SAS odradza się po strajku pilotów
Linia SAS, która w ostatnich dwóch tygodniach stanęła u progu bankructwa, osiągnęła porozumienie ze swoimi pilotami, kończąc 15-dniową akcję protestacyjną pracowników. Strajk poddał w wątpliwość przyszłość przewoźnika, lecz wraz z zakończeniem negocjacji sytuacja linii SAS uległa znaczącej poprawie.
Reklama
Wczoraj (19.07) linia SAS wypracowała porozumienie ze strajkującymi pilotami z Danii, Norwegii i Szwecji, co umożliwiło zakończenie dotkliwej, trwającej przeszło dwa tygodnie akcji protestacyjnej. Strajk zmusił przewoźnika do odwołania blisko 4 tys. lotów i przełożenia setek kolejnych w szczycie sezonu wakacyjnego, zostawiając na lodzie 380 tys. pasażerów. Protest kosztował linię SAS nawet 145 mln dolarów (675 mln złotych).
- Bardzo się cieszę, że zakończyliśmy konflikt. To trwało już zbyt długo i dotknęło wiele osób. Mam nadzieję, że jak najszybciej wyruszymy ponownie, a ludzie dolecą tam, gdzie planowali - powiedział po zakończeniu strajku Roger Klokset, lider norweskiego Stowarzyszenia Pilotów SAS.
Zawarcie porozumienia w szeregach linii SAS było kluczowe dla przyszłości przewoźnika. W porannym notowaniu akcje linii SAS poszybowały w górę, lecz wciąż utrzymują się na poziomie o 40 proc. niższym niż na początku bieżącego roku. Współpraca ze skandynawskimi pilotami, która ma trwać przynajmniej pięć lat, pozwoli na kontynuację restrukturyzacji linii SAS poprzez wprowadzenie w życie drastycznych cięć kosztów operacyjnych. Piloci zgodzili się na tymczasową obniżkę swoich pensji o 25 proc. oraz zwiększenie wymiaru zatrudnienia do 60 godzin pracowniczych w tygodniu. W zamian, zwolnieni w okresie pandemii piloci otrzymają możliwość powrotu na stanowiska na preferencyjnych warunkach.
Koniec protestu skandynawskich pilotów oznacza, że linia SAS wróci w najbliższych dniach do pełnej aktywności operacyjnej. Treść porozumienia wciąż musi zostać zatwierdzona przez poszczególnych członków związków zawodowych oraz amerykański sąd, co powinno nastąpić w niedalekiej przyszłości.