Konsolidacja europejskiego rynku lotniczego. Czy można nią sterować?

17 lutego 2023 09:15
21 komentarzy
Gdybyśmy mieli wskazać jedno zjawisko rynkowe, które ma obecnie największe znaczenie to wymienilibyśmy trend konsolidacyjny. Czy można nią sterować?
Reklama
Niedawno w mediach przetoczyła się dyskusja, w której próbowano odpowiedzieć na pytanie, czy i jaka konsolidacja europejskiego rynku lotniczego jest potrzebna. Już samo pytanie sugeruje, że konsolidacją rynku można sterować. Jedyne podmioty, które mogłyby się o to pokusić to administracje rządowe, Komisja Europejska i, w ograniczonym zakresie również najważniejsze elementy infrastruktury, czyli porty lotnicze.

My postaramy się pokazać, że proces konsolidacji europejskiego rynku lotniczego ma w ogromnym stopniu charakter obiektywny, a zewnętrzne podmioty mogą na niego wpływać w sposób ograniczony. Przypomnimy też, jakie najważniejsze czynniki kształtują tempo i charakter procesu konsolidacyjnego.

Zacznijmy od przypomnienia, że europejski rynek lotniczy, a właściwie główna jego część, czyli Unia Europejska, ma charakter otwarty i obowiązujące przepisy regulują zasady wolnej i równej konkurencji. Coraz więcej jest też umów o otwartym niebie pomiędzy UE i innymi krajami - np. USA i Kanada. Zniknął więc główny element, który przez dziesięciolecia hamował proces konsolidacyjny, czyli ochrona narodowych rynków, a więc i narodowych linii przez rządy wielu krajów. Zdecydowana większość przewoźników, w tym, ci najważniejsi zostali sprywatyzowani i rządy straciły możliwość hamowania procesu konsolidacyjnego podejmując decyzje, jako właściciele.


Obecnie tylko niewielka grupa linii średniej wielkości jest kontrolowana przez państwa. To SAS, ITA, Finnair, TAP i oczywiście LOT. Jednak rząd portugalski szuka dla TAP-u prywatnego inwestora, a rząd włoski jest bardzo bliski prywatyzacji swojej linii - ITA. SAS jest w stanie restrukturyzacji poprzez kontrolowaną upadłość i wydaje się, że w ciągu kilku lat Szwecja i Dania będą próbowały zapewnić przewoźnikowi bezpieczną przyszłość w jednej z globalnych grup. Przez dziesięciolecia Finlandia była przekonana, że niszowa pozycja linii na rynku europejskim daje jej mocną pozycję i nie ma potrzeby prywatyzacji. Grupa IAG traktowała Finnaira jak swojego nieformalnego członka, ale na pewno podejmowała starania, aby przejąć nad nim kontrolę właścicielską. Teraz wojna w Ukrainie i zamknięcie trasy transsyberyjskiej zmieniły sytuację całkowicie. I dopóki nie będzie bardzo realnej perspektywy powrotu do normalności to trudno myśleć o sensownej prywatyzacji przewoźnika. Sprawę dodatkowo komplikuje zbliżająca się akcesja Finlandii do NATO i oczywista zmiana nastawienia Rosji do tego kraju. Można jednak pokusić się o stwierdzenie, że w dalszej przyszłości, jeżeli możliwości operacji Finnaira do Azji zaczną się istotnie poprawiać to rząd fiński zmieni nastawienie do kwestii prywatyzacji swojej linii.

Oczywiście cały rosnący rynek tanich linii jest prywatny, a jego znaczenie bardzo szybko rośnie. W przypadku LOT-u jego państwowość jest traktowana, jako trwały, niewzruszalny element strategii państwa dotyczącej transportu lotniczego. Przypomnijmy najważniejsze czynniki podtrzymujące, a obecnie przyśpieszające i wzmacniające trend konsolidacyjny. Konieczne jest omówienie oddzielnie rynku linii sieciowych oraz tanich.

Linie sieciowe

  • Tu konsolidacja odbywa się wokół trzech globalnych grup. Przypomnijmy oczywisty i zapominany fakt - liderami tych grup są linie bazowane na trzech największych rynkach europejskich - w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Francji. Może przy tej okazji warto też w dwóch słowach powiedzieć, dlaczego przewoźnik z czwartego, co do wielkości rynku, czyli Alitalia, nie odgrywał bardzo znaczącej roli, a ITA nie może już na to liczyć. Główne powody są dwa - fatalne zarządzanie i strategiczny błąd polegający na umiejscowieniu hubu nie w najbogatszym regionie, czyli w Mediolanie, ale w Rzymie. Tymczasem północ Włoch to region zdecydowanie najbogatszy, a dodatkowo Mediolan jest lepiej położony, jako hub, między innymi, dla ruchu tranzytowego, przede wszystkim, wewnątrz-europejskiego, ale i na przykład północnoatlantyckiego.
  • Wejście na rynek i błyskawiczny rozwój, na średnim dystansie, tanich linii zdecydowanie zwiększył znaczenie połączeń dalekiego zasięgu. A tu wielkie jest jeszcze piękniejsze. Największe samoloty są najekonomiczniejsze. A i wprowadzanie nowych samolotów wąskokadłubowych o bardzo dużym zasięgu będzie prostsze dla wielkich linii i globalnych grup, gdyż w takim przypadku prostsze i tańsze jest większe różnicowania floty poprzez wprowadzanie nowych, niszowych typów. Poza tym wielkie linie bazowane w największych rynkach mogą znacznie szerzej rozbudowywać siatkę zasilającą. To przejaw ignorancji, gdy przedstawiciele decydentów mówią, że nie możemy godzić się z tym, że tak dużo ruchu tranzytowego z/do Polski ucieka przez globalne huby. Nie rozumieją, że z Frankfurtu, czy też z Londynu można operować rentownie do około dwudziestu miast w Ameryce Północnej, około trzydziestu w Azji, ponad dwudziestu w Afryce itd. Z Warszawy jest to niemożliwe.
  • Konsolidacji właścicielskiej coraz silniej sprzyja konsolidacja handlowa, czyli umowy joint venture pomiędzy grupami europejskimi i globalnymi graczami z innych kontynentów. Przy każdej okazji przypominamy tę kwestię, gdyż jest to konieczne, tak długo, jak przedstawiciele rządu i LOT-u będą całkowicie ją ignorować. Tymczasem na dwóch największych rynkach interkontynentalnych mają one kolosalne znaczenie. Przed pandemią i przed wycofaniem się z tras dalekiego zasięgu Norwegian linie połączone umowami JV kontrolowały 85 proc. rynku północnoatlantyckiego. Podobna sytuacja dotyczyła dwóch najbogatszych rynków z/do Azji. A w tym przypadku dochodzi jeszcze jeden element. Operacje UE - Chiny/Japonia nie są objęte umowami o otwartym niebie. Szczególnie w przypadku Chin sytuacja taka będzie miała charakter dość trwały. A to oznacza, że np. Grupa Lufthansy wspólnie z Air China mogą operować do/z praktycznie dowolnego punktu w Chinach, a np. LOT ma duży problem nawet z uruchomieniem połączenia do tak dużego i ważnego miasta, jak Szanghaj. Umowy te oznaczają też, że dla Grupy LH i AF/KLM otwarte są, dzięki bliskiej współpracy odpowiednio z Air China i China Eastern, możliwości oferowania wspólnych połączeń do mniejszych aglomeracji. Tylko kwestią czasu jest pełne wejście w życie Umowy IAG z China Southern. W takiej sytuacji opowieści o bardzo realnej możliwości podboju Azji przez LOT są choćby z tego punktu widzenia kompletnie oderwane od rzeczywistości.
  • Globalne grupy mają wspólną, znacznie większą ofertę, niż maluchy. LOT operuje do Los Angeles kilka razy w tygodniu. Grupa LH, przez Frankfurt, Monachium, Zurych i Wiedeń może oferować do LAX kilka połączeń dziennie z/do ogromnej liczby punktów europejskich.
  • Od początku pandemii gwałtownie rośnie znaczenie rynku przewozów towarowych. Większy jest nie tylko wolumen, ale, przede wszystkim, znacznie wzrosły stawki. I tu dominują europejscy giganci, a głównymi hubami cargo są Frankfurt, Paryż i Amsterdam. Ten ostatni wyprzedza Londyn, dzięki lepszemu położeniu geograficznemu. Heathrow, z oczywistych powodów, ma bardzo ograniczone możliwości dowozu frachtu z kontynentu europejskiego. Największe linie europejskie operują nie tylko największymi pasażerskimi samolotami szerokokadłubowymi, ale i wieloma samolotami all-cargo. W ostatnim roku spółka Lufthansy odnotowała zysk operacyjny na poziomie miliarda euro. To pokazuje, jak gigantyczny potencjał jest obecnie w rynku przewozów towarowych. Ale tu dominacja gigantów jest jeszcze większa niż w rynku przewozów pasażerskich. I tu prognozowanie, że nowy port lotniczy, CPK, stanie się ogromnym hubem cargo, zwiększając przewozy, w porównaniu z WAW, dziesięciokrotnie jest zupełnie nierealistyczne. A mówiąc najprościej LOT nie ma potencjału i możliwości, aby w tak ogromnym stopniu zwiększyć flotę samolotów szerokokadłubowych, w tym all-cargo. A dodatkowym problemem jest zbudowanie, praktycznie od zera, ogromnej samochodowej siatki dowozowej. To kosztowna i w tym przypadku, bardzo ryzykowna inwestycja.
  • Trend konsolidacyjny wzmacnia też ogólnobiznesowe zjawisko ekonomii skali. Wielkim liniom łatwiej jest ekonomicznie wykorzystywać zasoby i zawierać korzystne umowy zakupu towarów i usług. Poczynając od samolotów. Jest oczywiste, że przewoźnik podpisujący umowę na zakup na przykład 70 samolotów otrzymuje znacznie niższe ceny niż ten, który kupuje ich siedem lub dziesięć.

Tanie linie

Tu zdecydowanie największe znaczenie ma ekonomia skali. A, dodatkowo, pojawia się nowy czynnik, mający marginalne znaczenie w przypadku linii sieciowych. Chodzi o wykorzystywanie rozległości swojej siatki i zdolności do generowania nowego ruchu w negocjacjach z lotniskami i władzami regionalnymi. Świetnie widzimy to na przykładzie Ryanaira, który do bardzo wielu portów europejskich operuje na specjalnych zasadach. Otrzymuje zdecydowanie niższe opłaty lotniskowe, dzięki zniżkom wolumenowym oraz często korzysta z bardzo dużych funduszy marketingowych, które uruchamiają dla przewoźnika władze regionalne.


Jednak tu, z polskiego i środkowoeuropejskiego punktu widzenia najważniejszy jest już stan obecny. Konsolidacja dokonała się w pełni. Ryanair i Wizz Air zdecydowanie zdominowali te rynki. Mniejsze linie mają absolutnie marginalne znaczenie. I raczej nie ma szans, aby to się zmieniło. Problemem jest utrzymanie układu binarnego. Niekorzystne dla rynku i pasażerów byłoby zdobycie dominującej pozycji przez jedną ultra-tanią linie. I chodzi tu niewątpliwie o FR. W ostatnich kilku sezonach zdecydowanie zwiększył on swój udział w polskim rynku kosztem zarówno LOT-u , jak i Wizz Aira. Szefostwo i właściciele węgierskiej linii zdają sobie sprawę, że sama wielkość Ryanaira i jego stały, szybki rozwój, są dla niej zagrożeniem. Dlatego linia inwestuje w rozwój na nowych rynkach w Europie Zachodniej. Akcjonariusze W6 podjęli też nieudaną próbę jego połączenia z easyJetem poprzez przejęcie kontroli nad tą linię. Jednak byłoby to logiczne posunięcie, gdyż Ryanair stanowi ogromne zagrożenie konkurencyjne również dla brytyjskiej linii. Potwierdził to zresztą sam prezes O'Leary.

Aspekty finansowe

W przypadku całego rynku ogromne znaczenie ma znaczne zróżnicowanie wyników i sytuacji finansowej linii lotniczej. A staje się ono szczególnie ważne w przypadku bardzo głębokiego kryzysu, wręcz zapaści rynkowej, jaką spowodowała pandemia. Wielu przewoźników zniknęło lub desperacko walczy z koniecznością zejścia z rynku. Inni, a najlepszym przykładem jest tu Ryanair, starają się wykorzystać swoje "góry gotówki" do zdecydowanego zwiększenia swojego udziału w rynku. Ale jeszcze przed pandemią FR zmienił swoją pierwotną strategię i przejął dwie mniejsze linie - obecnie to Lauda i Malta Air.

Gdy mówimy o kwestiach finansowych, w powiązaniu z trendem konsolidacyjnym, warto zwrócić uwagę na istotny, a pomijany często problem. To skutki konieczności spłacenia pomocy publicznej przyjętej przez wiele linii sieciowych. Grupa Air France/KLM wypadła z gry o przejęcie włoskiego przewoźnika ITA, gdyż AF nie spłacił jeszcze pomocy publicznej. Natomiast Lufthansa po uregulowaniu swoich zobowiązań dzięki kredytom komercyjnym, stała się zdecydowanym faworytem w walce o włoską linię sieciową. A jej przejęcie, w ogromnym stopniu wzmocni Grupę LH. Przypomnijmy - Włochy to czwarty, co do wielkości rynek europejski. British Airways nie przyjęło pomocy publicznej i dlatego przewoźnik może się starać o włączenie do swojej grupy portugalskiego TAP. Jak widzimy równowaga sił pomiędzy trzema europejskimi gigantami może być istotnie zakłócona. A pamiętajmy jeszcze, że najprawdopodobniej, za dwa trzy lata, Szwecja i Dania będą szukać inwestora dla SAS.

Europejski trend konsolidacyjny ma swoje solidne i obiektywne fundamenty. Nie oznacza to jednak, że podmioty zewnętrzne, a przede wszystkim, administracje rządowe i regionalne oraz zarządzający lotniskami nie mogą wpływać na przebieg tego procesu. Jak pokazała historia Alitalia rząd, wykorzystując różne kruczki prawne oraz swoje wpływy, głównie w spółkach kontrolowanych przez państwo, może hamować proces konsolidacji przez bardzo długi okres. Szczególnie wtedy, gdy Komisja Europejska pozwala się zwodzić, przy omijaniu zasad unijnych dotyczących równej konkurencji. Oczywiście rządy mogą też w swoisty sposób przyspieszać konsolidację. W sytuacji, gdy znaczna część państw udzieliła swoim liniom sieciowym pomocy covidowej, Czechy odmówiły jej CSA. I przewoźnik błyskawicznie wypadł z rynku. Jednak paradoksalnie, wymienione podmioty zewnętrzne mogą, przede wszystkim, przyśpieszać proces konsolidacji, mniej lub bardziej świadomie, wspierając największe linie.

Taki charakter ma na przykład ogromne zróżnicowanie w zakresie prawa pracy dotyczącego zatrudniania najbardziej kosztownego personelu, w tym pilotów. To Ryanair pierwszy i na bardzo dużą skalę, zaczął zatrudniać pilotów na zasadzie B2B zdecydowanie obniżając swoje koszty. A tylko w niektórych krajach unijnych jest to możliwe. Jeżeli KE bardzo poważnie traktuje zasady równej konkurencji to będzie musiała zająć się tą kwestią. Gigantów wspierają też przeróżne umowy pseudomarketingowe. I tu oni wykorzystują swoją wielkość do stawiania warunków przy ewentualnym rozwoju siatki połączeń z danego lotniska.

Największym tanim liniom pomagają też systemy gigantycznych zniżek wolumenowych od opłat lotniskowych wprowadzane na lotniskach regionalnych. Utrudniają one mniejszym liniom rozwój i uzależniają porty od jednego przewoźnika. W Polsce widzimy to świetnie na przykładzie Modlina.

Gdy mówimy o portach lotniczych dodajmy też, że zdecydowanie nadmierne inwestycje w porty regionalne dały wielkim tanim liniom, a przede wszystkim Ryanairowi, szanse na wymuszanie dodatkowych i nieuzasadnionych świadczeń i zniżek. Na szczęście od kilku lat UE przestała partycypować w inwestycjach lotniskowych. Jednak, gdy błędy inwestycyjne popełniają inne podmioty, to niektórzy przewoźnicy świetnie to umieją wykorzystać. Niedługo zobaczymy to w Radomiu.

Oczywiście w obecnym układzie polityczno-prawnym nie ma tematu próby zapewnienia polskiej linii bezpiecznej przyszłości poprzez jej wejście do jednej z globalnych grup. Zauważmy też, że gdy ewentualny główny konkurent Lufthansy - Grupa Air France/KLM, przez pewien czas nie może uczestniczyć w grze, to kwestia nie jest zbyt pilna. Teraz absolutnym priorytetem powinno być ustabilizowanie sytuacji finansowej i rynkowej linii.


W Polsce kwestia trendu konsolidacyjnego oficjalnie nie istnieje. Chociaż rząd razem z ówczesnym szefostwem LOT-u potwierdzili, że jednak ów trend dostrzegają. Chodzi oczywiście o próbę przejęcia przez PGL, czyli właściwie przez LOT, Condora. Przed gigantycznymi wydatkami wynikającymi z konieczności zapłacenia za linię, ogromnych w nią inwestycji i pokrywania gigantycznych strat operacyjnych uchroniła nas pandemia.

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
krzysiekl 2023-02-23 19:56   
krzysiekl - Profil krzysiekl
styrian
jeśli hub nie będzie zyskowny to go nie będzie gdyż LOT zbankrutuje. może już niedługo.
wtedy i tak stanie się to o co tutaj są naciski czyli resztki LOT trafią do kogoś innego.

natomiast oddanie LOT komuś w długoterminowe zarządzanie odcinamy go od politków zarazem zachowując szansę ma opisanie w umowie czym ma być LOT(np minimalny zakres usług typu do USA )
styrian 2023-02-23 13:58   
styrian - Profil styrian
@krzysiekl - gdzie napisalem, ze LO ma byc tym czy jest EI. Napisalem ze EI jest tym czy moze byc i na co jego pozycja rynkowa pozwala. LO jest gdzie indziej i moze miec hub. Ale nie po to zeby miec hub tylko po to, zeby ten hub byl zyskowny.
Nie bede wiecej odpisywac na Twoje posty bo wole sie obracac w realiach rzeczywistosci a nie gdybania. Pozdrawiam
krzysiekl 2023-02-23 07:38   
krzysiekl - Profil krzysiekl
@styrian
tyle, że jeśli LOT ma mieć ofertę na poziomie EI to równie dobrze może przestać istnieć.
Potrzebujemy silnej hubowej linii lotniczej (gdyż to zwiększa wpływy dla gospodarki). Jeśli LOT tego nie zrobi, to lepiej żeby zbankrutował, w jego miejsce ma wtedy szanse pojawić się ktoś inny (a jeśli nie to i tak małą strata w porównaniu z Lotem na wzór Air Lingus)

To, że się czegoś nie praktykuje to nie znaczy, że nie można zacząć.
Przejęcie LOTu nie wchodzi w grę, jakim cudem obecny rząd miałby się zgodzić na "oddanie LOTu"?
Natomiast "przekazanie w zarządzanie" to jest coś co są w stanie zaakceptować.
Z resztą jak wygra opozycja to też nie odważą się sprzedać całego LOTu. W grę wchodziłaby tylko sprzedaż części udziałów - co nic nie zmieni bo będzie jak z Orlenem. Niby S.A, a i tak jakby spółka państwowa.
"Dzierżawa" to jedyna szansa dla LOT.
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy