Prezes LOT-u lobbuje w EUROCONTROL
LOT nie chce płacić za emisję gazów cieplarnianych i obawia się, że po wojnie Rosja nie pozwoli mu latać nad Syberią, wynika ze słów Rafała Milczarskiego, szefa narodowego przewoźnika.
Reklama
Prezes LOT-u, Rafał Milczarski, bardzo długo i konsekwentnie nieobecny w przestrzeni medialnej, w ostatni piątek (25.03) wziął udział w panelu EUROCONTROL poświęconym wpływowi zamknięcia przestrzeni powietrznej, w związku z wojną w Ukrainie, na europejskie lotnictwo cywilne. Poza Milczarskim, w tym wirtualnym wydarzeniu partycypowali Henrik Hololei, szef Dyrekcji Generalnej ds. Transportu i Mobilności Komisji Europejskiej (KE), Raine Luojus, prezes Fintraffic oraz gospodarz i moderator dyskusji dyrektor generalny EUROCONTROL Eamonn Brennan.
Szef LOT-u wykorzystał spotkanie, a przede wszystkim obecność przedstawiciela KE, do podniesienia dwóch, jak się wydaje zasadniczych dla polskiego przewoźnika spraw. Po pierwsze Milczarski apelował o zawieszenie europejskiego systemu handlu emisjami (EU ETS), który jego zdaniem jest w obecnej chwili niepotrzebnym ciężarem, bo de facto redukcja emisji leży w interesie każdej linii lotniczej, więc nie ma potrzeby stymulować dodatkowo tego trendu środkami administracyjnymi. Milczarski zwrócił też uwagę na konieczność ponownego przemyślenia programu Fit for 55, który jeszcze bardziej obciąży linie lotnicze, a jednocześnie osłabi europejskich przewoźników w starciu z konkurentami spoza Unii Europejskiej (UE).
Swój apel w sprawie wstrzymania, a nawet likwidacji EU ETS prezes LOT-u powtórzył trzy razy, co zmusiło Hololei’a do odpowiedzi. Była ona jednak dość ogólnikowa i wymijająca. Dyrektor z KE stwierdził, że lotnictwo cywilne musi być zrównoważone, bo to jedyna szansa, żeby branża nie została ograniczona i zmarginalizowana. Wydaje się, że w kwestii walki z ociepleniem klimatycznym KE nie jest jeszcze skora do jakichkolwiek ustępstw.
Drugą ważną kwestią, którą Milczarski podniósł podczas panelu jest powojenna, lotnicza polityka UE wobec Federacji Rosyjskiej. Zdaniem prezesa polskiej linii przyszłe porozumienie z władzami na Kremlu powinno zapewnić niedyskryminacyjny dostęp do rosyjskiej przestrzeni powietrznej dla wszystkich przewoźników z UE. Wymagać to będzie wymuszenia na Rosjanach podpisania umowy lotniczej z Unią i zastąpienia nią obecnie odwiązujących porozumień dwustronnych pomiędzy poszczególnymi państwami członkowskimi a Rosją.
W odpowiedzi dotyczącej tego drugiego zagadnienia Hololei podkreślił, że już dwa razy było bardzo blisko do zawarcia umowy lotniczej UE-Rosja, ale finalnie do tego nie doszło. Przedstawiciel KE stwierdził również, że należy dążyć do zniesienia narzuconego przez władze w Moskwie systemu opłat za przeloty nad Syberią, który jest nieuzasadniony i dyskryminujący dla przewoźników europejskich, bo np. linie z Chin nie są nim objęte. Milczarskiemu zapewne chodziło bardziej o zapobieżenie sytuacji, w której po wojnie np. KLM czy Lufthansa otrzymają prawo do przelotów nad Syberią, ale LOT już nie. Będzie to możliwe, jeśli Rosji pozostawiona zostanie możliwość rozgrywania państw członkowskich, stąd wezwanie Milczarskiego do europejskiej solidarności branży lotniczej.
Wysiłki Milczarskiego podjęte w celu zwrócenia uwagi KE na te dwie sprawy należy ocenić bez wątpienia pozytywnie. Zarówno EU ETS, jak i potencjalna utrata praw do przelotów nad Syberią mogą poważnie zaburzyć możliwości rozwojowe LOT-u. Wydaje się, że prezes narodowego przewoźnika nie zrezygnował z ambicji zbudowania wielkiego LOT-u, choć nie miał okazji wyjaśnić jak w obecnej polityczno-ekonomicznej sytuacji zamierza zrealizować strategię szybkiej ekspansji. A takie wyjaśnienie jest niezbędne, żeby móc traktować zamiary prezesa poważnie.
Z innych poruszanych w trakcie panelu tematów wypada wymienić cząstkowe informacje o kondycji LOT-u. Milczarski stwierdził, że w związku z agresją Rosji na Ukrainę narodowy przewoźnik odwołał 9 proc. rejsów, a kolejnym 13 proc. zmienił rozkład. Z uwagi na zamknięcie przestrzeni powietrznej nad Białorusią, Rosją i Ukrainą, ale także reorganizacją ruchu samolotów cywilnych nad Polską, niektóre operacje lotowskich maszyn trwają o ponad cztery godziny dłużej. Szef LOT-u stwierdził, że tylko Ukraine International Airlines zostały dotknięte przez wojnę i sankcje bardziej niż jego firma. Milczarski nie spodziewa się dobrego sezonu letniego, bo uważa, że skłonność do podróży lotniczych mieszkańców Polski będzie w 2022 r. ograniczona z powodu kryzysu uchodźczego i bliskości wojny.
Do tych „polskich” wiadomości warto dodać, że uczestnicy panelu są pesymistami, jeśli idzie o okres obowiązywania sankcji. Dyskutanci przypomnieli, że restrykcje nałożone na Rosję w 2014 r., po aneksji Krymu, nadal obowiązują, a sankcje wobec Iranu trwają już ponad 40 lat. Warto też zauważyć ostry atak Hololei’a na Turcję i Turkish Airlines za wykorzystywanie obecnej sytuacji do zwiększenia liczby rejsów do Rosji. Dyrektor KE uznał, że takie postępowanie nie przystoi państwu kandydującemu do przystąpienia do UE i członkowi NATO.
Reasumując należy przede wszystkim wyrazić ubolewanie, że Milczarski znalazł czas dla audycji EUROCONTROL, a od miesięcy nie ma go dla krajowych mediów. Wielka szkoda, że dla prezesa największej spółki lotniczej w Polsce ważniejsze jest lobbowanie brukselskich urzędników niż wyjaśnianie polskiemu podatnikowi, jakie są perspektywy rozwoju LOT-u i jego kondycja finansowa. Miejmy nadzieję, że wydarzenie w EUROCONTROL jest początkiem powrotu do spotkań Milczarskiego z mediami. Pierwszą szansą na potwierdzenie tego trendu może być konferencja prasowa omawiająca wyniki finansowe spółki za 2021 r., do czego wystarczy tylko trochę odwagi.
Fot.: EUROCONTROL, materiały prasowe