 8:00 czasu warszawskiego i 12:30 lokalnego. Jedziemy do hotelu, staramy dotrwać do 22:00 czasu lokalnego i odsypiamy częściowo nieprzespaną noc. W drugą stronę o 14:30, czyli idealny wyjazd z hotelu o 11:30. Przylot około 20:00 czasu warszawskiego. I za coś takiego można zapłacić 500 zł więcej, niż za tani bilet z przesiadką gdzieś tam.
@jjemiolo
Zacznę od Bangkoku: myślę, że sugerujesz się liczbą osób, które poleciały z WAW do BKK z przesiadką. Linie lotnicze tradycyjne tak właśnie postępują. Ale taki Ryanair myśli inaczej. Oni uważają, że jeśli jest rejon turystyczny i połączą go z aglomeracją o określonej liczbie ludności i określonych dochodach to mogą wykreować ruch turystyczny od zera. Moim zdaniem do BKK ludzie latają bo tam są tanie bilety. Co jest argumentem przeciw uruchamianiu tak długiego połączenia. krzysiekl proponuje, by tanie bilety do BKK finansować z drogich biletów z przesiadką w BKK, co ma pewien sens, choć nie wiem, czy Thai się zgodzi i czy rynek drogich połączeń w tamtym rejonie jest wystarczająco duży. lysypiotr76 napisał, że po wejściu Etihadu walka o rynek azjatycki południowo-wschodni jest przegrana i ja się z tym częściowo zgadzam i dotyczy to zwłaszcza BKK z absurdalnie tanimi biletami.
Kathmandu: hipoteza jest taka, że mało osób poleciało z Warszawy do Kathmandu z przesiadką, bo bilety do Kathmandu są drogie. Absurdalnie drogie biorąc pod uwagę długość rotacji z łatwością mieszczącą się w ciągu 24h. Idąc logiką Ryanaira, otwierając Himalaje z miasta i państwa, w którym chodzenie po górach jest bardzo popularne jesteśmy skazani na sukces. Zwłaszcza, że w Zachodniej Europie, poza wyjątkami, chodzenie po górach jest mało popularne i dlatego nie ma bezpośrednich lotów. Dodatkowym atutem jest sezon himalajski przypadający na niski sezon atlantycki. Himalaje są kierunkiem, którym można próbować dopełnić samoloty transatlantyckie w niskim sezonie, bo Amerykanie też chodzą po górach, może % nie tak jak Polacy, ale ich jest więcej.
Muscat i Gondar (lotnisko na razie jest chyba tylko krajowe, ale dyskutujemy w trybie, czy gdyby udało się uzyskać zgody to...). Obydwa kierunki sezonowo w sezonie jesień/zima/wiosna poza okresem świąteczno-noworocznym.
I pierwszym powodem jest zwiększenie floty B737 do ponad 30, co sprawia, że poza szczytami trudno będzie je zapełnić. Dlatego należy szukać kierunków w myśl filozofii Ryanaira i takich, które poprawią wypełnienie samolotów transatlantyckich w niskim sezonie.
Muscat to kierunek typu plaża plus zabytki, z grubsza 6,5h od WAW, zaś Gondar to kierunek typu góry (Siemen), klasztory, kościoły i zamek też 6,5h od WAW. Gondar dysponuje skromną bazą turystyczną, ale na początek wystarczy. Ethiopian oferując loty po 1 500 do Addis Abeby i po 1 800 do Gondaru z bagażem wywoła skokowy wzrost zainteresowania Etiopią w naszym kraju. Etiopia to też kierunek dla mieszkańców USA/Kanady, zwłaszcza dla osób o korzeniach afrykańskich.
krzysiekl
2024-09-09 10:58
LOT już miał Kolombo w formule charter-mix, jednak z tego zrezygnowali i teraz są tylko zwykłe chartery.
LOT na pewno mógłby latać więcej do Indii, także inne miasta (Bangalore?) ale potrzebne są zgody. Wiza premiera Indii niedawno było, ale nic o lotach... ?
Kwestia połączenia do miast typu BKK/SIN/HKG/HAN/SGN to za pewne kwestia nawiązania współpracy z którąś z linii mającą tam bazę, tak by oferować loty z przesiadką.