5 (i więcej) zdjęć... z budowy lotniska w Radomiu
Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze", przy okazji podpisywania listu intencyjnego z Coral Travel, umożliwiło szerszej publiczności obejrzenie postępów prac nad rozbudową lotniska na Sadkowie. Najlepiej aktualną sytuację inwestycji przedstawiają zdjęcia.
Reklama
Przedsiębiorstwo Państwowe "Porty Lotnicze" (PPL) przejęło port lotniczy w Radomiu w październiku 2018 r. Od tego momentu rozpoczęły się prace nad rozbudową lotniska, którego głównym celem miało być przejęcie ruchu z przepełnionego Okęcia. W najbliższych latach, z powodu spadku liczby pasażerów na Lotnisku Chopina w wyniku pandemii koronawirusa, to zadanie przestaje być jednak najważniejsze.
Jak widać powyżej napis na terminalu lotniska nawiązuje do stolicy, co jest dowodem, że nowy obiekt liczy na mieszkańców Warszawy, choć z oficjalnej prezentacji to nie wynika. Wręcz zabawnie brzmi stwierdzenie, że będzie to lotnisko dla mieszkańców Radomia i okolic, które będzie służyło ludziom zamieszkałym w promieniu 100/150 km od inwestycji. W sumie, czemu nie, przecież Warszawa, to okolice Radomia.
Pomimo pandemii inwestycja PPL jest kontynuowana zgodnie z harmonogramem i według zapewnień osób odpowiedzialnych za budowę ostatni wykonawcy mają zejść z jej placu już w lipcu 2022 r. Po tym terminie rozpocznie się proces certyfikacji zgodnie z przepisami Unii Europejskiej. Ta procedura ma zakończyć się po sześciu miesiącach, czyli na początku 2023 r. Zgodnie z założeniami lotnisko ma przyjąć pierwsze samoloty w sezonie letnim tego samego roku, a więc w miesiącach od kwietnia do października.
Port lotniczy Radom - Warszawa im. Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 r. będzie zdolny do obsłużenia 3 mln pasażerów rocznie. Dojazd na Sadków mają zapewniać autobusy, ale PPL uważa, że najwięcej osób przybywając na lotnisko wybierze samochód, jako środek lokomocji. Dlatego parking ma liczyć docelowo aż 3.5 tys. miejsc. Połączenie kolejowe nie jest planowane, choć jeden z dworców (Radom Wschodni) w okolicy ma pełnić rolę stacji, z której będzie możliwy szybki transfer na lotnisko.
Droga startowa została przedłużona i jest prawie gotowa. Jej długość to 2,5 km, a szerokość 60 m, co umożliwia lądowanie wszystkich rodzajów samolotów. Lotnisko będzie również służyło wojsku, jako baza 2 Ośrodka Szkolenia Lotniczego (dawny 60 Lotniczy Pułk Szkolny).
Terminal pasażerski liczy trzy hektary tj. 30 tys. m kw. Powierzchna elewacji szklanej wynosi 3,5 tys. m kw. W samym terminalu ułożonych zostało 440 km kabli, a łączna długość instalacji sanitarnych wynosi 50 km. Terminal jest podzielony na strefy Schengen i non-Schengen z możliwością przeprowadzania zmian ich konfiguracji.
Stanisław Wojtera twierdzi, że gdy rok temu objął stanowisko prezesa PPL nie za bardzo wierzył w radomski projekt. Obecnie jest przekonany, że ta inwestycja okaże się sukcesem, a lotnisko wesprze rozwój regionu i będzie największą atrakcją dla radomian i okolicznych mieszkańców. Dyrekcja PPL będzie starać się, aby port na Sadkowie był nie tylko zwykłą infrastrukturą lotniskową, ale także ośrodkiem kulturalnym i edukacyjnym.
O prognozie ruchu dla nowego lotniska szefowie PPL mówią niechętnie, zasłaniając się trudnościami w planowaniu, jakie stwarza pandemia i niepewność jej dalszego rozwoju. Niemniej zgodnie z przekazaną informacja w pierwszym, niepełnym roku operacji, czyli w 2023 w Radomiu ma się pojawić 250 tys. podróżnych, czyli więcej niż w 2019 r. w Łodzi.
W założeniu klientami portu lotniczego w Radomiu zostaną głównie linie czarterowe i budżetowe. Poza firmą Coral Travel nie ma jeszcze chętnych do konstruowania oferty turystycznej w oparciu o rozbudowywany port. Trudno się temu dziwić, skoro uruchomienie lotów nastąpi najwcześniej w kwietniu 2023 r. Sam ruch czarterowy to jednak za mało, żeby Radom odniósł sukces, a obecnie żadna linia budżetowa nie kwapi się z deklaracjami o zainteresowaniu lotniskiem na południe od Warszawy.
Spory kłopot PPL sprawia odpowiedź na pytanie ile będzie kosztować ta inwestycja. Dyrektor odpowiedzialny za budowę portu twierdzi, że zamknie się ona kwotą 800 mln zł. Wiceprezes ds. finansowych PPL, Stefan Świątkowski podaje przedział od 500 do 800 mln zł. Z kolei Wojtera stanowczo odrzuca tezę, że koszt budowy zbliży się do miliarda złotych i twierdzi, że finalnie wydatki wyniosą miliony zaczynające się od cyfry siedem. W rzeczywistości same rozstrzygnięte przetargi opiewały na sumę 820 mln zł, a kilka postępowań nie zostało jeszcze zakończonych. W dodatku w ostatnich miesiącach dramatycznie drożały artykuły budowlane.
Przypomnijmy, że pierwotnie budowa lotniska w Radomiu miała trwać dwa lata i kosztować 400 mln zł i nawet ta dwukrotnie mniejsza od aktualnej suma rodziła wątpliwości o rentowność inwestycji. Dziś o momencie zwrotu z inwestycji Świątkowski mówi tylko, że zajmie to bardzo dużo czasu. Natomiast szef finansów PPL zakłada, że break-even zostanie osiągnięty, gdy port zacznie obsługiwać 1 mln pasażerów rocznie, co w planach może nastąpić dopiero ok. 2027 r.
Stan budowy lotniska w Radomiu na pewno świadczy o jednym. Firmy w Polsce potrafią zaprojektować i zbudować nowoczesne lotnisko średniej wielkości. Jednak co do tego nikt chyba nie miał wątpliwości. Natomiast zupełnie inną kwestią jest pytanie dla kogo powstaje ten port? Podpisanie listu intencyjnego z tour operatorem to zdecydowanie za mało, żeby być pewnym, że lotnisko Bohaterów Radomskiego Czerwca 1976 r. będzie nie tylko godne swoich patronów, ale także stanie się trwale rentownym podmiotem gospodarczym.
Fot.: Krzysztof Loga-Sowiński