Feralne połączenie LOT-u. Samolot znów nie doleciał do Toronto
Kilka dni po bójce na pokładzie samolotu lecącego do Toronto, piloci niedzielnego rejsu do kanadyjskiego miasta znów musieli zawrócić na Lotnisko Chopina w Warszawie. Tym razem sytuację wymusiło pęknięcie w szybkie i ryzyko dekompresji.
Reklama
W ostatnich dniach Polskie Linie Lotnicze LOT musiały zmierzyć się z dwoma nieplanowanymi zdarzeniami podczas dwóch rotacji do kanadyjskiego Toronto. Najpierw, 11 sierpnia 2022 roku, na pokładzie samolotu Boeing 787-9 Dreamliner o znakach rejestracyjnych SP-LSG doszło do bójki. Agresywne zachowanie pasażera zmusiło załogę reju LO41 do przymusowego lądowania w Keflaviku, a następnie do powrotu na Lotnisko Chopina w Warszawie.
Nie trzeba było długo czekać na kolejne zdarzenie, wykluczające bezpieczną realizację transatlantyckiego połączenia do Toronto. Przedwczoraj (14.08) LOT-owski samolot Boeing 787-8 Dreamliner o znakach rejestracyjnych SP-LRC znów musiał powrócić na Lotnisko Chopina w Warszawie. Maszyna wystartowała w ramach rotacji LO45 w kierunku Toronto z blisko dwugodzinnym opóźnieniem. Po niespełna półtoragodzinnym locie załoga Polskich Linii Lotniczych LOT zdiagnozowała pęknięcie w szybie kokpitu, po czym na wysokości norweskiego Stavanger podjęto decyzję o zawróceniu na Lotnisko Chopina w Warszawie. Piloci w ciągu czterdziestu minut obniżyli pułap lotu do 10 tys. stóp w celu uniknięcia dekompresji i kontynuowali lot na poziomie FL100. Samolot bezpiecznie wylądował na stołecznym lotnisku o godzinie o godzinie 23:15.
To już kolejne zdarzenie, które spowodowało konieczność przymusowego lądowania samolotu z polskimi pasażerami na pokładzie. Poza czwartkową bójką na pokładzie LOT-owskiego samolotu do Toronto i niedzielną sytuacją podczas analogicznej rotacji za Ocean Atlantycki, wczoraj (15.08) samolot Boeing 737-800 linii Enter Air musiał awaryjnie lądować w Warszawie po zdiagnozowaniu uszkodzenia silnika na chwilę po starcie z gdańskiego Rębiechowa. Maszyna miała polecieć na hiszpańską Fuerteventurę.