Lotnisko Chopina: Trzy żarty o bombie w odstępie co pół godziny
W sobotę (1.06) Straż Graniczna na Lotnisku Chopina musiała trzykrotnie interweniować w związku z żartami pasażerów o bombie w bagażu. I to w odstępie co pół godziny.
Reklama
Pasażerami tymi byli 21-latek podróżujący do Nicei, 31-letni pasażer lecący do Alicante oraz 44-letni mężczyzna udający się na Kos. Pierwszy z nich twierdził, że ma w bagażu granat, drugi mówił, że ma dwie bomby, natomiast trzeci miał mieć w walizce dynamit. W momencie interwencji Straży Granicznej mężczyźni przyznali, że były to jedynie żarty. Wszyscy trzej zostali jednak skreśleni z listy pasażerów i ukarani mandatami.
- Wszyscy zostali wycofani z rejsu i ukarani mandatami. Każda tego typu informacja jest dokładnie sprawdzana przez służby, a konsekwencje takiego zachowania są naprawdę poważne: mandat, zakończenie podróży, trafienie na czarną listę linii lotniczej, a nawet zatrzymanie. Nie ma żadnych okoliczności łagodzących w przypadku żartu o bombie, materiałach wybuchowych czy broni na lotnisku– powiedziała cytowana przez RMF24 Anna Dermont, rzeczniczka prasowa Polskich Portów Lotniczych i Lotniska Chopina.
Choć takich przypadków w przeszłości było wiele, a wobec ich prowodyrów wyciągane były surowe konsekwencje, nadal znajdują się pasażerowie, którzy bezmyślnie lub celowo decydują się na żarty o bombie w bagażu.
- Mimo, że takich historii było już wiele i apelowaliśmy już wielokrotnie, to wciąż są pasażerowie, którzy uważają, że żartowanie o materiałach wybuchowych jest zabawne. Nawet, jeśli ktoś nie miał złych zamiarów, nie możemy liczyć na to, że informacja zostanie zignorowana przez służby lotniskowe– podkreśla Dermont.
Żarty o materiałach wybuchowych najczęściej mają miejsce w sezonie wakacyjnym.