Wizz Air: To my jesteśmy pierwsi!
Reklama
Polskie Linie Lotnicze LOT ogłaszając wczoraj (20.05) swoje lepsze, niż przed rokiem (choć ciągle katastrofalne) wyniki finansowe dodał, że jest wciąż największym przewoźnikiem lotniczym w Polsce. Czy rzeczywiście to dzioby maszyn LOT-u są przyozdobione koszulką lidera?
Nie od dziś największy w Polsce tani przewoźnik lotniczy, linie Wizz Air, odgrażają się, że wyprzedzą LOT w ilości przewiezionych pasażerów. I gdy wczoraj narodowy przewoźnik uderzył w stół, odezwały się węgierskie nożyce.
– W I kwartale 2010 roku przewieźliśmy więcej pasażerów niż LOT. Nasz udział w polskim rynku wyniósł 27 procent, podczas gdy polskiego narodowego przewoźnika 25 procent – ogłaszają przedstawiciele Wizz Air.
Węgierski przewoźnik opiera się przy swoich obliczeniach (dotyczących LOT-u) na danych międzynarodowych firm analitycznych.
Polskie linie konsekwentnie twierdzą, że na polskim rynku są liderem, radząc przy tym, aby poczekać na bardziej miarodajne statystyki Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Oficjalne wyniki za pierwszy kwartał Urząd ma podać w przyszłym tygodniu. "Półoficjalnie" wiemy, że wynik będzie korzystniejszy dla LOT, gdyż ten miał przewieźć w pierwszym kwartale około miliona pasażerów, zaś Wizz Air 800 tys. Jednak nie do końca palma pierwszeństwa ogłoszona przez ULC będzie... słuszna.
Urząd Lotnictwa Cywilnego dane zlicza na podstawie informacji z lotnisk, a te pasażerów w ruchu krajowym zliczają... podwójnie, "niechcący" fałszując statystyki. Jak wiemy, Wizz Air nie ma połączeń wewnątrzkrajowych w Polsce, a LOT kwartalnie w ruchu krajowym obsługuje od 200 do 250 tysięcy podróżnych.
W tej chwili mamy do czynienia z odbijaniem piłeczki. Jednak nawet, jeżeli przedstawiciele przewoźnika się mylą, to różnica w poglądach jest bardzo niewielka i wysoce prawdopodobne jest, że ich zapowiedzi wkrótce się sprawdzą. Wszystko w rękach tych menadżerów obu przewoźników, którzy umiejętniej przejmą pasażerów linii Norwegian, które likwidują z końcem sierpnia warszawską bazę.
Z drugiej strony ostatnie działania Wizz Air, objawiające się zamykaniem dopiero co otwieranych tras i ograniczaniem istniejących od dawna, w żaden sposób nie przełożą się na wzrost przewozu pasażerów. W końcu węgierskie nożyce nie służą tylko do tego, aby się odzywać...
Nie od dziś największy w Polsce tani przewoźnik lotniczy, linie Wizz Air, odgrażają się, że wyprzedzą LOT w ilości przewiezionych pasażerów. I gdy wczoraj narodowy przewoźnik uderzył w stół, odezwały się węgierskie nożyce.
– W I kwartale 2010 roku przewieźliśmy więcej pasażerów niż LOT. Nasz udział w polskim rynku wyniósł 27 procent, podczas gdy polskiego narodowego przewoźnika 25 procent – ogłaszają przedstawiciele Wizz Air.
Węgierski przewoźnik opiera się przy swoich obliczeniach (dotyczących LOT-u) na danych międzynarodowych firm analitycznych.
Polskie linie konsekwentnie twierdzą, że na polskim rynku są liderem, radząc przy tym, aby poczekać na bardziej miarodajne statystyki Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Oficjalne wyniki za pierwszy kwartał Urząd ma podać w przyszłym tygodniu. "Półoficjalnie" wiemy, że wynik będzie korzystniejszy dla LOT, gdyż ten miał przewieźć w pierwszym kwartale około miliona pasażerów, zaś Wizz Air 800 tys. Jednak nie do końca palma pierwszeństwa ogłoszona przez ULC będzie... słuszna.
Urząd Lotnictwa Cywilnego dane zlicza na podstawie informacji z lotnisk, a te pasażerów w ruchu krajowym zliczają... podwójnie, "niechcący" fałszując statystyki. Jak wiemy, Wizz Air nie ma połączeń wewnątrzkrajowych w Polsce, a LOT kwartalnie w ruchu krajowym obsługuje od 200 do 250 tysięcy podróżnych.
W tej chwili mamy do czynienia z odbijaniem piłeczki. Jednak nawet, jeżeli przedstawiciele przewoźnika się mylą, to różnica w poglądach jest bardzo niewielka i wysoce prawdopodobne jest, że ich zapowiedzi wkrótce się sprawdzą. Wszystko w rękach tych menadżerów obu przewoźników, którzy umiejętniej przejmą pasażerów linii Norwegian, które likwidują z końcem sierpnia warszawską bazę.
Z drugiej strony ostatnie działania Wizz Air, objawiające się zamykaniem dopiero co otwieranych tras i ograniczaniem istniejących od dawna, w żaden sposób nie przełożą się na wzrost przewozu pasażerów. W końcu węgierskie nożyce nie służą tylko do tego, aby się odzywać...