Kwietniowa stagnacja na lotniskach w Europie
Odbudowa ruchu pasażerskiego w europejskich portach lotniczych postępuje powoli. Tylko jeden czołowy port przekracza pułapy z 2019 r.
Reklama
Kwiecień br. na czołowych lotniskach Europy (Amsterdam, Barcelona, Frankfurt, Londyn Heathrow, Madryt, Monachium, Paryż Charles De Gaulle, Stambuł IGA oraz Warszawa) należy uznać za rozczarowujący pomimo nieznaczniej poprawy. Nadal tylko Stambuł wykazuje wzrosty powyżej rezultatów sprzed pandemii. Aż pięć portów z naszej listy odnotowało wyniki gorsze od marcowych.
W kwietniu pierwsze miejsce zajął ponownie Londyn przekraczając 6 mln pasażerów drugi raz z rzędu, ale do wyników z analogicznego miesiąca 2019 r. zabrakło prawie 6 proc. Drugie miejsce przypadło lotnisku obsługującemu metropolię turecką, które jako jedyne może pochwalić się dodatnią dynamiką (prawi 13 proc.). Na trzecim miejscu uplasował się Paryż, a tuż za nim Amsterdam, który po raz pierwszy przebił limit 5 mln obsłużonych podróżnych. Dalsze pozycje zajęły Frankfurt, Madryt i Barcelona, z tym że porty hiszpańskie wykazują niewielkie spadki w stosunku do 2019 r., a największe niemieckie lotnisko traci do tego roku 20 proc. Niemiłą niespodziankę zanotowało Okęcie, na którym pojawiło się niespełna 1,4 mln pasażerów, co oznacza mniej o 7 proc. niż w kwietniu 2019 r. Jest to najsłabsza miesięczna dynamika Lotniska Chopina w obecnym roku. Wykres 1 ilustruje liczbę pasażerów w kwietniu 2023 r. oraz dynamikę wzrostu względem kwietnia 2019 r.
Wykres 1.
W sumie w kwietniu br. wszystkie porty z naszej analizy odwiedziło 41,2 mln pasażerów. To wynik, który w ubiegłym roku porty osiągnęły dopiero w czerwcu. Do rezultatów z kwietnia 2019 r. zabrakło 4.6 mln podróżnych. Od początku br. ruch lotniczy rozwija się zgodnie z historycznym trendem. Możemy zatem oczekiwać ciągłego wzrostu, aż do sierpnia. Nie wiadomo jednak, jak bardzo wyniki z 2023 r. zbliżą się do limitów z 2019 r. Wydaje się, że do osiągnięcia liczby z ostatniego roku przed pandemią zabraknie kilka procent. Wykres 2 pokazuje miesięczne sumy pasażerów we wszystkich portach w latach 2019-2023.
Wykres 2.
W kwietniu dynamika odbudowy ruchu pasażerskiego w niewielkim stopniu przyspieszyła. Nadal jednak do 2019 r., brakuje 10 proc. To niewielkie przyspieszenie jest głównie zasługą lotniska stambulskiego oraz nieco lepszych rezultatów w Amsterdamie, Frankfurcie i Monachium. Z kolei negatywnie zaskoczyły porty hiszpańskie i Paryż, których wyniki były słabsze niż w marcu br. Wydaje się, że wielkim centrom przesiadkowym ciągle brakuje segmentu biznesowego, który był zazwyczaj bardzo silny w marcu i kwietniu. Jest to szczególnie widoczne na lotniskach naszego zachodniego sąsiada, które nadal nie mogą pozbierać się po pandemii. Wykres 3 prezentuje ścieżkę powrotu do przed pandemicznych poziomów, czyli do wyników z roku 2019.
Wykres 3.
Cztery pierwsze miesiące br. stały pod znakiem przewagi lotnisk, które mają większy udział ruchu budżetowego i czarterowego. Barcelona, Madryt i Warszawa po kwietniu br. do 2019 r. tracą mniej niż 6 proc. W tym samy czasie rezultaty Amsterdamu, Frankfurtu, Monachium i Paryża są gorsze, często o 10 punktów porc. Stambuł z uwagi na swoje położenie geograficzne i utrzymywanie stosunków z Moskwą, co pozwala mu na przyjmowanie rosyjskich samolotów i turystów, stanowi oddzielną kategorię. Z kolei Londyn skorzystał najbardziej na zwiększeniu ruchu z Ameryki Łacińskiej, który wzrósł w stosunku do pierwszych czterech miesięcy 2019 r. aż o 54 proc. Niewielkie wzrosty stołeczny port Zjednoczonego Królestwa odnotował też z kierunków północnoamerykańskich, afrykańskich i bliskowschodnich. Niemniej te wzrosty nie mogły zrekompensować strat z rynków Azji i Pacyfiku (-23 proc.) czy Europy (-8 proc.).
Fot.: Materiały prasowe