Airbus wierzy, że A220 sprawdzi się w Locie
Airbus wierzy, że LOT ostatecznie zdecyduje się na zamówienie wąskokadłubowych odrzutowców regionalnych jego produkcji i jest przekonany, że A220 świetnie sprawdzi się w barwach narodowego przewoźnika.
Reklama
Do końca bieżącego roku ma zapaść decyzja o wyborze dostawcy ponad 80 nowych regionalnych wąskokadłubowych odrzutowców dla LOT-u, co jest jednym z założeń nowej strategii przewoźnika na lata 2024-2028. Pewne jest, że ostateczny wybór dokona się między airbusami A220 i Embraerami z rodziny E-2. Od ponad 20 lat LOT jest wiernym klientem brazylijskiego producenta i był w pierwszym w historii użytkownikiem E-Jetów Embraera, jednak Airbus liczy, że wcale nie jest na straconej pozycji, a odrzutowce z rodziny A220 idealnie wpisują się w potrzeby narodowego przewoźnika.
– Jesteśmy przekonani, że A220 to świetna platforma dla PLL LOT, która pozwoli na odnowę floty i zwiększenie efektywności. Nasze samoloty zapewniają 25% mniejszą emisję CO2, a także 50% redukcję emisji hałasu. To nie przypadek, że A220 odniósł sukces w Europie
Airbus podkreśla, że od lat jest obecny na polskim rynku i obecnie w różnych spółkach zależnych zatrudnia w naszym kraju ponad 800 pracowników. W Polsce
powstają m.in. części do A330, A220, samolotów wojskowych, czy helikopterów. Europejski producent stale chce zwiększać swoją obecność w naszym kraju, a jej zwieńczeniem miałoby być dostarczenie samolotów dla LOT-u.
– Chcielibyśmy, aby nasze zaangażowanie było jeszcze większe i dla tego chcemy dostarczać nowe samoloty regionalne do PLL LOT. Jak dotąd to się nie udało, ale bierzemy udział w postępowaniu i liczymy na to, że uda się to zmienić
– tłumaczy Pelissier.
– Obecnie LOT nie dysponuje samolotami Airbusa, ale takie zmiany na rynku nie są czymś dziwnym. Mamy świadomość, że może to być wyzwaniem i dlatego z naszej strony zapewniamy pełne wsparcie i gładkie przejście przez cały proces. Wiemy, jak współpracować w tym zakresie z liniami lotniczymi
– dodał Pelissier.
Według przedstawiciela Airbusa wprowadzenie samolotów produkcji europejskiego producenta do floty LOT-u wcale nie musi okazać się skomplikowane. Podobnego zdania jest prezes LOT-u, Michał Fijoł, który w kwietniu w rozmowie z dziennikarzami zapewniał, że nie spodziewa się problemów operacyjnych, jeśli narodowy przewoźnik zdecyduje się pozyskać samoloty od Airbusa. W jego ocenie pomocne może okazać się doświadczenie spółek zajmujących się MRO, które wchodzą w skład grupy PGL.
– LOT historycznie miał całkiem niedawno także innego dostawcę samolotów. Był to Bombardier z odrzutowcami Q400, więc mamy tego rodzaju doświadczenia. Wprowadzenie nowego typu samolotu wiąże się ze szkoleniem załóg, z zapewnieniem MRO, czyli stacji utrzymania samolotów, ale w grupie PGL mamy LS Technik, czyli dużą spółkę obsługową, która posiada swoje hangary w Katowicach. Pod koniec ubiegłego roku oddaliśmy także hangar w Gdańsku, obsługujący airbusy A320 i A321. Tego rodzaju kompetencje są więc w tej chwili w PLL LOT i w Polskiej Grupie Lotniczej
- powiedział Michał Fijoł, prezes PLL LOT.
Mimo trwającego postępowania na wybór 84 nowych samolotów, LOT wciąż stara się pozyskiwać nowe maszyny, jeśli tylko trafia się ku temu okazja na rynku. Kilka tygodni temu przewoźnik poinformował o pozyskaniu trzech nowych embraerów E195-E2, co może wskazywać na dalsze przywiązanie linii do maszyn brazylijskiego producenta, ale nie przesądza nic w kwestii ostatecznego zamówienia. Decyzja o przyszłości floty LOT-u mamy poznać w ciągu najbliższych kilku miesięcy.
Dodatkowo LOT wciąż oczekuje na dostawę 10 fabrycznie nowych boeingów 737 MAX 8, a pierwsza z zamówionych maszyn dotarła już do Warszawy.