LOT-em w Paszczę Lwa. Kryzys w Amsterdamie

19 czerwca 2022 10:00
2 komentarze
W Schiphol trwa jeden z najpoważniejszych kryzysów od lat. Lotnisko nie jest w stanie zarządzać liczbą pasażerów, co potęguje chaos i stwarza gigantyczne kolejki do kontroli bezpieczeństwa. Wczoraj (18.06) sprawdziliśmy, jak rzeczywiście wygląda sytuacja w Amsterdamie.
Reklama
Sytuacja na amsterdamskim lotnisku Schiphol nie napawa optymizmem przed nadchodzącym szczytem sezonu turystycznego. Masowe braki wśród personelu oraz tłum podróżnych to mieszanka wybuchowa, która sprawia, że pasażerowie odlatujący z Amsterdamu muszą wykazać się nie lada cierpliwością i wytrzymałością. Wczoraj (18.06) przekonaliśmy się na własnej skórze, czy amsterdamskie lotnisko faktycznie jest zdominowane przez chaos i monstrualne kolejki do kontroli lotniskowych.



Wczoraj (18.06) udaliśmy się w podróż z Polskimi Liniami Lotniczymi LOT na trasie z Amsterdamu do Szczecina z krótkim międzylądowaniem na Lotnisku Chopina w Warszawie. W normalnych okolicznościach taki wyjazd nie powinien spowodować jakichkolwiek trudności, a cała podróż powinna przebiec spokojnie i bez większych problemów. Jest jedno „ale”. Lotnisko Schiphol, czyli jeden z największych portów lotniczych na naszym kontynencie, zmaga się obecnie z potężnymi brakami w zatrudnieniu obsługi naziemnej, co znacząco redukuje przepustowość amsterdamskiego lotniska. Na domiar złego, pasażerowie po dwóch latach pandemii koronawirusa ochoczo i szczelnie wypełniają terminale europejskich lotnisk. Tak szybkiej i intensywnej regeneracji rynku lotniczego nikt się nie spodziewał, więc na europejskie lotniska wdarł się chaos. Szczególnie źle sytuacja wygląda w Amsterdamie, gdzie już teraz zapowiedziano odwołanie kilkudziesięciu lotów każdego dnia w szczycie sezonu letniego. W ten sposób port zrezygnuje z przyjęcia przeszło 13,5 tys. pasażerów dziennie, co stanowi ok. 20 proc. wszystkich podróżnych, którzy przewijają się przez Schiphol w ciągu dnia. Drastyczna redukcja operacji lotniczych na amsterdamskim lotnisku ma odciążyć tamtejszych pracowników i zmniejszyć gigantyczne kolejki pasażerów oczekujących na kontrolę bezpieczeństwa.



Tylko czy faktycznie jest tak źle? Jest. Tragicznie. Wizytę w Schiphol rozpoczęliśmy od lotniskowego dworca kolejowego, który znajduje się pod samym lotniskiem. Tłumów jednak nie ma - ruch jest niewątpliwie intensywniejszy niż w okresie globalnej pandemii, lecz nic nie wskazuje na tak krytyczną sytuacją, o której rozpisują się światowe media. Ze względnym spokojem udajemy się do głównej części terminala, gdzie zastaje nas widok monstrualnego tłumu i niekończącej się kolejki oczekujących na kontrolę bezpieczeństwa. Co ciekawe, odprawa bagażowa przebiega spokojnie. Wąskim gardłem jest jedynie kontrola bezpieczeństwa, która ze względu na brak pracowników nie może działać na pełnych obrotach. Wąż pasażerów wije się bez końca i sięga odległych miejsc postojowych przed halą odlotów na świeżym powietrzu. Dla komfortu podróżnych rozłożono nawet prowizoryczny namiot, który chroni pasażerów przed deszczem i słońcem. W samym hangarze czeka kilkaset osób, a kolejne setki wyczekują na kontrolę bezpieczeństwa w przestrzeniach ogólnodostępnych lotniska. Czas oczekiwania wynosi przynajmniej 3 godz., a samo Schiphol radzi stawić się w hali odlotów nawet na 4 godz. przed rejsem. Patrząc na fatalną przepustowość kontroli bezpieczeństwa, taki czas jest niezbędny na względnie komfortowe i pozbawione stresu oczekiwanie na upragniony lot. Co ciekawe, sam personel przyznaje, że jeszcze nie tak dawno uruchomiono specjalną kontrolę dla pasażerów, których rejs odlatywał w ciągu najbliższych 60 minut w celu usprawnienia całego procesu. Szybko z tego jednak zrezygnowano, a każda osoba traktowana jest teraz równo - nikogo nie interesuje kto, gdzie i (co ważniejsze) kiedy leci. Kolejka jest taka sama dla każdego dopóki ktoś dumnie nie wylegitymuje się podwyższoną klasą podróży bądź swoim urokiem osobistym nie zaczaruje pracowników i ukradkiem nie przemknie się przez bramki formujące gigantyczną kolejkę. Po długim i wyczerpującym staniu w zniecierpliwionym i bezradnym tłumie udaje się z powodzeniem przejść kontrolę bezpieczeństwa. Sytuacja na amsterdamskim lotnisku jest krytyczna, a prośba o stawienie się na lotnisku na 4 godz. przed lotem nie jest żadnym rozwiązaniem kryzysu.



Przed bramką do wejścia na pokład samolotu meldujemy się o godzinie 10:05, czyli na 20 minut przed planowanym rozpoczęciem podróży. Boarding przebiega sprawnie. Lot LO266 z Amsterdamu na Lotnisko Chopina w Warszawie zostanie wykonany samolotem Embraer 195 LOT-u o znakach rejestracyjnych SP-LNB w charakterystycznym malowaniu reklamowym „Grześki”. Na pokładzie melduje się komplet podróżnych, którzy z wyraźnym zmęczeniem zarysowanym na twarzy liczą na szybkie wzbicie się w powietrze. To jednak nie nastąpiło - kapitan rejsu przekazał, że ze względu na brak dostępnej obsługi naziemnej samolot będzie miał przynajmniej półgodzinne opóźnienie. Ostatecznie maszyna Embraer 195 wystartowała ze Schiphol o godzinie 11:16, czyli z niespełna godzinnym opóźnieniem, które udało się zniwelować w trakcie lotu. Na Lotnisku Chopina w Warszawie wylądowaliśmy o godzinie 12:42, czyli zaledwie 17 minut po rozkładowym czasie przylotu. Na przesiadkę na stołecznym lotnisku zostało... nieco ponad 20 minut. Rejs LO3933 do Szczecina miał wystartować o godzinie 13:05, lecz ze względu na oczekiwanie na pozostałych pasażerów tranzytowych samolot Embraer 195 LOT-u o znakach rejestracyjnych SP-LNN wzbił się w powietrze dopiero o godzinie 13:40. Lądowanie w Goleniowie nastąpiło o godzinie 14:25, czyli z 10 minutowym opóźnieniem.



Podsumowując, podróż lotnicza przez amsterdamskie lotnisko Schiphol w obecnych okolicznościach to nie lada wyzwanie nawet dla najbardziej doświadczonego podróżnika. Bilet oraz bagaż już nie wystarczą. Trzeba być dodatkowo uzbrojonym w cierpliwość, spokój i ponadprzeciętną wytrzymałość. I czas. Bardzo dużo czasu. Po doświadczeniu kryzysu w Amsterdamie jedyna rada, która przychodzi na myśl to: omijać Schiphol szerokim łukiem i to za wszelką cenę. W okresie wakacyjnym warto rozważyć wyprawę z mniej popularnych lotnisk w regionie, chociażby z holenderskiego Eindhoven, niemieckiego Düsseldorfu lub Kolonii i belgijskiego Charleroi. Wczorajsza podróż do Szczecina niewątpliwie zakończyłaby się niepowodzeniem, gdyby nie profesjonalna i satysfakcjonująca obsługa podróżnego w Polskich Liniach Lotniczych LOT oraz odrobina sprytu i trzeźwości umysłu podczas oczekiwania w Schiphol. Ostatecznie, udało się dotrzeć do miejsca docelowego z zaledwie 10 minutowym opóźnieniem, co zdaje się być, po uwzględnieniu trudności i przeszkód, którym trzeba było sprostać w Amsterdamie, niemal nierealne.

Fot.: Szymon Stemski

Ostatnie komentarze

notek 2022-06-22 14:51   
notek - Profil notek
Amsterdam - Szczecin - ok 800km i 8h - czyli przelot tyle ile czas przejazdu samochodem i to bardzo spokojnie. Niestety mści się zaniedbanie kolei dużych prędkości w Europie. Unia nic z tym nie próbowała robić i tak mamy (lobby samochodowe?). Ja już ładnych pare lat temu Pekin-Szanghaj -1000km jechałem 5h, teraz jest szybciej.
wroord 2022-06-21 14:37   
wroord - Profil wroord
Pozwalniali (zamiast wyslac na urlopy) ludzi niezaszczepionych, po czym po miesiacu zniesiono ograniczenia COVID a brak ludzi pozostal. Planowanie iscie z czasow CCCP.
 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy