Różowe okulary zarządu Wizz Aira. Czyli jak wojna w Ukrainie zaskoczyła przewoźnika

17 marca 2022 09:00
Wizz Air jest jedyną zagraniczną linią lotniczą, która nie zdążyła ewakuować swoich samolotów i personelu z ogarniętej wojną Ukrainy.
Reklama
Kiedy na kilka dni przed agresją Rosji wszystkie zachodnioeuropejskie, azjatyckie i rosyjskie linie lotnicze przestały operować na ukraińskie lotniska Wizz Air nadal latał do Kijowa i Lwowa. W wyniku tej lekkomyślności po zamknięciu przestrzeni powietrznej nad Ukrainą na Żulianach, jednym z kijowskich lotnisk, zostały uziemione aż trzy samoloty Wizza Aira. Czwarty znajduje się w porcie lotniczym im. Daniela Halickiego we Lwowie.


Co gorsza poza tymi czterema maszynami, które stanowią w sumie niewielki odsetek całości floty przewoźnika, w Ukrainie pozostali pracownicy Wizz Aira. Ich liczba nie jest znana, ale w momencie wybuchu wojny musiała przekraczać kilkadziesiąt osób zważywszy, że Kijów i Lwów były bazami operacyjnymi budżetowej linii w Ukrainie.

Europejska Federacja Związków Zawodowych Pracowników Transportu i niektóre osoby zatrudnione przez Wizz Aira oskarżają kierownictwo linii o spóźnione reakcje, pozostawienie szeregowych pracowników bez wsparcia i kierowanie się wyłącznie chciwością. Związkowcy twierdzą, że szefostwo przewoźnika wolało powiększać zyski niż zadbać o ludzi w potrzebie. Gromy lecą przede wszystkim na prezesa Wizz Aira, Józsefa Váradiego.

W dodatku związkowcy twierdzą, że Wizz Air wysłał wszystkich swoich pracowników w Ukrainie na urlop bezpłatny, czyli wybrał rozwiązanie już wcześniej zastosowane podczas pandemii COVID-19. Nie pomaga też informacja, że szefowa kijowskiej bazy miała opuścić Ukrainę na tydzień przed rosyjską inwazją, a obawy pracowników zgłaszane 23 lutego br. zostały zignorowane. Z kolei jeden z pilotów z Ukrainy skarżył się, że zaproponowano mu pracę w nowej bazie według normalnie obowiązujących reguł, bez uwzględnienia sytuacji, w której się znalazł w związku z napaścią Rosji na naszego wschodniego sąsiada.

Przedstawiciele przewoźnika bronią się twierdząc, że monitorowali rozwój sytuacji w Ukrainie korzystając z wiedzy i doświadczenia EASA, krajowych urzędów lotnictwa cywilnego, EUROCONTROL i Komisji Europejskiej. Ponadto Wizz Air podkreśla, że w ostatnich miesiącach umożliwił opuszczenie Ukrainy osobom, które tego chciały, a operacje były kontynuowane tak długo, jak było to bezpieczne. Jednocześnie Wizz Air twierdzi, że nie otrzymał wcześniejszego ostrzeżenia o zamknięciu przestrzeni powietrznej.


Wizz Air również stanowczo zaprzecza informacji jakoby wysyłał pracowników w Ukrainie na bezpłatne urlopy.

- Nie wysyłamy i nie będziemy wysyłać naszych ukraińskich kolegów na bezpłatne urlopy. Wszyscy pracownicy na kontraktach ukraińskich (ewakuowani lub przebywający w kraju) otrzymają swoje średnie miesięczne wynagrodzenie – czytamy w oświadczeniu przewoźnika dla Pasazer.com.

Swoje zaniedbanie Wizz Air próbuje usprawiedliwiać faktem, że wydarzenia w Ukrainie zaskoczyły całą Europę i stworzyły sytuację, na którą nie można było odpowiednio zareagować. Plan awaryjny Wizz Aira zakładał, że na ewakuacje maszyn i ludzi będzie kilka godzin, co niestety okazało się nieuzasadnionym optymizmem. Szefowie linii zapewniają, że pracują nad znalezieniem sposobów ewakuacji pracowników i samolotów, co jednak wobec całkowicie zamkniętego nieba nad Ukrainą jest obecnie niewykonalne.

Jest oczywiste, że zarząd Wizz Aira popełnił bardzo poważny błąd. Niezaprzestanie operacji z i do Ukrainy z odpowiednim wyprzedzeniem świadczy o całkowitym zlekceważeniu sygnałów i ostrzeżeń, które były wystarczające jasne i silne dla takich przewoźników, jak Ryanair, LOT czy airBaltic. Ten ostatni zmienił nawet rozkład i przyspieszył wyloty swoich samolotów z Ukrainy, aby uniknąć ich uziemienia. Wizz Air w ostatnich dniach przed wybuchem konfliktu nie ograniczył nawet ryzyka operacji z kraju stojącego na krawędzi wojny np. przez zawieszenie kijowskiej i lwowskiej bazy i wykonywanie lotów do tego kraju z innych baz, by uniknąć nocowania maszyn w Ukrainie.

Wobec tych okoliczności trudno usprawiedliwiać i zrozumieć decyzje Wizz Aira. Prawdopodobnie doszło do niewłaściwej oceny sytuacji i w konsekwencji braku adekwatnej reakcji ze strony centrum operacyjnego przewoźnika. Natomiast przypisywanie zarządowi Wizz Aira kierowania się wyłącznie chciwością jest raczej zabiegiem retorycznym w dyskursie europejskich związkowców. Ryzyko strat spowodowanych uziemieniem czterech samolotów i ewentualność ich definitywnej utraty mogę wielokrotnie przewyższyć przychody z kilkunastu rejsów do i z ukraińskich portów wykonanych tuż przed 24 lutym br.


Nie zmienia to faktu, że Wizz Air nie wykorzystał okazji do poprawienia swojego wizerunku pracodawcy. Deklaracja, że personel zatrudniony na ukraińskich umowach otrzyma średnie wynagrodzenie brzmi słabo. Szefowie Wizz Air mogli postarać się o więcej, tym bardziej, że to oni nie dostrzegli zagrożenia i postawili swoich pracowników w sytuacji nie do pozazdroszczenia. W dodatku chodzi o niewielką liczbę zatrudnionych, więc koszty bardziej hojnego zajęcia się nimi byłyby stosunkowo niskie, a korzyści dla wizerunku firmy bardzo wymierne.

W tym miejscu należy przypomnieć, że Wizz Air jest od lat oskarżany o stosowanie antypracowniczych praktyk i sprzeciwianie się powstawaniu w spółce związków zawodowych. Taka polityka spotkała się z najostrzejszą krytyką na rynku norweskim, z którego Wizz Air szybko się wycofał, a jedną z przyczyn tej decyzji był opór tamtejszych związków zawodowych.

Wydaje się, że po tak ewidentnym błędzie, który - jak trafnie napisał jeden z pracowników - wynikał z patrzenia Váradiego na świat przez różowe okulary, Wizz Air powinien dokonać zmian w swojej organizacji. Procedury i jednostki odpowiedzialne za sytuacje kryzysowe powinny zostać poddane audytowi, tak aby taka sytuacja nigdy więcej nie mogła się powtórzyć. Jeśli te cztery uziemione w Ukrainie samoloty zostaną zniszczone, a ubezpieczyciele odmówią wypłaty odszkodowań, na co mają silne argumenty, straty Wizz Aira będą liczone w milionach euro.

Druga zmiana, którą Wizz Air powinien poważnie rozważyć dotyczy jego polityki pracowniczej. Relacje z zatrudnionymi i współpracownikami nie mogą być dalej pozbawione dialogu społecznego. Wizz Air musi wyzbyć się przyzwyczajenia wyniesionego z funkcjonowania na rynkach, gdzie siła przetargowa związków zawodowych jest niewielka. Jeśli skutki wojny w Ukrainie będą miały charakter długotrwały Wizz Air zostanie zmuszony do skoncentrowania się w większym stopniu na rynkach zachodnich, a tam trzeba z organizacjami związkowymi negocjować, o czym przekonał się kilka lat temu Ryanair.

Fot.: Materiały prasowe

Ostatnie komentarze

 - Profil gość
Reklama
Kup bilet Więcej
dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Wizy
Rezerwuj hotel
Wizy
Okazje z lotniska
Reklama

dorośli
(od 18 lat)
młodzież
(12 - 18 lat)
dzieci
(2 - 12 lat)
niemowlęta
(do 2 lat)
Rezerwuj hotel
Wizy