PPL: Ponad 100 tys. pasażerów w Radomiu
Przedsiębiorstwo Państwowe „Porty Lotnicze” przekonuje, że nowy port w Radomiu ma wszystko, czego potrzeba pasażerom i przewoźnikom budżetowym. Zupełnie inaczej jest na Lotnisku Chopina.
Reklama
Przedsiębiorstwo Państwowe „Portu Lotnicze”(PPL), a już niebawem Polskie Porty Lotnicze SA w ramach grupy Centralny Port Komunikacyjny, stara się zniechęcić do Lotniska Chopina i wypromować Radom. To pierwsze jest ciasne, zatłoczone i może liczyć tylko na niezbędne inwestycje, a opłaty na nim będą rosły do granic wytrzymania linii lotniczych. Natomiast to drugie jest nowoczesne, komfortowe i będzie tanie, czyli idealne dla przewoźników budżetowych. To był główny przekaz dyrekcji PPL zaprezentowany wczoraj (06.03) na spotkaniu z mediami na Okęciu.
Lotnisko Chopina obsłużyło w styczniu br. 95 proc. liczby pasażerów z 2019 r., ale zaledwie 77,6 proc. liczby wykonanych operacji lotniczych. Z tych danych jasno wynika, że linie lotnicze latają rzadziej, ale wykonują rejsy większymi samolotami. Zmusza to PPL do przebudowy płyt postojowych, które były odpowiednie dla mniejszych samolotów takich jak Bombardier Q400 (Dash) albo embraery E170 i E175, ale już nie są wystarczające dla boeingów B737 czy airbusów A320. W porcie na Okęciu trwa przebudowa, która ma zakończyć się powstaniem siedmiu stanowisk dla tych większych maszyn. W sumie jednak liczba miejsc postojowych zmniejszy się o dwa.
Prezes PPL, Stanisław Wojtera stwierdził, że w 2023 r. liczy na Okęciu na 16 mln pasażerów, czyli o 11 proc. więcej niż w ub.r. Będzie to jednak nadal o 2,8 mln mniej niż w 2019 r. Limit wynikający z decyzji środowiskowej wynosi 600 operacji na dobę, a obecnie jest wykonywanych tylko ok. 320 startów i lądowań w ciągu 24 godzin. Pomimo tej sporej rezerwy szefowie PPL uważają, że Lotnisko Chopina jest na skraju przepustowości. Wojtera uznał, że wniosek o zmianę decyzji środowiskowej w celu zwiększenia operacji nie ma ekonomicznego uzasadnienia, bo rozszerzyłoby to obszar ograniczonego użytkowania wokół portu i otworzyło drogę do uzyskiwania odszkodowań przez mieszkańców. Wojtera szacuje, że kwota tych rekompensat mogłaby wynieść nawet 600 mln zł.
Wojtera podkreślał, że cieszy się z powrotu Ryanaira na Okęcie, ale zwracał uwagę że skala operacji Irlandczyków będzie nieporównywalnie mniejsza od ruchu generowanego przez LOT. Trochę zabawnie zabrzmiały słowa prezesa PPL wyrażające obawy o jakość usług Ryanaira, bo to przecież przewoźnik jest klientem portu i to ten ostatni powinien mu zapewniać usługi na oczekiwanym poziomie, czego zresztą nie będzie oferować. Z informacji szefów PPL wynika bowiem, że minimalny czas postoju (turn around time) na Lotnisku Chopina wynosi 35 minut, a więc o 10 więcej niż wymogi Ryanaira.
Zupełnie inaczej przedstawia się sytuacja na lotnisku Warszawa-Radom, które jest „inwestycją łączącą najlepsze praktyki i najwyższe standardy bezpieczeństwa sprawdzone w transporcie lotniczym”. Dalej z prezentacji dowiadujemy się, że „starannie zaprojektowane przestronne stanowiska obsługi skrócą czas oczekiwania na odprawę, ograniczą tworzenie się kolejek i tłoku. Radomskie lotnisko jest regionalnym oknem na świat, zbudowanym głównie z myślą o mieszkańcach województw mazowieckiego, świętokrzyskiego i lubelskiego. Rozbudowana siatka lotów, również czarterowych, zapewni szeroki wybór miast kurortów basenu Morza Śródziemnego czy miast Europy Zachodniej”.
Mankamentem nowego portu jest dojazd z Warszawy. Obecnie przejazd ze stolicy na radomskie lotnisko trwa ponad jedną godzinę. Czas podróży ma ulec skróceniu po skończeniu budowy drogi S7. Pociągiem można dojechać do dworca Głównego w Radomiu, ale podróż nie jest wcale szybsza niż samochodem. W przyszłości ma zostać ukończony przystanek kolejowy Radom Wschodni, z którego będzie można wygodniej dojechać do nowego lotniska. Są też planowanie specjalne linie autobusowe, które mają łączyć bezpośrednio Warszawę z portem na Sadkowie.
Na spotkaniu z dyrekcja PPL dziennikarze mieli okazję obejrzeć radomskie lotnisko z lotu ptaka, dzięki transmisji na żywo wykonanej za pomocą drona. Port nie przypomina już placu budowy i wygląda rzeczywiście, jak certyfikowane lotnisko gotowe na przyjęcie pasażerów i samolotów, co ma nastąpić 27 kwietnia br. Taryfy, które będą obowiązywać na Sadkowie zostały skonsultowane z liniami lotniczymi i nie wzbudziły żadnych kontrowersji. Cennik opłat lotniskowych dla portu im. Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 r. ma zostać opublikowany na dniach przez Urząd Lotnictwa Cywilnego.
Wojtera spodziewa się, że w 2023 r. przez port na Sadkowie przewinie się grubo ponad 100 tys. podróżnych. Obecnie wiadomo, że z Radomia do Kopenhagi, Paryża, Prewezy, Rzymu i Tirany będzie latać LOT. Z kolei najwięksi polscy touroperatorzy mają zaoferować czartery do Antalyi, Burgas, Dżerby, Monastyru, Taby, Warny i na Majorkę. Nie wiadomo jednak, jak będzie wyglądał rozkład radomskiego lotniska po wakacjach, bo ani biura podróży, ani narodowy przewoźnik nie potwierdzili chęci latania w sezonie zimowym. Niemniej dyrektorzy PPL mają nadzieje, że nowe lotnisko będzie mogło z powodzeniem obsługiwać miłośników narciarstwa.
Wojtera nie chciał podać finalnej kwoty inwestycji PPL w Radomiu. Twierdził, że ostatnie faktury nie zostały jeszcze zapłacone, ale stanowczo zaprzeczał, jakoby koszt inwestycji zbliżył się do 1 mld zł. Ostatnio potwierdzona suma oscylowała ok. 800 mln zł. Prezes PPL nie dał się też namówić na podanie przybliżonego wyniku finansowego PPL za 2022 r. Natomiast stwierdził, że nie jest prawdą jakoby blokował rozwój Modlina, choć wsparcie koniecznych inwestycji (remont drogi kołowania) ciągle nie zostało sfinalizowane, pomimo że nowy zarząd nowodworskiego portu, ustanowiony na wniosek PPL, kieruje spółką już od ponad roku.
Fot.: Materiały prasowe, PPL, K.Loga-Sowiński